Artykuł

wywiad z Ewą Galewską

Jąkanie można wyleczyć


    Z logopedą Ewą Galewską, prowadzącą od jedenastu lat terapię jąkania, wad i zaburzeń mowy, rozmawia Witold Pobiedziński

Zajmuje się pani leczeniem jąkania. W powszechnej opinii uważa się, że jąkanie jest nerwicą mowy, niepłynnością mówienia, strachem przed mową. A jak pani określiłaby jąkanie – czym ono jest?

- Kiedy na konsultacjach spotykają się ze mną rodzice dzieci jąkających, najczęściej nie mówią oni wprost, że ich dziecko się jąka. Dzieje się tak z powodu wstydu albo niezrozumienia tego problemu. Rodzice zastępują słowo „jąka” kolokwialnymi określeniami: „Mój syn się nie jąka, on tylko trochę się zacina, zapowietrza”. Zamiast słowa „jąka”, padają inne: pulta, zahacza lub bulgocze...

Istnieje stereotypowe przekonanie, że jąkanie jest zacinaniem, nerwicą mowy, niepłynnością mówienia. Jednak niepłynność mowy zdarza się wszystkim ludziom. Nawet aktorzy, prezenterzy telewizji i radiowi czy inni ludzie posługujący się głosem w codziennej pracy, także czasem się zająkną, „zatną”. Jednak robią to w sposób bezkrytyczny, nawet zdając sobie sprawy z tego, się zająknęli. Tymczasem osoba z tego rodzaju zaburzeniem z premedytacją myśli o jąkaniu, przewiduje, że będzie mówić niepłynnie.

Jąkanie nie jest nerwicą, czego dowodzi moja kilkunastoletnia obserwacja i praktyka. Pacjenci już po kilku dniach od rozpoczęcia terapii nie przejawiają żadnych objawów nerwicy. Są uśmiechnięci, pełni wiary w siebie, otwarci na innych i aż rwą się do mówienia i podejmowania różnych zadań związanych z zabieraniem głosu i kontaktami z innymi ludźmi.

Jąkanie nie jest jedynie wynikiem problemów związanych z funkcjonowaniem aparatu mowy, z nadmiernym napięciem mięśni oddechowych, fonacyjnych i artykulacyjnych. Jego podłoże jest o wiele głębsze, o czym świadczą badana naukowe przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych. Wykazano w nich, że mózg osób jąkających przetwarza informacje w inny sposób, niż mózg osób płynnie mówiących, nawet gdy tylko myślą one o mówieniu, a nie mówią. Ja uważam, że jąkanie jest wynikiem bardzo skomplikowanych zależności psychicznych i neurologicznych; jest przede wszystkim zaburzeniem komunikacji.

Co to znaczy, że jąkanie jest zaburzeniem komunikacji?

- Dziecko jąkające, kiedy przebywa samo, kiedy bawi się i mówi do siebie, kiedy śpiewa lub czyta na głos, kiedy mówi do zwierzątka, przebywając w bezpiecznym miejscu, nie jąka się. Jednak wystarczy, że usłyszy kroki mamy, kiedy zobaczy, że w pobliżu ktoś się pojawi, wtedy natychmiast milknie albo zaczynać się jąkać. To na widok drugiej osoby człowiek zaczyna się jąkać.

Podstawowym przejawem życia człowieka jest komunikacja z innymi ludźmi - nawiązywanie relacji, zdobywanie nowych umiejętności, podnoszenie swoich kwalifikacji, doskonalenie sposobów uczestniczenia w życiu społecznym. W tym wszystkim mowa pełni niezastąpioną rolę, jest zasadniczym środkiem komunikacji i narzędziem nawiązywania relacji.

Osoba jąkająca wycofuje się z tych relacji, nie nawiązuje znajomości, nie bierze udziału w uroczystościach rodzinnych, nie podejmuje wyzwań, które niesie codzienne życie. Uczeń wezwany do odpowiedzi czy student podczas zdawania egzaminu ustnego woli powiedzieć, że nie jest przygotowany, chociaż wszystko umie doskonale. W pracy jąkający nie zabierają głosu, nie awansują, mają opinię milczków i osób niezaradnych, choć są to ludzie ambitni, wrażliwi oraz inteligentni.

Potrzeba ukrycia jąkania, niekiedy nieuświadomiona, może być tak silna, że jąkający wolą dostawać jedynki w szkole, uchodzić za samotników, niż ujawnić, że się jąkają i narazić na wyśmianie. Czasem ludzie ci tygodniami nie wychodzą z domu, w załatwianiu codziennych spraw w urzędach i sklepach wyręczają się innymi osobami.

Terapii, którą pani prowadzi, towarzyszy hasło „Jąkanie można wyleczyć”. Jednak nie jest to opinia, którą podzielałaby większość środowiska logopedycznego.

- Już w czasie studiów spotkałam się z opinią, że jąkania nie można wyleczyć. Wykładowcy twierdzili, że jąkanie można jedynie zmniejszyć, ograniczyć, uczynić mniej uciążliwym oraz że należy nauczyć się z nim żyć. Rzeczywiście, hasło „Jąkanie można wyleczyć” brzmi prowokacyjne dla osób, które są uważają, że tego zaburzenia wyleczyć nie można. Praktyka terapeutyczna, którą prowadzę od jedenastu lat dowodzi, że moja metoda leczenia obroni się sama, a moi pacjenci są jej „ambasadorami”.
Ewa Galewska

W czasie „dni otwartych” terapii, które organizuję kilka razy w roku, pacjenci wyleczeni z jąkania ze swobodą zabierają publicznie głos. Płynnie i spokojnie odpowiadają na wiele pytań, które zadają im specjaliści z dziedzin związanych z leczeniem zaburzeń mowy - foniatrzy, logopedzi i psycholodzy.

Według jakiej metody pani pracuje?

- Pracuję według metody rosyjskiej logopedy prof. Lilii Ariutiunian. Wprowadziłam do tej metody wiele autorskich uzupełnień, dostosowując ją do warunków polskiej intonacji i składni oraz do indywidualnych potrzeb pacjentów. Mogę powiedzieć, że jest to moje „dziecko”, które wraz ze mną dorasta, ewoluuje i systematycznie wzbogaca się o nowe elementy i ćwiczenia.

Ile osób dotkniętych jest tego rodzaju zaburzeniem?

- Statystycznie oblicza się, że w populacjach wszystkich krajów jąkanie występuje u czterech procent osób dorosłych oraz u sześciu procent dzieci. Szacunkowo podaje się, że liczba jąkających wynosi w Polsce ponad 500 tysięcy. Inną prawidłowością jest fakt, że na dziesięć osób jąkających przypada dziewięciu chłopców i jedna dziewczyna. Największy odsetek jąkających występuje wśród Niemców, co zapewne jest uwarunkowane m. in. skalą trudności w wymowie języka niemieckiego.

Jednak nie wszyscy ludzie, którzy się jąkają, mają z tego powodu problemy. W życiu publicznym spotykamy osoby jąkające - sportowców, polityków, piosenkarzy, prezenterów, a nawet aktorów.

- Jeżeli widzimy w telewizji osoby publiczne jąkające się, są to jedynie wyjątki potwierdzające regułę, że jest to zaburzenie, z którym trudno żyć. Niewielu jąkających akceptuje ten problem u siebie i nie zraża się trudnościami. Jednak większość osób jąkających nie odnosi sukcesów zawodowych. Ludzie ci czują niezadowolenie z siebie, zamykają się w sobie i wycofują z kontaktów z innymi i ze światem. Najczęściej pracują z komputerem, ponieważ wiedzą, że przed tym urządzeniem nie muszą niczego ukrywać, komputer ich nie oceni i nie skrzywdzi.

Jąkanie nie leczone prowadzi do zmian osobowościowych, „odkłada się” w jąkających w postaci różnych schorzeń psychicznych, emocjonalnych i wegetatywnych. Ludzie, którzy trafiają do mnie na terapię, korzystali nieraz przez wiele lat z pomocy farmakologicznej, zażywali leki przeciwdepresyjne czy przeciwlękowe; byli pacjentami oddziałów psychiatrycznych. Oczywiście, jeśli jąkanie spowodowało u pacjenta inne schorzenia niż zaburzenie mowy, wtedy należy skorzystać z pomocy psychologicznej czy psychiatrycznej.

Na jąkanie nie wynaleziono żadnego lekarstwa, żadnej magicznej „pigułki”. Uważam, że jest to niemożliwe. W mojej terapii nie stosuję hipnozy, wpływania na podświadomość, ani tzw. niekonwencjonalnych metod leczenia. Pacjenci już w czasie kilku pierwszych tygodni trwania terapii odstawiają leki psychotropowe, ponieważ stosują zasady umożliwiające im nowe, satysfakcjonujące sposoby funkcjonowania psychicznego i społecznego.

Leczą się u pani pacjenci, którzy wcześniej korzystali z pomocy różnych specjalistów. Na czym więc polega terapia, która pani prowadzi?

- Jąkanie jest zaburzeniem złożonym i trudnym do zdiagnozowania i leczenia, dlatego zajmują się nim specjaliści z wielu dziedzin: logopedii, psychologii, psychoterapii, psychiatrii, neurologii, foniatrii i farmakologii. W terapii, którą prowadzę, wykorzystuję doświadczenia interdyscyplinarne, a wiodącym hasłem leczenia jest łączenie mowy ze spokojem.

W leczeniu nie zajmuję ani przyczynami, ani skutkami jąkania. Może to brzmieć paradoksalnie, ale w terapii osób jąkających, nie zajmuję się jąkaniem. Jąkanie to nie jest tylko to, co słychać na ustach pacjenta, czyli powtarzanie sylab i głosek czy bloki. Jest to jedynie wierzchołek góry lodowej.

Jąka się cały człowiek, także jego ciało i psychika. Jąkanie objawia się poprzez napięcie twarzy, usztywnienie całego ciała, szczególnie mięśni pleców i ramion. To także współruchy w postaci wyłamywania palców, tików i grymasów, to zaciskanie zębów, wyrzucanie języka między zęby, stosowanie dźwięków „starterów, podpórek”, typu „yyyyy”, „eeeee”. Jąkanie to wreszcie całkowita niemożność mówienia w sytuacjach stresu, które dla każdego jąkającego są inne.
Sprawdzanie prawidłowego, przeponowego oddechu. Fot. Witold Pobiedziński.

Jąkanie to również nieprawidłowy rytm oddechowy, brak kontaktu wzrokowego ze słuchaczem, zaburzona, niska samoocena, to ciągły strach przed mową, obawa przed oceną oraz ukrywanie problemu. Jąkaniem jest także unikanie różnych sytuacji, na przykład wyręczenie się innymi w urzędach, robienie zakupów w sklepach, w których nie trzeba nic mówić. To także zastępowanie jednych wyrazów innymi określeniami, jeśli jąkający czuje, że na nich może nastąpić blok; to również przestawianie szyku zdań.

Pod moim okiem pacjent „zostawia” starą mowę z jąkaniem, nie używa jej. Terapia rozpoczyna od kilkudniowego milczeniem, aby mózg mógł „odpocząć” i zapomnieć o jąkaniu. Potem następuje kilkuletni proces uczenia się nowej mowy. W pierwszej kolejności następuje leczenie ciała, ponieważ pacjenci, którzy nieraz przez kilkanaście czy kilkadziesiąt jąkali się, zostali obciążeni różnymi dolegliwościami fizycznymi i wegetatywnymi oraz silnymi napięciami neuromięśniowymi.

Zapewne terapia nie jest łatwa, jeśli tyle obszarów w człowieku wymaga leczenia?

- Tak. Dlatego jąkający przechodzi całą terapię razem z osobą towarzysząca, która musi zaangażować się w proces leczenia. Zazwyczaj są to rodzice, krewni lub przyjaciele osób jąkających. Terapia, którą prowadzę nie dokonuje się w ciszy czterech ścian gabinetu logopedycznego, ale jest prawdziwym „poligonem”. Pacjenci mówiąc o niej żartują, że jest to szkoła przetrwania.

Uczenie się mowy w połączeniu ze spokojem jest również psychoterapią, której celem jest odczulenie pacjentów na problem jąkania. Nieraz przez wiele lat ukrywali oni swój problem, maskowali go, wypracowali różne mechanizmy obronne, które choć pozwoliły im biologicznie przetrwać, to jednak uniemożliwiły rozwój oraz zadowolenie z siebie i z życia.

W jaki sposób przebiega leczenie?

- Najpierw odbywa się kilkugodzinna konsultacja, w czasie której diagnozuję osobę jąkającą, a następnie kieruję na dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny. Po odbyciu tego turnusu, przez rok pacjent utrwala poznane ćwiczenia naprężająco-rozluźniające, intonacyjne, oddechowe, głosowe oraz relaksacyjne. Wykonuje też różne zadania, m. in. przeprowadza wywiady z VIP-ami, robi ankiety, wygłasza przemówienia w miejscach publicznych, prowadzi dziennik. Cała terapia trwa około trzech lat.

Na czym polegają zajęcia prowadzone w czasie turnusu rehabilitacyjnego?

- W czasie czternastu dni turnusu rehabilitacyjnego pacjenci w grupie uczą się nowej, płynnej mowy. W czasie zajęć, które trwają kilkanaście godzin dziennie, uczestnicy uczą się właściwego oddechu, rozluźniania mięśni ciała, prawidłowej artykulacji, mają zajęcia relaksacyjne i masaże. Na początek zajmujemy się więc głównie leczeniem ciała, a nie mowy.

Jest to również forma psychoterapii, ponieważ wszystkie zajęcia odbywają się w grupie, która razem z pacjentami i opiekunami liczy kilkanaście osób. Każde prawidłowo wykonane ćwiczenie wzmacnia wiarę w siebie i na nowo kształtuje psychikę pacjenta, wcześniej nastawionego na autoagresję i zamykanie się w sobie.

Naraża więc pani swoich pacjentów na duże stresy, ponieważ leczenie przebiega w warunkach stresogennych - na oczach wielu słuchaczy, na ulicy, w urzędach, a nie w gabinecie logopedycznym.

- Już po kilku dniach od rozpoczęcia terapii, pacjenci wykonują zadania, które mają im pomóc pokonać strach przed mówieniem. Na ulicy, w sklepach i urzędach prezentują prawidłowe brzmienie głosek i wyrazów, zatrzymują przechodniów, zadają im pytania. Często po raz pierwszy w życiu telefonują, samodzielnie robią zakupy i załatwiają różne sprawy w biurach.

Stres jest zjawiskiem nieodłącznym od codziennego życia. Kiedy występuje on w dopuszczalnej dawce, wtedy stymuluje człowieka do podejmowana zadań. Stres wyzwala siłę i gotowość do podjęcia wyzwań. Kiedy jednak człowiek otrzymuje nadmierną dawkę stresu, wtedy staje się on „zabójczy”. Dla osób jąkających stresem jest właściwie wszystko, nawet proste czynności wywołują w nich bardzo duże napięcia.

Kiedy pacjenci na ulicy czy w sklepie widzą, że są w stanie podołać różnym zadaniom, kiedy mówią płynnie i sami przekonują się, że poznane zasady chronią ich przed jąkaniem, wtedy dostają skrzydeł. Odczulanie problemu jąkania, zastępowanie strachu przed mową odwagą i dumą z dobrze wykonanego zadania - to jest najtrudniejsza i zarazem najważniejsza część terapii.

Jak wynika z moich wieloletnich doświadczeń, wszyscy jąkający mają zaniżoną samoocenę. Kiedy udaje się im pokonać różnego rodzaju opory, m. in. wstyd i strach przed opinią drugiego człowieka, wtedy wstępuje w nich nowy duch i czują, że mogą przenosić góry.

Jednak terapia nie trwa tylko dwa tygodnie. Jakie są kolejne etapy leczenia?

- Wszyscy pacjenci po ukończeniu dwutygodniowego turnusu rehabilitacyjnego mówią płynnie, chociaż przez kilkanaście tygodni w wolnym tempie. Otrzymują specjalne zestawy ćwiczeń, które muszą wykonywać w domu, pod okiem opiekuna. Wracają do swoich środowisk i tam następuje weryfikacja poznanych zasad mowy.

Pacjenci oraz ich opiekunowie wiedzą, co mają robić, by mówić płynnie. Są wyposażeni we wszystkie sposoby radzenia sobie, cały czas mają kontakt z innymi pacjentami i ze mną. Przez rok spotykamy się raz w miesiącu na tzw. maratonach, które są formą sprawdzenia miesięcznej pracy indywidualnej, służą korygowaniu błędów oraz nauce nowych ćwiczeń. Co trzy miesiące następuje zmiana tempa mówienia, poprzez wprowadzenie specjalnego programu.

Celem terapii jest nie tylko mówienie bez jąkania. W dalszym ciągu leczenia następuje „robota jubilerska”, czyli szlifowanie poznanych zasad mowy, wykonywanie ćwiczeń aktorskich. Ostatecznie terapia ma dać pacjentom możliwość odczuwania radości z mówienia i doskonalenia aktu mowy. Nazywamy to „postawą Napoleona”, czyli zadowolenie i poczucie dumny z siebie i ze spokojnego, pięknego mówienia.

Na co pacjenci powinni zwrócić szczególną uwagę w trakcie terapii rocznej?

- Chyba jedynym swoistym „mankamentem” i „defektem” tej terapii jest jej szybki efekt. Jak powiedziałam, wszyscy pacjenci kończąc dwutygodniowy turnus, mówią płynnie. Po upływie trzech, czterech miesięcy od rozpoczęcia leczenia, może przyjść kryzys. Niekiedy pacjentom wydaje się, że nie muszą już wykonywać codziennych, monotonnych i czasochłonnych ćwiczeń. Zdarza się, że zaprzestają wykonywania obowiązkowych zadań i zachłystują się tą mową, jaką udało im się utrzymać przez kilka miesięcy.
Ćwiczenia naprężająco-rozluźniające. Fot. Witold Pobiedziński

Należy pamiętać, że jąkanie jest bardzo „podstępnym” zaburzeniem. Zostało ono zapisane na „twardym dysku” człowieka, czyli w jego mózgu, jako swoisty język i kod. Jeśli ktoś porzuci ćwiczenia, myśląc że kilka miesięcy płynnego mówienia wystarczająco utrwaliło nową mowę, wtedy jąknie powróci. Musi minąć kilkanaście miesięcy, aby mózg „zapomniał” o chorobie i zdążył zapisać nową ścieżkę, poprzez wypracowanie nowej sieci połączeń neuronalnych.

W ramach terapii pacjenci mają codziennie do wykonania wiele różnych zadań i ćwiczeń, co miesiąc spotykają się ze sobą nawzajem i z panią. Czy istnieje niebezpieczeństwo, że po uwolnieniu się od jąkania, mogą uzależnić się od terapii lub od pani osoby?

- Terapia nie jest narkotykiem ani manipulacją. Pacjenci nie są zniewoleni czy uzależnieni od niej, ani też ode mnie. Jak mówiłam, w leczeniu nie stosuję hipnozy czy innych metod wpływania na podświadomość, nie ma w niej żadnych metod wywierania presji na pacjentów czy manipulowania nimi.

Pacjenci są wolni. W każdej chwili mogą przerwać leczenie i zacząć używać wcześniejszego sposobu mówienia, czyli jąkania. Jednak nie czynią tego z prostej przyczyny: nowa mowa jest od poprzedniej lepsza, atrakcyjniejsza, daje satysfakcję i poczucie zadowolenia z siebie. Zmienia się nie tylko mowa, ale emocjonalność i psychika pacjenta. Kiedy jest im dziecko, w terapii często biorą udział całe rodziny: rodzeństwo, rodzice i dziadkowie. Całe leczenie dzieje się „na oczach” innych pacjentów oraz opiekunów. Nie ma mowy o jakimkolwiek niebezpieczeństwie uzależnienia pacjenta od mojej osoby.

Nie ma jednego typu jąkania, Z czego wynika różnorodność postaci tego zaburzenia?

- Jąkanie jest „demokratycznym” zaburzeniem, chorują na nie dzieci, młodzież, studenci i osoby dorosłe, biznesmeni, policjanci, urzędnicy, wykładowcy, osoby zakonne i duchowne, prawnicy, aktorzy, artyści, lekarze, jak również przedstawiciele wielu innych zawodów. Leczę osoby mieszkające praktycznie w całej Polsce, a także z zagranicy.

Ile jest osób jąkających, tyle sposobów jąkania. Zależy to od indywidualnych doświadczeń, przeżyć i uwarunkowań pacjenta. Jednak to, co jest wspólne dla wszystkich, to trzy czynniki powodujące jąkanie. Po pierwsze - predyspozycje, np. inne osoby jąkające w rodzinie, duża wrażliwość, problemy w czasie porodu. Po drugie - czynniki wywołujące jąkanie: np. przestawienie dziecka z pisania lewą ręką na prawą, traumatyczne przeżycia w rodzinie.

Po trzecie - czynniki utrwalające, którymi najczęściej są rodzice. Często nie wiedzą oni, jak zachowywać się, słysząc u dziecka jąkanie. Działając w dobrej wierze, wzmacniają w dziecku poczucie winy z powodu jąkania, mówiąc: „Przestań się jąkać”, „Nie spiesz się, mów powoli”. Nierzadko stosują wobec dzieci szantaż emocjonalny: „Jak będziesz ładnie mówił, to wtedy będę cię lubić”, „Gdybyś mnie kochał, to przestałbyś się jąkać”, „Tak bardzo cię proszę, nie jąkaj się. A ty nie chcesz mnie słuchać…”

Jest pani znana z twierdzenia, że każdy typ jąkania można wyleczyć, również u osób dorosłych. Brzmi to bardzo optymistycznie i daje nadzieję.

- Mózg człowieka można poddawać nowym wyzwaniom w każdym wieku. Mózg intelektualny i mózg emocjonalny można edukować niezależnie od liczby przeżytych lat. Przez całe życie możemy kształtować swoje zmysły, np. uczyć się nowych zapachów, kodować nowe doświadczenia poprzez dotyk, uczyć się języków obcych, kształcić słuch, uczyć się nowych melodii, piosenek i wierszy.

Istotą postrzegania zmysłowego jest nie tylko odbiór bodźca na poziomie receptora, czyli np. uczenie się odróżniania nowych dźwięków. Kolejnym zadaniem jest przesłanie informacji i przetworzenie jej w układzie nerwowym oraz analiza w korze mózgowej. Na tej zasadzie opieram moją metodę, która, jak powiedziałam wcześniej, polega na kodowaniu w mózgu nowych połączeń neuronalnych.

Mówiąc w dużym skrócie, w mózgu osoby jąkającej zapisany jest zły sposób mówienia. Terapia ma doprowadzić do zastąpienia starej mowy poprzez „przetarcie” ścieżek nowego mówienia, co następuje na drodze wytworzenia nowych połączeń międzyneuronalnych. Aby ten szlak mógł się zakodować w mózgu, konieczny jest dłuższy czas, przynajmniej rok.

W jakim wieku najlepiej rozpocząć leczenie jąkania?

Oczywiście, im szybciej podejmie się decyzję o leczeniu, tym lepiej. Należy pamiętać, że jąkanie związane z rozwojem dziecka, może samoistnie wystąpić do szóstego roku życia. Jest ono pochodną tzw. krytycznych momentów pracy mózgu, wiążących się m. in. ze stabilizacją pracy półkul w wieku 3-4 lat oraz z kształtowaniem się ośrodka mowy. Następuje wtedy pogorszenie mowy, staje się ona mniej płynna, może pojawić się jąkanie. Nie wolno wówczas dawać zgody na dłuższy czas jego trwania.

Należy natychmiast zacząć działanie, a nie czekać, aż problem minie sam. Trzeba podjąć profilaktykę, skontaktować się z fachowcem. Jąkanie nie leczone w chwili pojawienia się, pozostawione bez żadnego przeciwdziałania, jest skazaniem dziecka na wyrok.

Mój najmłodszy pacjent miał 3 latka, a najstarszy ponad 60 lat. Terapię ukończyli oni z sukcesem, z tą różnicą, że ten młodszy w ogóle nie pamięta, że kiedykolwiek miał problem z jąkaniem. W mojej terapii opracowałam specjalny program pracy z najmłodszymi dziećmi, nawet z dwu i trzylatkami.

Wiara zajmuje ważną rolę w leczeniu chorób. Czy w przypadku jąkania także?

Na pewno tak. Wiara pomaga oddramatyzować problem jąkania. Pozwala jąkającemu najpierw zaakceptować fakt występowania u niego tego zaburzenia. Po okresie „zgody” na bycie chorym i po przyznaniu się, że ma on problem w postaci jąkania, wiara mobilizuje go do rozpoczęcia leczenia. Wyzwala drzemiący w nim potencjał, mobilizuje do walki, pozwala mieć zdrowy dystans do siebie samego, do różnych problemów.

Najbardziej znaną postacią biblijną, która miała problem z jąkaniem, był Mojżesz. Bóg powierzył mu bardzo trudne zadanie. Mojżesz był liderem, stał na czele narodu wybranego, z którym wędrował z Egiptu do ziemi obiecanej. Jako jąkający, miał nieocenioną pomoc w osobie swojego starszego brata Aarona, który pomagał mu, był jego rzecznikiem i często wyręczał go w mówieniu. Za patrona osób jąkających uważa się św. Pankracego, wspominanego w liturgii 12 maja. Poniósł on śmierć męczeńską w Rzymie, jako 14-letni chłopiec. Jest patronem dzieci, przyzywa się go w przypadku bólu głowy, konwulsji oraz jąkania.

Do niezapomnianych przeżyć należy pielgrzymka moich pacjentów do Rzymu oraz spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. 21 stycznia 2002 roku Papież do tysięcy osób zgromadzonych na Placu przed Bazyliką św. Piotra skierował następujące słowa: „Witam pielgrzymkę z Polski, logopedę Ewę Galewską z grupą wyleczonych z jąkania oraz ich rodziny. Przybyli oni z podziękowaniem za otrzymane łaski i są świadectwem tego, że jąkanie można wyleczyć”. Były to bardzo wzruszające chwile. Mieliśmy możliwość osobistego spotkania z Ojcem Świętym, który słysząc moich pacjentów wyleczonych z jąkania, chwalił ich za piękną i płynną mowę.



    Rozmawiał Witold Pobiedziński.
    Ewa Galewska (ur. 1964) ukończyła studia polonistyczne i logopedyczne na Uniwersytecie Gdańskim. Współpracuje z Kolegium Nauczycielskim we Wrocławiu, prowadzi zajęcia na wydziale psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Warszawskim. Jest doktorantką na wydziale psychologii. Od 11 lat prowadzi terapię wad i zaburzeń mowy. Obecnie przygotowuje do druku książkę poświęconą jąkaniu oraz terapii osób z zaburzeniami mowy.
    Zobacz także: www.jakanie.pl.




Opublikowano: 2005-12-04



Oceń artykuł:


Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu