Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowaną wiadomość

RE: Z wiekiem stajemy się coraz szczęśliwsi

Autor: violla   Data: 2015-09-20, 15:57:18               

No ciekawe, ale nie zawsze się zdanie zmienia. Patrząc na siebie choćby... miałam od zawsze zdanie, że nie będę oczekiwać, by się mną córka zajęła na starość, że nie po to ją wychowuję, by mnie przygarnęła na starość. Jestem gotowa psychicznie, żeby iść do domu starców, a nie narzucać się jej. I czym jestem starsza, tym bardziej jestem tego świadoma i bardziej się przekonuję.
Moja mama natomiast powtarza, ze jak będę stara, samotna i chora to zmienię zdanie. Jednak jestem przekonana, że wtedy tym bardziej nie zmienię i to o ironio- dzięki mamie właśnie. Od lat słyszę, że obowiązkiem dzieci jest zająć się rodzicami na starość, ze matka najważniejsza i mąż/dzieci muszą zaakceptować, że schodzą na boczny tor. Zabrania wynajmowania opiekunek, nie chce domu starców bo tak robią wyrodne dzieci, które chcą się pozbyć rodzica jak zepsutej zabawki, że to wiezienie dla staruszków itp. Nie bierze pod uwagę, że mogę sama nie mieć sił, zdrowia, warunków (bo już w tej chwili nie mam). Mają się nią dzieci opiekować bez względu na wszystko. Lata słuchania takich wywodów, tak mnie zniechęciły do tej sytuacji, że ja nigdy swojej córce tak nie powiem. Moja starość, moje życie, mój problem. Nawet w biblii napisane jest, że dzieci dorastają i opuszczają swoich rodzicieli, to czego ja mogę od córki wymagać? Chcę tylko by była szczęśliwa, a gdy się będę narzucać ze swoja wola, wzbudzać w niej wyrzuty sumienia, to szczęśliwa nie będzie.
Poza tym, gdy słyszę od pań z pracy ile wyrzeczeń, zdrowia, pieniędzy i poniżenia kosztuje opieka nad starą schorowana, obłożnie chorą osobą... to ja tego tym bardziej nie chcę. Nie życzę sobie, by córka mnie kąpała, podmywała, zmieniała pampersy, dźwigała itp.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku