Reklamy
Artykuł
Adriana Klos
Złość - niechciane uczucie
Nie lubimy się złościć, boimy się, że w ten sposób kogoś zranimy i zostaniemy odrzuceni. Wolimy tłumić naszą złość lub wybuchamy gniewem w sposób gwałtowny i niekontrolowany. Stłumione emocje mogą nas dopaść w najmniej oczekiwanych sytuacjach i wobec zupełnie niewinnych osób. Mogą być też przyczyną chorób psychosomatycznych oraz depresji.
Warto mieć świadomość, że złość nie jest wcale czymś dziwnym i nieprawidłowym. To jak najbardziej ważne i potrzebne uczucie, choć społecznie nie akceptowane. Większość ludzi uważa, że złość jest czymś złym, godnym potępienia, że nie można się złościć lub że dla społecznej akceptacji, należy ją dobrze ukrywać.
Często złość przykrywa inne uczucia, takie jak strach, smutek czy ból. Przykro nam, że czegoś nam brakuje, że jakaś nasza potrzeba nie uzyskała zrozumienia.
Ale złość jest nam potrzebna, bo skądś się wzięła, coś za nią stoi. Może być bardzo motywująca i służy naszemu rozwojowi. Dzięki niej dowiadujemy się, co nam się nie podoba, czego nie chcemy w relacjach z innymi ludźmi czy w pracy. Warto dobrze sprawdzić, jakie przykrywa niezrealizowane potrzeby czy niewyrażone uczucia. Dzięki niej możemy odkryć w sobie rezerwy siły i odwagi, aby stawić czoło lękom, ograniczeniom, aby zacząć realizować swoje pragnienia.
Złości nie da się wyeliminować z naszego codziennego życia. Każdego dnia inni ludzie, mogą mieć cele zupełnie sprzeczne z naszymi, codziennie jesteśmy narażeni na frustrację. Dowiadujemy się tego już jako małe dzieci, kiedy rodzice rozpoczynają proces wychowywania nas.
Niestety rodzice często zakazują się złościć, uczą dzieci, że złość jest czymś złym. Zwłaszcza małe dziewczynki mają być potulne i uśmiechnięte. Trudno się dziwić, że potem, jako dorosłe kobiety, nie dają sobie prawa do złości.
Ponieważ nie chcemy i nie lubimy odczuwać złości, często mamy też w związku z nią poczucie winy, oskarżamy się o bycie złym człowiekiem. Napięcie i stres, które w nas są, nie znajdują ujścia, nawarstwiają się, kumulują, aż w końcu wybuchają na przykład pod postacią ataku złości. Długotrwałe tłumienie emocji może spowodować, że w rezultacie dochodzi do przelania czary goryczy często w najmniej spodziewanych okolicznościach i przy bogu ducha winnej osobie.
Wyładowanie może nastąpić na przykład w sklepie podczas zakupów, czy wobec kolegi z pracy, czego wcale nie chcemy i nie jest to nam na rękę.
Zdarza się też często, że chcemy być mili i zjadamy zimną zupę w kafejce albo tracimy czas słuchając kolejnej oferty z banku lub operatora sieci telefonów komórkowych. Zamiast asertywnie odmówić czy upomnieć się o podgrzanie dania, rezygnujemy z własnej potrzeby dla społecznej akceptacji. a potem w domu wreszcie wybuchamy. Najczęściej niestety, obrywa się właśnie naszym bliskim: partnerom, rodzicom, dzieciom.
Gdy jakieś nasze potrzeby nie są spełnione, przestajemy czuć się bezpiecznie. Złość i gniew przykrywa nasz strach. Nieświadomie postrzegamy naszego partnera jak wroga i wybuchamy na niego w momencie zagrożenia.
Przede wszystkim warto wsłuchać się w siebie i odważnie spojrzeć prawdzie w oczy: o co chodzi z tą złością. Zrozumieć co ona do mnie mówi. Nie uciekać w telewizję, codzienną krzątaninę, pracę czy towarzystwo. Gdy znajdziemy odrobinę ciszy i spokoju dla siebie, łatwiej nam będzie siebie usłyszeć, a to już połowa sukcesu.
Sama złość jest jak najbardziej pożądanym uczuciem i daje nam wskazówkę, gdzie szukać przyczyny problemu.
Dobrze jest jednak nauczyć się ją wyrażać w sposób konstruktywny i nie raniący drugiej osoby. Najlepiej w sposób asertywny komunikować swoje uczucia i potrzeby, czyli zamiast oskarżać drugą osobę, lepiej powiedzieć jak my się czujemy w związku z jej zachowaniem.
W codziennych sytuacjach, dobrze jest żyć w zgodzie ze sobą i swoimi potrzebami. Nie zgadzajmy się na wizytę mamy po raz piąty w tym tygodniu, jeśli nam to przeszkadza. Nie tolerujmy spóźnień czy złego traktowania, poprośmy grzecznie o podgrzanie zupy, jeśli nie lubimy jeść zimnej. W ten sposób możemy uniknąć późniejszego wybuchu agresji. Zwłaszcza, że wybuchy złości niczego nie załatwiają, nie rozwiązują problemu. Nasze reakcje są wówczas często nieracjonalne i nadmiarowe, a zachowanie - agresywne, co może źle wpłynąć na nasze relacje z innymi.
Warto porozmawiać z partnerem na spokojnie, gdy opadną już emocje, i zakomunikować mu, czego od niego oczekujemy, dlaczego tak się czujemy. Warto być sobą, bo szczere komunikowanie uczuć i potrzeb zbliża partnerów a związkowi pozwala się rozwijać. Ukrywanie uczuć natomiast stwarza dystans i izoluje nas od partnera, a przecież prawdziwy związek opiera się na bliskości.
Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Skomentuj artykuł
Dobra złość
Warto mieć świadomość, że złość nie jest wcale czymś dziwnym i nieprawidłowym. To jak najbardziej ważne i potrzebne uczucie, choć społecznie nie akceptowane. Większość ludzi uważa, że złość jest czymś złym, godnym potępienia, że nie można się złościć lub że dla społecznej akceptacji, należy ją dobrze ukrywać.
Często złość przykrywa inne uczucia, takie jak strach, smutek czy ból. Przykro nam, że czegoś nam brakuje, że jakaś nasza potrzeba nie uzyskała zrozumienia.
Ale złość jest nam potrzebna, bo skądś się wzięła, coś za nią stoi. Może być bardzo motywująca i służy naszemu rozwojowi. Dzięki niej dowiadujemy się, co nam się nie podoba, czego nie chcemy w relacjach z innymi ludźmi czy w pracy. Warto dobrze sprawdzić, jakie przykrywa niezrealizowane potrzeby czy niewyrażone uczucia. Dzięki niej możemy odkryć w sobie rezerwy siły i odwagi, aby stawić czoło lękom, ograniczeniom, aby zacząć realizować swoje pragnienia.
Złości nie da się wyeliminować z naszego codziennego życia. Każdego dnia inni ludzie, mogą mieć cele zupełnie sprzeczne z naszymi, codziennie jesteśmy narażeni na frustrację. Dowiadujemy się tego już jako małe dzieci, kiedy rodzice rozpoczynają proces wychowywania nas.
Niestety rodzice często zakazują się złościć, uczą dzieci, że złość jest czymś złym. Zwłaszcza małe dziewczynki mają być potulne i uśmiechnięte. Trudno się dziwić, że potem, jako dorosłe kobiety, nie dają sobie prawa do złości.
Dlaczego wybuchamy?
Ponieważ nie chcemy i nie lubimy odczuwać złości, często mamy też w związku z nią poczucie winy, oskarżamy się o bycie złym człowiekiem. Napięcie i stres, które w nas są, nie znajdują ujścia, nawarstwiają się, kumulują, aż w końcu wybuchają na przykład pod postacią ataku złości. Długotrwałe tłumienie emocji może spowodować, że w rezultacie dochodzi do przelania czary goryczy często w najmniej spodziewanych okolicznościach i przy bogu ducha winnej osobie.
Wyładowanie może nastąpić na przykład w sklepie podczas zakupów, czy wobec kolegi z pracy, czego wcale nie chcemy i nie jest to nam na rękę.
Zdarza się też często, że chcemy być mili i zjadamy zimną zupę w kafejce albo tracimy czas słuchając kolejnej oferty z banku lub operatora sieci telefonów komórkowych. Zamiast asertywnie odmówić czy upomnieć się o podgrzanie dania, rezygnujemy z własnej potrzeby dla społecznej akceptacji. a potem w domu wreszcie wybuchamy. Najczęściej niestety, obrywa się właśnie naszym bliskim: partnerom, rodzicom, dzieciom.
Gdy jakieś nasze potrzeby nie są spełnione, przestajemy czuć się bezpiecznie. Złość i gniew przykrywa nasz strach. Nieświadomie postrzegamy naszego partnera jak wroga i wybuchamy na niego w momencie zagrożenia.
Jak się ładnie zezłościć?
Przede wszystkim warto wsłuchać się w siebie i odważnie spojrzeć prawdzie w oczy: o co chodzi z tą złością. Zrozumieć co ona do mnie mówi. Nie uciekać w telewizję, codzienną krzątaninę, pracę czy towarzystwo. Gdy znajdziemy odrobinę ciszy i spokoju dla siebie, łatwiej nam będzie siebie usłyszeć, a to już połowa sukcesu.
Sama złość jest jak najbardziej pożądanym uczuciem i daje nam wskazówkę, gdzie szukać przyczyny problemu.
Dobrze jest jednak nauczyć się ją wyrażać w sposób konstruktywny i nie raniący drugiej osoby. Najlepiej w sposób asertywny komunikować swoje uczucia i potrzeby, czyli zamiast oskarżać drugą osobę, lepiej powiedzieć jak my się czujemy w związku z jej zachowaniem.
W codziennych sytuacjach, dobrze jest żyć w zgodzie ze sobą i swoimi potrzebami. Nie zgadzajmy się na wizytę mamy po raz piąty w tym tygodniu, jeśli nam to przeszkadza. Nie tolerujmy spóźnień czy złego traktowania, poprośmy grzecznie o podgrzanie zupy, jeśli nie lubimy jeść zimnej. W ten sposób możemy uniknąć późniejszego wybuchu agresji. Zwłaszcza, że wybuchy złości niczego nie załatwiają, nie rozwiązują problemu. Nasze reakcje są wówczas często nieracjonalne i nadmiarowe, a zachowanie - agresywne, co może źle wpłynąć na nasze relacje z innymi.
Warto porozmawiać z partnerem na spokojnie, gdy opadną już emocje, i zakomunikować mu, czego od niego oczekujemy, dlaczego tak się czujemy. Warto być sobą, bo szczere komunikowanie uczuć i potrzeb zbliża partnerów a związkowi pozwala się rozwijać. Ukrywanie uczuć natomiast stwarza dystans i izoluje nas od partnera, a przecież prawdziwy związek opiera się na bliskości.
- Autorka jest psychologiem, psychoterapeutką Centrum Rozwoju i Psychoterapii "Strefa Zmiany". Pracuje z osobami, które: doświadczają lęków, obniżonego nastroju, depresji, zaburzeń jedzenia oraz psychosomatycznych, mają problemy w relacjach z innymi, znajdują się w sytuacji kryzysu. Prowadzi również treningi i warsztaty rozwojowe, grupy wsparcia, terapię par oraz DDA.
Publikuje m.in. w Rzeczpospolitej, Twoim Stylu, Elle, Shape, mamazone.pl, gazeta.pl., dziennik.pl, polki.pl, oFeminin.pl, parenting.pl, ebobas.pl.
Artykuł został opublikowany w dzienniku "Rzeczpospolita".
Opublikowano: 2010-12-19