Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: re

Autor: stokrotkaa   Data: 2013-05-06, 15:03:00               

\"Może pora pogodzić się z faktem, że nie wszystkie nasze oczekiwania da się zaspokoić. Na rezonowanie z terapeutką jest już za późno, był czas kiedy miała to być mama i zapewne nie była. Nie wiem, ale weź może pod uwagę fakt, że właśnie tego oczekujesz, że ktoś stworzy z tobą relację taką jakiej ci brakowało w dzieciństwie. Niestety to jest niemożliwe i potrzebowałam sporo czasu żeby to zrozumieć. Nie ma takiego terapeuty który da ci to, czego nie dano ci lata temu. Jesteś już dorosła i nawet jeżeli byś chciała i terapeutka by chciała stworzyć taką relację to jest to niemożliwe. Zawsze będziesz niezadowolona, bo czegoś zabraknie w tej relacji. Tego czegoś nie da się już nadrobić. Nie ma dziecka, nie ma mamy. Jest dorosła kobieta i życzę ci jak najszybszego zrozumienia i zaakceptowania tego faktu. CZy będziesz w terapii, czy nie życzę ci powodzenia. :)\"

Racja, jednak ja na to rezonowanie wciaz troche licze ;-) U mnie oprocz matki pozostaje jeszcze kwestia ojca... ale chyba dobrze to odczytujesz, ze wlaczam mechanizmy obronne, nawet na pewno tak jest. Jesli po kilkuletniej terapii stane sie tak biegla w stawianiu \"diagnoz\" ( czytaj: rozumienie problemow innych) jak Ty, to wchodze w to! :)))) Eh, czuje, ze bedzie bolalo jak diabli, jak sie na powaznie za to zaglebianie w siebie wezme... Poczytalam o narcyzmie i na pewno cos z niego mam, ale chyba nie jest ze mna tak zle jeszcze, bo kilku podstawowych warunkow tego zaburzenia na szczescie wiem ze nie spelniam (przy zalozeniu ze sama sie wlasciwie oceniam). Poza tym wiem (oczywiscie pocieszam sama siebie), ze wiekszosc ludzi ma narcsytyczne \"dolegliwosci\", ale ta rana narcystyczna i jak to powstaje w dziecinstwie dala mi duzo do myslenia. Naprawde. Dodatkowo stephen Johnson w \"Stylach charakteru\" pisze, ze przy takim zaburzeniu bardzo pozadany jest szczegolnie wysoki stopien empatii od teraputy, bo pracowanie nad falszywym self i docieraniem do wlasciwego self jest szalenie bolesne dla pacjenta. Wychodzi na to, ze intuicyjnie dobrze czuje, czego chce. Moze dlatego tak gadam o tej empatii, bo czuje wewnetrznie, ze tylko bardzo empatyczny terapeuta jest w stanie mnie zrozumiec, zaopiekowac sie mna, zareznowac ze mna, i tylko takiemu zaufam. Nie sadzisz?

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku