Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Druga strona medalu - pozytywnie o DDA?

Autor: Nerwolka   Data: 2010-08-07, 20:43:35               

Jestem DDA, uświadomiłam sobie to dopiero w toku psychoterapii z powodu nerwicy i kiedy czytam... mam fakultety...mam przyjaciół itp to przychodzi mi pytanie do głowy. Jaki, jaka jesteś tam w środku, tam gdzie nikt nie ma dostępu bo nawet ty sam tam boisz się zaglądać? Czy potrafisz sam ze sobą rozmawiać, przebywać i czujesz się bezpiecznie? Bez tych przyjaciół, fakultetów i całej otoczki? Akceptacja samego siebie, takim jakim się jest, z wadami i zaletami, deficytami w przypadku DDA bez terapii nie jest możliwa. Ja też jestem wykształcona, mam cudowną rodzinę, przyjaciół. Uchodzę za osobę kontaktową i otwartą, skorą do pomocy każdemu kto tej pomocy potrzebuje. Empatyczna i wrażliwa.
Wszystko by było pięknie gdyby nie lęk który pojawiał się nie wiadomo skąd. Wrażenie, że jednak coś jest nie tak, że czegoś mi brakuje. A jednak we mnie wciąż coś łkało, w środku. Nigdy nikt w życiu by nie powiedział, że cierpię, a jednak cierpiałam. W toku terapii wyciągnęłam swoje zmory na zewnątrz i miałam poczucie, że się rozpadnę na milion kawałków, że ta wykształcona i otwarta kobieta zniknie i nigdy nie powróci. Bolało niemal fizycznie kiedy odkopywałam i przeżywałam wszystkie emocje które jako dziecko skrzętnie zakopywałam.
Nie udawajmy, dysfunkcyjna rodzina z problemem alkoholowym nigdy nie wychowa w pełni dojrzałej osobowości bo niby jak?
Co czuje dziecko które doznaje na co dzień przemocy psychicznej i fizycznej? Jak może czuć się bezpieczne?

Ktoś napisał, ja mam fakultety, doktoraty...czy to nie jest czasem próba za wszelką cenę oderwania się od swoich nędznych korzeni? Leczenie kompleksów tylko po to by nie być tak jak matka czy ojciec?

Moje życie się zmienia, moja percepcja świata i ludzi się zmienia, ale sama nie miałabym na to szans.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku