Reklamy
Artykuł
Maria Ryś
Niepotrzebna polityka prorodzinna
Z wielkim entuzjazmem świętowano w Pałacu Prezydenckim podpisanie tzw. ustawy żłobkowej, ustalonej w trybie priorytetowym, tak szybkim, że nawet nie wszystkie media uchwyciły tempo prac, nie mówiąc o ogóle społeczeństwa, które o pracach nad ustawą, a zwłaszcza o tym, co zawiera, nie słyszało niemalże zupełnie.
Niemniej jednak dzień 23 lutego 2011 roku miał przejść do historii jako ten dzień, który wieńczy prace pochylających się nad dobrem rodziny, nad dobrem małego dziecka, o czym wielokrotnie można było usłyszeć w czasie przemówień po podpisaniu ustawy oraz w trakcie parogodzinnych obrad po tym wydarzeniu, transmitowanych na żywo z Pałacu.
Rozwój sieci żłobków, jaki dzięki ustawie nastąpi, procentowa zmiana liczby maluchów w zinstytucjonalizowanych formach opieki nad dzieckiem do lat 3 - z 2% do 30% zalecanych przez unijną tzw. strategię lizbońską, wydanie ponad 40 mln złotych w tym roku, 60 mln w przyszłym, a 90 mln w następnym, mają przyczynić się do poprawy sytuacji materialnej kraju i do realizacji zawodowej młodych matek. A może nawet ta ustawa pozwoli na rozpoczęcie w Polsce procesu wychodzenia z zapaści demograficznej, bo stanie się zachętą skierowaną do młodych ludzi do podjęcia do rodzicielstwa...
Sytuacja w kraju wygląda poważnie - to nie tylko zapaść demograficzna, ale i dziura budżetowa, a więc problemy bardzo ważne i trudne, decydujące o przyszłości narodu, nad którymi rzeczywiście trzeba się z troską pochylić i podjąć zdecydowane i skuteczne działania, zanim nie będzie za późno. Bo przecież problemy demograficzne już teraz, coraz mocniej ujawniają swe złowrogie oblicze - zamykane są szkoły, boiska, świetlice z powodu braku dzieci...
Problem jest więc bardzo ważny.
Tylko, czy ten krok, tak pospiesznie uczyniony, rzeczywiście jest jakimkolwiek rozwiązaniem, a więc - czy jest krokiem właściwym, uczynionym we właściwym kierunku?
Aby rozwijały się szkoły, aby miał kto po boiskach biegać - potrzeba rodzących się dzieci - a ustawa żłobkowa do tego zachęci - przekonują ministrowie.
Czy rzeczywiście?
Irena Koźmińska, prezes fundacji "ABC XXI - Cała Polska czyta dzieciom" powiedziała w wywiadzie dla Metra, że ta ustawa "To jak budowanie domów na terenach powodziowych - może i tanio, tyle że nikt nie patrzy, jakie będą skutki".
Co zakłada ustawa żłobkowa? Przyjmuje, że: "Opieka w tej placówce ma trwać maksymalnie 10 godzin dziennie, z możliwością wydłużenia tego czasu za dodatkową opłatą". "Jeden opiekun będzie mógł zajmować się maksymalnie ośmiorgiem dzieci" - warto tu podkreślić - w wieku 5 miesięcy do 3 lat!
Zastanawiałam się jak opiekunka wyjdzie na spacer z ośmioma maluchami równocześnie, czy nie trzeba by jak najszybciej opatentować wózki ośmioosobowe. No chyba, że będzie miała wśród maluchów dziecko niepełnosprawne, wtedy może zajmować się - zgodnie z ustawą - tylko piątką, ale też przez cały dzień. Piątka dzieci przypadnie opiekunce także wtedy, gdy w grupie będzie miała same maluchy od pół roku do roku. Zgodnie z ustawą - piątka maleńkich dzieci przypadająca na jedną osobę!
Czy jest to możliwe? Poprosiłam żłobki, aby zgodziły się na eksperyment - ośmioro maluchów, jedna opiekunka... i ja za kamerą - przez cały dzień. Chciałam zobaczyć czy jest możliwa wtedy opieka, troska o rozwój, z zwłaszcza ta szczególna troska o edukację (bo właściwa troska o edukację - to był jeden z koronnych argumentów przemawiających za potrzebą, wręcz koniecznością! wprowadzenia żłobków).
Na moją prośbę o możliwość nakręcenia filmu - pt. "8 na 1 przez 10" (ośmioro maluchów, jedna opiekunka przez 10 godzin) odpowiedzi oburzonych dyrektorów żłobków były jednomyślne:
- "Czy pani oszalała! Mamy narażać życie i zdrowie dziecka dla psychologicznych zwariowanych eksperymentów?!"
Mam świadomość - to zwariowany pomysł, narażający życie i zdrowie dzieci. Przepraszam wszystkie żłobki, przepraszam rodziców, wychowawców! Jest mi ogromnie wstyd za tych, którzy w wielkim pośpiechu, bez społecznych konsultacji, a nawet pomimo gorących protestów nas, psychologów z całego kraju (protest podpisało kilkudziesięciu psychologów i psychiatrów z całej Polski, w tym wielu profesorów i doktorów) taką ustawę zafundowali polskim rodzinom, polskim dzieciom... Jest mi za nich wszystkich ogromnie wstyd... To nie moja propozycja jednorazowego eksperymentu - to wielki, narodowy eksperyment na polskich dzieciach, który będzie realizowany każdego dnia...
Nie będzie więc filmu "8 na 1 przez 10" z dedykacją dla rodziców, którzy będą mieli podjąć decyzję, oddać czy nie oddać swoje dziecko do żłobka.
Zatroskani pracownicy żłobków poradzili - przecież można zrobić badania ogólnopolskie. Dowiemy się z nich, co tak naprawdę myślą Polacy o żłobkach, czy żłobki są tym rozwiązaniem, które zachęci ich do rodzicielstwa...
Rozpoczęliśmy więc ogólnopolskie badania.
Wśród wielu pytań było i to - o motywacje prokreacji. Odpowiedzi były jednoznaczne - najważniejszym czynnikiem, który może zachęcić młodych ludzi do rodzicielstwa, jest właściwa polityka prorodzinna państwa, a tej niestety brak!
W naszych badaniach zapytaliśmy także - czy oddanie dziecka do żłobka - może być źródłem stresów. I tutaj nawet najwięksi "żłobkowi entuzjaści" udzielający odpowiedzi stwierdzali, że tak! Oddanie dziecka do żłobka jest źródłem stresów! W tym kontekście warto nawiązać do bardzo ciekawego referatu wygłoszonego w Pałacu Prezydenckim po podpisaniu ustawy - o rozwoju struktur mózgowych u małego dziecka i o tym, że rozwój może być poważnie zakłócony przez biedę, stres... Podkreślano, że straty w tej dziedzinie nie da się nadrobić, a traumy przeżyte przez dziecko mogą boleśnie wpływać na dalsze jego życie. Przemilczano jednakże to, że oddzielenie od matki w proponowanym w podpisanej ustawie "żłobkowym wychowaniu", stanie się źródłem wielkiego stresu, które może przynieść niepowetowane szkody w całym dalszym życiu tak wychowywanego pokolenia. Za skutki tej ustawy zapłacą nie tylko dzieci, zapłacą rodzice - bolesną cenę - braku więzi z własnym dzieckiem, zapłaci całe społeczeństwo - pokoleniem wychowywanym jak za czasów komunizmu. Wydawało się, że przerabialiśmy już tę lekcję, bolesną, bardzo bolesną - niestety okazuje się, że nie wyciągnęliśmy z niej żadnych wniosków...
A może trzeba powracać do jeszcze wcześniejszej historii, może aż do Kochanowskiego: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi..."
Na zakończenie warto jeszcze wspomnieć o przebiegu ogólnopolskich badań "Postawy wobec prokreacji"...
Na pewnym etapie badań włączyli się w nie bardzo mocno "entuzjaści ustawy", mocno i zdecydowanie, bo koniecznie chcieli "poprawić" uzyskiwane wyniki. Skąd to wiadomo, skoro badania są prowadzone przez internet, skoro są anonimowe?
To prawda, badania są całkiem anonimowe, ale w bazie danych zapisywane są numery IP komputerów. Stąd wiemy, że z tych samych komputerów wielokrotnie były wpisywane wciąż te same odpowiedzi - że żłobek jest lepszy od rodziny, że społeczeństwo nie oczekuje polityki prorodzinnej, że oczekuje jedynie żłobków, żłobków, i że jedna opiekunka poradzi sobie z ośmiorgiem dzieci przez 10 godzin dziennie...
Nie będzie więc - jak mieliśmy nadzieję - rzetelnych wyników, ale można już teraz ogłosić prosty wniosek i to wniosek z całą pewnością poparty "badaniami" - polityka prorodzinna jest niepotrzebna, wystarczą społeczeństwu żłobki - i tylko tego oczekiwaliśmy, my wszyscy - 8 na 1 przez 10.
Ile niemowląt i maluchów w wieku do lat 3 można powierzyć na 10 godzin w żłobku opiekunce bez kwalifikacji zawodowych?
Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu
Niemniej jednak dzień 23 lutego 2011 roku miał przejść do historii jako ten dzień, który wieńczy prace pochylających się nad dobrem rodziny, nad dobrem małego dziecka, o czym wielokrotnie można było usłyszeć w czasie przemówień po podpisaniu ustawy oraz w trakcie parogodzinnych obrad po tym wydarzeniu, transmitowanych na żywo z Pałacu.
Rozwój sieci żłobków, jaki dzięki ustawie nastąpi, procentowa zmiana liczby maluchów w zinstytucjonalizowanych formach opieki nad dzieckiem do lat 3 - z 2% do 30% zalecanych przez unijną tzw. strategię lizbońską, wydanie ponad 40 mln złotych w tym roku, 60 mln w przyszłym, a 90 mln w następnym, mają przyczynić się do poprawy sytuacji materialnej kraju i do realizacji zawodowej młodych matek. A może nawet ta ustawa pozwoli na rozpoczęcie w Polsce procesu wychodzenia z zapaści demograficznej, bo stanie się zachętą skierowaną do młodych ludzi do podjęcia do rodzicielstwa...
Sytuacja w kraju wygląda poważnie - to nie tylko zapaść demograficzna, ale i dziura budżetowa, a więc problemy bardzo ważne i trudne, decydujące o przyszłości narodu, nad którymi rzeczywiście trzeba się z troską pochylić i podjąć zdecydowane i skuteczne działania, zanim nie będzie za późno. Bo przecież problemy demograficzne już teraz, coraz mocniej ujawniają swe złowrogie oblicze - zamykane są szkoły, boiska, świetlice z powodu braku dzieci...
Problem jest więc bardzo ważny.
Tylko, czy ten krok, tak pospiesznie uczyniony, rzeczywiście jest jakimkolwiek rozwiązaniem, a więc - czy jest krokiem właściwym, uczynionym we właściwym kierunku?
Aby rozwijały się szkoły, aby miał kto po boiskach biegać - potrzeba rodzących się dzieci - a ustawa żłobkowa do tego zachęci - przekonują ministrowie.
Czy rzeczywiście?
Irena Koźmińska, prezes fundacji "ABC XXI - Cała Polska czyta dzieciom" powiedziała w wywiadzie dla Metra, że ta ustawa "To jak budowanie domów na terenach powodziowych - może i tanio, tyle że nikt nie patrzy, jakie będą skutki".
Co zakłada ustawa żłobkowa? Przyjmuje, że: "Opieka w tej placówce ma trwać maksymalnie 10 godzin dziennie, z możliwością wydłużenia tego czasu za dodatkową opłatą". "Jeden opiekun będzie mógł zajmować się maksymalnie ośmiorgiem dzieci" - warto tu podkreślić - w wieku 5 miesięcy do 3 lat!
Zastanawiałam się jak opiekunka wyjdzie na spacer z ośmioma maluchami równocześnie, czy nie trzeba by jak najszybciej opatentować wózki ośmioosobowe. No chyba, że będzie miała wśród maluchów dziecko niepełnosprawne, wtedy może zajmować się - zgodnie z ustawą - tylko piątką, ale też przez cały dzień. Piątka dzieci przypadnie opiekunce także wtedy, gdy w grupie będzie miała same maluchy od pół roku do roku. Zgodnie z ustawą - piątka maleńkich dzieci przypadająca na jedną osobę!
Czy jest to możliwe? Poprosiłam żłobki, aby zgodziły się na eksperyment - ośmioro maluchów, jedna opiekunka... i ja za kamerą - przez cały dzień. Chciałam zobaczyć czy jest możliwa wtedy opieka, troska o rozwój, z zwłaszcza ta szczególna troska o edukację (bo właściwa troska o edukację - to był jeden z koronnych argumentów przemawiających za potrzebą, wręcz koniecznością! wprowadzenia żłobków).
Na moją prośbę o możliwość nakręcenia filmu - pt. "8 na 1 przez 10" (ośmioro maluchów, jedna opiekunka przez 10 godzin) odpowiedzi oburzonych dyrektorów żłobków były jednomyślne:
- "Czy pani oszalała! Mamy narażać życie i zdrowie dziecka dla psychologicznych zwariowanych eksperymentów?!"
Mam świadomość - to zwariowany pomysł, narażający życie i zdrowie dzieci. Przepraszam wszystkie żłobki, przepraszam rodziców, wychowawców! Jest mi ogromnie wstyd za tych, którzy w wielkim pośpiechu, bez społecznych konsultacji, a nawet pomimo gorących protestów nas, psychologów z całego kraju (protest podpisało kilkudziesięciu psychologów i psychiatrów z całej Polski, w tym wielu profesorów i doktorów) taką ustawę zafundowali polskim rodzinom, polskim dzieciom... Jest mi za nich wszystkich ogromnie wstyd... To nie moja propozycja jednorazowego eksperymentu - to wielki, narodowy eksperyment na polskich dzieciach, który będzie realizowany każdego dnia...
Nie będzie więc filmu "8 na 1 przez 10" z dedykacją dla rodziców, którzy będą mieli podjąć decyzję, oddać czy nie oddać swoje dziecko do żłobka.
Zatroskani pracownicy żłobków poradzili - przecież można zrobić badania ogólnopolskie. Dowiemy się z nich, co tak naprawdę myślą Polacy o żłobkach, czy żłobki są tym rozwiązaniem, które zachęci ich do rodzicielstwa...
Rozpoczęliśmy więc ogólnopolskie badania.
Wśród wielu pytań było i to - o motywacje prokreacji. Odpowiedzi były jednoznaczne - najważniejszym czynnikiem, który może zachęcić młodych ludzi do rodzicielstwa, jest właściwa polityka prorodzinna państwa, a tej niestety brak!
W naszych badaniach zapytaliśmy także - czy oddanie dziecka do żłobka - może być źródłem stresów. I tutaj nawet najwięksi "żłobkowi entuzjaści" udzielający odpowiedzi stwierdzali, że tak! Oddanie dziecka do żłobka jest źródłem stresów! W tym kontekście warto nawiązać do bardzo ciekawego referatu wygłoszonego w Pałacu Prezydenckim po podpisaniu ustawy - o rozwoju struktur mózgowych u małego dziecka i o tym, że rozwój może być poważnie zakłócony przez biedę, stres... Podkreślano, że straty w tej dziedzinie nie da się nadrobić, a traumy przeżyte przez dziecko mogą boleśnie wpływać na dalsze jego życie. Przemilczano jednakże to, że oddzielenie od matki w proponowanym w podpisanej ustawie "żłobkowym wychowaniu", stanie się źródłem wielkiego stresu, które może przynieść niepowetowane szkody w całym dalszym życiu tak wychowywanego pokolenia. Za skutki tej ustawy zapłacą nie tylko dzieci, zapłacą rodzice - bolesną cenę - braku więzi z własnym dzieckiem, zapłaci całe społeczeństwo - pokoleniem wychowywanym jak za czasów komunizmu. Wydawało się, że przerabialiśmy już tę lekcję, bolesną, bardzo bolesną - niestety okazuje się, że nie wyciągnęliśmy z niej żadnych wniosków...
A może trzeba powracać do jeszcze wcześniejszej historii, może aż do Kochanowskiego: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi..."
Na zakończenie warto jeszcze wspomnieć o przebiegu ogólnopolskich badań "Postawy wobec prokreacji"...
Na pewnym etapie badań włączyli się w nie bardzo mocno "entuzjaści ustawy", mocno i zdecydowanie, bo koniecznie chcieli "poprawić" uzyskiwane wyniki. Skąd to wiadomo, skoro badania są prowadzone przez internet, skoro są anonimowe?
To prawda, badania są całkiem anonimowe, ale w bazie danych zapisywane są numery IP komputerów. Stąd wiemy, że z tych samych komputerów wielokrotnie były wpisywane wciąż te same odpowiedzi - że żłobek jest lepszy od rodziny, że społeczeństwo nie oczekuje polityki prorodzinnej, że oczekuje jedynie żłobków, żłobków, i że jedna opiekunka poradzi sobie z ośmiorgiem dzieci przez 10 godzin dziennie...
Nie będzie więc - jak mieliśmy nadzieję - rzetelnych wyników, ale można już teraz ogłosić prosty wniosek i to wniosek z całą pewnością poparty "badaniami" - polityka prorodzinna jest niepotrzebna, wystarczą społeczeństwu żłobki - i tylko tego oczekiwaliśmy, my wszyscy - 8 na 1 przez 10.
- Autorka jest psychologiem rodziny, doktorem habilitowanym, prof. UKSW, kierownikiem Katedry Psychologii Rodziny oraz Podyplomowego Studium Relacji Interpersonalnych i Profilaktyki Uzależnień.
Zobacz także: Ustawa o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 (tzw. ustawa żłobkowa)
Sonda
Ile niemowląt i maluchów w wieku do lat 3 można powierzyć na 10 godzin w żłobku opiekunce bez kwalifikacji zawodowych?Opublikowano: 2011-03-05
Zobacz komentarze do tego artykułu
Niepotrzebna polityka prorodzinna
Autor: Maniaczka Data: 2011-03-06, 01:07:04 OdpowiedzNo dobrze, ale gdzie propozycja alternatywna? Dlaczego wyciąga się wnioski o fałszerstwie podczas głosowania jak nie ma się minimalego nawet dowodu? To trochę wygląda na politykierstwo. Napierw przyszło mi do głowy, że to walka aby zatrudniać więcej opiekunek, czyli rozbudować niepoczytalny aparat b... Czytaj dalej
- RE: Niepotrzebna polityka prorodzinna - mariar, 2011-03-07, 09:03:38
- RE: Niepotrzebna polityka prorodzinna - butterfly, 2011-03-23, 13:50:02