Reklamy
Artykuł
Ewa Kostarczyk
Przeszkody w procesie samorealizacji studenta w dobie kryzysu wartości
Człowiek żyje w świecie wartości. Realizacja wartości determinuje nasze człowieczeństwo, jest niezbędnym elementem naszego rozwoju psycho-społecznego. Człowieka o dojrzałej, zdrowej osobowości charakteryzują działania oraz podejmowanie decyzji świadczących o jego dążeniu do osiągania powszechnie pożądanych przedmiotów o charakterze symbolicznym, czyli wartości. Wartością może być nie tylko dowolny przedmiot, ale również idea lub instytucja, któremu jednostka przypisuje ważną rolę w swoim życiu, a nawet przekonania o charakterze nie normatywnym czy powszechnie akceptowane sądy egzystencjonalno-normatywne. Zachowanie każdego człowieka można opisać wartościami, do których dąży. Priorytety ludzkich dążeń są różnorodne, a ich hierarchie wartości mogą być całkiem unikalne. Istnieją osoby, które na pierwszym miejscu stawiają osiągnięcie majątku, inne żyją w sposób obsesyjnie zgodny z zachowaniami prozdrowotnymi, inne dążą przede wszystkim do posiadania szerokiego kręgu znajomych i przyjaciół, a jeszcze inne do założenia rodziny. W celu zbadania hierarchii wartości psychologowie posługują się testami [1]. Wartości, stanowiąc o naszych walorach, a także różnicując walory przedmiotów, idei czy instytucji stanowią jeden z mechanizmów integracji jednostki ze społeczeństwem, a wyznaczając wspólnotę przeżyć psychicznych i działań ogólnospołecznych odgrywają istotną społeczną rolę.
Nie ulega wątpliwości, że decyzja o podjęciu studiów jest działaniem ukierunkowanym na realizację ogólnospołecznych wartości. Jest to twierdzenie bardzo uproszczone. Droga do dyplomu nie jest drogą prostą, istnieje na niej wiele przeszkód, które powodują, że trzymany w ręku dyplom, może mieć wartość zaledwie symboliczną, co oznacza porażkę wartości, którą reprezentuje. Współcześnie jesteśmy świadkami wielkiego kryzysu wartości we wszystkim nieomal aspektach życia człowieka. Kryzys wartości to kryzys człowieczeństwa, którego cechami podstawowymi jest wzrost relatywizmu, spadek autorytetów, wzrost możliwości samorealizacji przy jednoczesnym braku pewności, że podejmowane działania zapewniają sukces zawodowy.
Wartość dyplomu jest pochodną jakości kształcenia na uczelni, która go wydała. Zewnętrzna ocena uczelni jest złożona i składają się na nią: akredytacja państwowa, akredytacje środowiskowe oraz różnorodne rankingi uczelni. Akredytacja państwowa (w Polsce funkcję tą pełni Państwowa Komisja Akredytacyjna, PKA) zabezpiecza standard kształcenia na poziomie formalno-prawnym i programowym, a jej uchwały mają moc prawną. PKA może wnioskować do ministra edukacji o zawieszenie lub likwidację kierunków, które nie spełniają wymagań jakościowych [2] . 23 stycznia 2009 r. Państwowa Komisja Akredytacyjna uzyskała status pełnego członka w European Association for Quality Assurance in Higher Education (ENQA) na okres 5 lat [3], co wzmacnia jej pozycję organu kontrolnego, a jednocześnie narzuca jej konieczność dostosowania się do międzynarodowych reguł ocen. Oceny akredytacji środowiskowej są zamawiane na życzenie wnioskodawcy i dokonywane przez komisje działające w ramach porozumień międzyuczelnianych, które ograniczają się do oceny wybranych kierunków studiów.
Najwięcej emocji wzbudza ocena uczelni dokonana przy pomocy rankingów, czyli przyznawania poszczególnym uczelniom punktów, które wskazują poziom, na jakim uczelnia spełnia przyjęte w założeniu kryteria. Ta sama uczelnia w zależności od typu rankingu może uzyskać różną punktację. Zestawy przyjętych kryteriów mogą się od siebie różnić. Rankingi uczelni porządkują informacje o rynku edukacyjnym. Uczelnia zapewniająca wysoką jakość kształcenia uzyskuje wysokie miejsce w rankingu. Polskie środowisko akademickie śledzi rankingi uczelni światowych z wielkim niepokojem, ponieważ uczelnie polskie plasują się w tych rankingach bardzo niekorzystnie. Ranking 500 najlepszych uniwersytetów w 2008 roku (Academic Ranking of World Universities 2008) wskazał, że najlepsze polskie uczelnie, Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski, które od wielu lat zajmują zamiennie 1 i 2 miejsce w rankingach krajowych, w rankingach światowych mieszczą się w pomiędzy 300 -400 miejscem [4]. Kolejne miejsca w rankingu World Universities? ranking on the Web 2008 zajmują: Uniwersytet Gdański (974 miejsce), Uniwersytet Mikołaja Kopernika (994 miejsce), Wydział Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW (1125 miejsce), Uniwersytet Łódzki (1135 miejsce), Szkoła Główna Handlowa w Warszawie (1145 miejsce) i Politechnika Poznańska (1256 miejsce) [5]. Porównania te wskazują, że rzeczywista wartość dyplomu jest relatywna.
Kolejnym niepokojącym zjawiskiem społecznym jest dewaluacja wykształcenia uniwersyteckiego, która wynika z umasowienia edukacji. W latach 1995 -2008 mury polskich uczelni wyższych opuściło 4 mln absolwentów. Wskaźnikiem bezpośrednim spadającej wartości dyplomu jest wzrost bezrobocia wśród absolwentów. 17% z 500 000 absolwentów, którzy uzyskali dyplom w roku 2008 zasiliło szeregi bezrobotnych [6]. Oznacza to, że podejmowanie wartościowych wyborów życiowych nie zawsze przekłada się na życiowy sukces.
Podjęcie studiów jest działaniem nastawionym na realizacje wartości, lecz bezpośrednie czynniki motywacyjne takiego wyboru bywają różne. Nauki społeczne wymieniają podstawowe trzy grupy tych czynników: zdobycie zawodu, awans finansowy oraz awans społeczny. Motywy te dążą do zaspokojenia podstawowych potrzeb: sytości, bezpieczeństwa i uznania [7], lecz im wyższe w hierarchii potrzeb one są, tym bardziej nabierają indywidualnego charakteru i przybierają postać działań samorealizacyjnych bądź transgresyjnych [8].
Istnieje wiele przesłanek, które pozwalają sądzić, że współcześnie dyplom traci swoją tradycyjną rolę przepustki zawodowej. Europejski Obszar Szkolnictwa Wyższego stworzony dzięki Systemowi bolońskiemu w 1999 roku, zbliżył systemy szkolnictwa wyższego w krajach UE tworząc system kształcenia trzystopniowy: studia pierwszego stopnia zakończone tytułem inżyniera/licencjata, studia drugiego stopnia zakończone tytułem magistra oraz studia doktoranckie (trzeciego stopnia) [9]. Ten spójny, przejrzysty i konkurencyjny wobec innych systemów kształcenia system doprowadził jednak do obniżenia jakości dyplomów oraz znacznego wzrostu zmienności karier zawodowych. Student kończący poziom licencjatu, zamiast zgłębiania głównego przedmiotu studiów, koncentruje się na poszukiwaniu nowych kierunków studiów jakie mógłby podjąć na studiach drugiego stopnia. Sprawia to, że wykładowca przestaje być nie tylko wzorcem zawodowym dla studenta, który co dwa - trzy lata ma szansę odmiany swojej drogi życiowej, ale przy okazji traci autorytet jako przekaziciel wiedzy tajemnej, której student nie poszukuje, bo jego zainteresowania koncentrują się ma innym przedmiocie.
Awans płacowy osób wykształconych w Polsce dokonał się faktycznie. Pracownik z dyplomem wyższej uczelni zarabia średnio w Polsce ponad 5,1 tys. zł brutto miesięcznie. Pensje pracowników po maturze są niższe o 2,2 tys. zł , a pracowników z wykształceniem podstawowym są niższe o 2,8 tys. zł. Analizy wynagrodzeń wskazują, że w chwili obecnej nie ma w Polsce branży, w której zarobki pracownika z wyższym wykształceniem byłyby niższe od średniej krajowej (ok. 3215 zł), choć istnieją ogromne różnice płac w zależności od branży [10].
Studiowanie jest równoznaczne z awansem społecznym, i przynosi wiele pozanaukowych korzyści: korzyści poznawczych i społecznych. Poznanie ma charakter społeczny. Wiedzę o świecie czerpiemy z wykładów, książek oraz naukowych opracowań, lecz utrwalamy na podstawie naszych doświadczeń i obserwacji, a także poprzez specyficzne relacje z innymi ludźmi, z którymi kontaktujemy się na co dzień, mamy wspólne przeżycia i wymieniamy poglądy. Sama obecność w środowisku uczelnianym jest więc kolejnym etapem wtórnej socjalizacji wynikającej ze socjalizacji antycypującej (socjalizacja wyprzedzająca), który można zdefiniować jako proces aspirowania do pewnej grupy społecznej, do której jednostka chciałaby należeć [11]. Naśladując, lub przejmując wzory zachowania od kadry uczelni oraz innych studentów w zakresie norm i reguł, cech zewnętrznych, sposobów zachowania oraz sposobu i stylu życia kształtują się nowe wartości, postawy oraz światopogląd.
Potrzeba samorealizacji, czyli potrzeba nieustannego przekraczania swojego aktualnego stanu rozwojowego towarzyszy dziecku o normalnym poziomie rozwoju od najmłodszych lat. Na istnienie takiej potrzeby, będącej motywatorem naszych działań, na konieczność umiejętnego wdrażania dziecka do samodzielności i odpowiedzialności wskazywało wielu znakomitych psychologów, jak na przykład Maslow, Jung, Adler, Fromm, czy Rogers, reprezentujących bardzo różne nurty psychologii. Samorealizacja, czyli inaczej samourzeczywistnianie, samoaktualizacja bądź samospełnienie to nadrzędny motyw sterujący ludzką aktywnością. Człowiek samorealizujący się jest zorientowany na spełnienie własnych możliwości, przeznaczenia lub powołania, urzeczywistnienie swojego potencjału, rozwoju własnych talentów, a proces "stawania się" skutkuje osiągnięciem wewnętrznej spójności oraz jedności z samym sobą. Potencjalnie, człowiek podejmując studia, które przełamują jego dotychczasowe granice osiągnięć i wymagają tworzenia, bądź asymilacji nowych wartości, ma szansę stać się człowiekiem transgresyjnym, wielowymiarowym, posiadającym zdolność przekraczania granic materialnych, społecznych i symbolicznych [12]. Działania transgresyjne są szczególnie wyraźnie dostrzegalne u studentów studiów zaocznych, którzy odpowiedzialnie łączą studia z pracą zawodową oraz życiem rodzinnym, kosztem wielu wyrzeczeń. Transgresję można dostrzec u studentów pochodzących ze środowisk o niskim poziomie wykształcenia i kultury, a niejednokrotnie ze środowisk patologii społecznej.
Studia, w samym swoim założeniu dają studentowi możliwość zarówno samorealizacji, jak i transgresji, o ile na tej drodze nie zaistnieją przeszkody systemowe, uczelniane, dydaktyczne, bądź przeszkody ze strony samego studenta.
Bogaty asortyment stypendialny, możliwości podejmowania studiów w różnym trybie stacjonarnym (dziennym) i niestacjonarnym (zaocznym, czy wieczorowym) na uczelni państwowej bądź prywatnej pozwala obecnie na studia każdemu, kto tylko chce studiować. Jeśli występują przeszkody, a nie wynikają one z ograniczeń poznawczych studenta, to mogą wynikać jego z niewłaściwej, minimalistycznej postawy ukierunkowanej na zdobycie dyplomu symbolicznego. Tego rodzaju studenci przejawiają nikłe zainteresowanie przedmiotem, a ich znaną dewizą jest: "3 x Z" , co oznacza: "zakuć, zdać i zapomnieć". Niestety, postawy tego rodzaju są zaraźliwe i w grupie studenckiej są łatwo przyjmowane i powielane.
U innych studentów problemy z samorealizacją mogą być wynikiem zaburzeń osobowości, nieadekwatnej oceny własnych specyficznych zdolności (pamięciowych, werbalnych, matematycznych, przestrzennych itp), zaburzonej samooceny (zawyżona lub zaniżona), niewłaściwie pojmowanej własnej roli na uczelni (czy studiowanie tego przedmiotu jest celem studenta, czy to raczej rodzice studenta tego pragną), przyjmowania postaw roszczeniowych lub braku rozumienia znaczenia wzmocnień stosowanych przez pedagogów. Przy masowości kształcenia istnieje bardzo mała szansa na zorientowanie się w problemach studenta i przeorganizowanie jego motywacji oraz działań. Student jest osobą dorosłą, a ingerencja w życie rozumiane jako zachowania, czy postawy dorosłego człowieka jest bardzo ograniczona. Relacja mistrz-uczeń nieczęsto zdarza się nawet studiach doktoranckich (trzeciego stopnia) i można ją spotkać raczej na uczelniach o profilu artystycznym.
Głównymi przeszkodami systemowymi są masowość kształcenia oraz aktualny kryzys ekonomiczny. Masowość kształcenia na poziomie wyższym pociąga za sobą konieczność dostosowania poziomu nauczania do wszystkich słuchaczy, którzy są coraz gorzej przygotowani przez szkoły do studiów. Studenci są bardzo zróżnicowani pod względem zasobu wiedzy, poziomu zwerbalizowania, pracowitości, poziomu inteligencji, zdolności, talentów, czy wyobraźni. Efektywne nauczanie na takim samym poziomie wszystkich nie jest możliwe. Wymagań adresowanych do najzdolniejszych, nie można adresować do wszystkich studentów. Jeśli przedmiot jest prowadzony na poziomie zrozumiałym dla wszystkich, ambitni, zdolni studenci są pozostawieni samym sobie.
Aktualny kryzys ekonomiczny stawia pod znakiem zapytania istotność nauk humanistycznych w złożonym oraz technologicznie zaawansowanym świecie, który stawia nowe wyzwania. Szczególnie zagrożeni są przedstawiciele nauk humanistycznych, którzy zaczynają odczuwać, że dziedziny nauk, które reprezentują, nie odpowiadają potrzebom współczesności [13]. Wiele elitarnych mniejszych lub większych uczelni amerykańskich miało różne poglądy na cele tradycyjnej edukacji humanistycznej, która nie przygotowuje do zawodu, lecz uczy krytycznego myślenia, wiedzy obywatelskiej i historycznej, etyki, rozumowania, bądź stanowi niezbędne ogniwo rozwoju osobistego, konieczne do uczestniczenia w systemie demokratycznym. Poprzednie kryzysy ekonomiczne nieodmiennie uszczuplały kadrę nauk humanistycznych w USA, lecz aktualnie zaistniała konieczność rewaluacji tradycyjnej, nieomal uświęconej misji nauk humanistycznych, która dotąd sprowadzała się do poszukiwań: Co oznacza być istotą ludzką?
W drugiej połowie XX w. w USA odnotowano wyraźną tendencję spadkową studiowania na kierunkach humanistycznych. Association of American Colleges and Universities wydało niedawno raport przekonujący o konieczności opuszczenia ścieżki edukacji liberalnej na korzyść wiedzy o znaczeniu praktycznym i ekonomicznym. Studia humanistyczne dla wielu Amerykanów wydają się być obecnie nieco anachronicznym luksusem, na który niewielu może sobie pozwolić.
W krajach wchodzących w skład elitarnej organizacji Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), w dziedzinach humanistycznych kształci się około 37% ogółu studentów. W Polsce kształci się dwukrotnie więcej studentów na kierunkach humanistycznych, choć humaniści zarabiają o ponad 2200 zł mniej niż inżynierowie [14]. W roku akademickim 2007/2008 spośród wszystkich studentów, aż 1,274 mln studiowało kierunki humanistyczne, natomiast 648 tys. wybrało kierunki oparte na przedmiotach ścisłych. Wyniki rekrutacji na studia w roku akademickim 2007/2008 w uczelniach publicznych i niepublicznych nadzorowanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego egzemplifikują smutną prawdę, że wśród najpopularniejszych kierunków studiów w roku 2007/2008 na studia stacjonarne pierwszego stopnia i jednolite studia magisterskie znalazły się kolejno: pedagogika, prawo, zarządzanie, ekonomia, administracja, stosunki międzynarodowe, informatyka, filologia (specjalność: filologia angielska), turystyka i rekreacja, socjologia [15].
Procesowi samorealizacji towarzyszy podejmowanie wysiłku. Porównanie proporcji studentów podejmujących studia na kierunkach humanistycznych w Polsce, krajach OECD oraz USA pozwala na wyciągnięcie wniosku, że w Polsce istnieją systemowe przeszkody demotywujące do ambitnej samorealizacji na studiach wymagających większego intelektualnego wysiłku. Zainteresowania określoną dziedziną nauki wykształcają się już w szkole podstawowej, są pogłębiane w gimnazjum i liceum. Na niższych poziomach prawidłowo prowadzonej edukacji uczniowie tworzą samoocenę własnych możliwości. Nie istnieją żadne przesłanki, aby sądzić, że rozkład zdolności do przedmiotów ścisłych i przyrodniczych w różnych krajach i na różnych kontynentach nie jest rozkładem normalnym, czyli zgodnym z krzywą Gaussa. Najprawdopodobniej, w Polsce jest równie dużo potencjalnie zdolnych uczniów, którzy mogliby zrealizować się na studiach, których podstawę tworzą przedmioty ścisłe lub przyrodnicze. Wprowadzony w 2008 przez minister resortu Nauki i Szkolnictwa Wyższego Barbarę Kudrycką projekt systemowy zamawiania kształcenia na kierunkach technicznych, matematycznych i przyrodniczych [16], prawdopodobnie niewiele zmieni w tej materii, jeśli poważnym zmianom nie ulegną równolegle, programy kształcenia w zakresie przedmiotów ścisłych i przyrodniczych na wszystkich poziomach edukacji szkolnej.
W porównaniu do systemu anglosaskiego, polski system uczelni publicznych jak i niepublicznych wydaje się być systemem bardzo nieudolnym pod względem zarówno standardów programowych, dostosowania programów nauczania do potrzeb studentów, interdyscyplinarności oraz poziomu merytorycznego i dydaktycznego kadry. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak otwartych i rzetelnie prowadzonych konkursów na stanowiska naukowo-dydaktyczne, które stanowią podstawę zatrudniania w systemie anglosaskim.
Wadliwość systemu szkolnictwa wyższego w Polsce prowadzi do kształcenia według przestarzałych i nieodpowiednich standardów programowych, nieadekwatności nauczania do potrzeb studentów w zakresie rozwijania umiejętności abstrakcyjnego myślenia, korzystania z pokrewnych dziedzin wiedzy, budowania wysokiej kultury intelektualnej. Błędy kształcenia ze strony uczelni z pewnością nie pomagają studentowi w samorealizacji, a nierzadko przyczyniają się do wzmocnienia postaw minimalistycznych i roszczeniowych.
Niespotykane tempo rozwoju wiedzy w różnych dyscyplinach powoduje konieczność wdrażania nowych kompetencji do programów nauczania. Amerykańskie organizacje, Partnerstwo na rzecz Umiejętności XXI Wieku i Narodowa Rada ds. Studiów Społecznych w wyniku wielomiesięcznych badań, w których uczestniczyli przedstawiciele świata nauki, biznesu, organizacji pozarządowych przygotowały mapę kompetencji społecznych, które zostały uznane za niezbędne do pełnego funkcjonowania w społeczeństwach XXI wieku, które objęły:
Powyższe umiejętności powinny być kształtowane już na poziomie szkolnym, aby umożliwić skuteczne studiowanie [17]. W okresie przejściowym powinny wdrażać je uczelnie.
Spotkanie nauczyciela na własnej drodze poszukiwań jest wielkim dobrodziejstwem. Zmieniają się systemy edukacyjne, zmieniają się ekipy zarządzające uczelniami. Student posiada z nimi kontakt incydentalny. Dobry dydaktyk pozostanie dobrym dydaktykiem nawet w złym systemie edukacyjnym, nawet na źle zarządzanej uczelni i najprawdopodobniej odegra jakąś pozytywną rolę w życiu najbardziej minimalistycznie nastawionego studenta.
Zawód dydaktyka to zawód przede wszystkim misyjny, ale wymagający podstawowego psychopedagogicznego przygotowania, które obejmuje umiejętność motywowania do pogłębiania wiedzy, stymulowanie samodzielności i samorozwoju studenta, umiejętność inspiracji wykładanym przedmiotem oraz jasne reguły oceny pracy studenta. Prawdopodobnie istnieje wiele dróg, które prowadzą do osiągania powyższych celów, ponieważ można je osiągać poprzez fascynowanie studentów technologią, cytowaniem autentycznych wydarzeń lub całkiem przeciwnie: anegdot, wciąganiem w paraeksperymenty, uaktywnienie własnych zdolności aktorskich itp. Kreatywność dydaktyków misyjnych bywa nieograniczona, co oznacza, że nie istnieje jakaś jedna recepta, której wdrożenie uczyni z przeciętnego, bardzo nawet rzetelnego nauczyciela akademickiego - dydaktykiem z pasją.
Wykładowcy nieprzygotowani od strony psychodydaktycznej popełniają wiele błędów. Przede wszystkim, profesjonalistów w określonym temacie interesuje bardziej sam przedmiot, profesjonalność wykładu, a nie słuchacze. Stawianie zbyt wysokiego lub zaniżonego poziomu wymagań, pobłażliwe lub zbyt surowe ocenianie, brak konsekwencji w ocenianiu dużej grupy lub kilku grup studentów, to tylko niektóre z wielu możliwych błędów jakie może popełnić dydaktyk.
Dydaktyk na uczelni powinien posiadać znajomość procesów rozwojowych człowieka, a w tym podstawową wiedzę na temat reakcji na sukces i porażkę u osób dorosłych. Student to najczęściej osoba dorosła, o ukształtowanym już poczuciu własnej wartości. Według Eriksona poczucie kompetencji i sukcesu, wiara we własną zdolność realizacji celów oraz osiągania różnych rzeczy kształtuje się w okresie 6-11 roku życia [18]. Człowiek dorosły podejmujący studia przewiduje, że ma wystarczające możliwości do ich ukończenia oraz ukształtowane poczucie własnej zaradności, która według Antonovsky'ego stanowi jeden z czynników składających się na poczucie koherencji niezbędne do niezaburzonego funkcjonowania [19]. Studia nie są jednak jednym pasmem sukcesów: student odnosi sukcesy ale też i niepowodzenia. Ludzkich charakterów nie kształtują sukcesy, tylko porażki. Jeśli przyjmiemy za Kozieleckim, że sukces oznacza zgodność pomiędzy celem, czyli projektowanym stanem rzeczy, a osiągniętym ostatecznie wynikiem działania (planem a efektem czynu, obietnicą a urzeczywistnieniem), niepowodzenie będzie oznaczać znaczną rozbieżność pomiędzy celem, a otrzymaną wartością [20]. Niepowodzenie na studiach posiada różne oblicza. Niewątpliwym niepowodzeniem jest brak zaliczenia, lecz bywają studenci, którzy ocenę dostateczną przeżywają jako wielką porażkę.
U osób dorosłych incydentalne porażki nie prowadzą do dramatycznych konsekwencji. Chociaż poczucie sprawstwa wzmacnia poczucie wartości, to niepowodzenie człowieka o zdrowej i dojrzałej osobowości utrzymuje jego poczucie wartości na poprzednim poziomie. Porażki włączają mechanizmy obronne ego, które interpretują niepowodzenie jako efekt zależny od czynników zewnętrznych (np. niesprawiedliwości, nieżyczliwości dydaktyka, trudności materiału, braku szczęścia w losowym doborze pytań egzaminacyjnych, itp). W przypadku sukcesu interpretacja zdarzenia przebiega całkowicie odmiennie. Ludzie sukcesu podnoszą swoje poczucie wartości, a odniesienie sukcesu przypisują przede wszystkim swoim zaletom umysłu i charakteru [21].
Ogólnoświatowy proces transformacji społeczeństw tradycyjnych w społeczeństwa informacyjne prowadzi do kryzysu wielu wartości uznawanych dotąd za rudymentarne, a w tym do kryzysu szkolnictwa wyższego. Okres kryzysu oznacza okres przejściowy, w którym nowe wartości i dążenia do ich osiągnięcia nie funkcjonują jako powszechnie uznana norma zachowania. Z tego też powodu, okres transformacji przynosi również wiele patologii [22]. Patologie pojawiające się na obszarze szkolnictwa wyższego są groźne, ponieważ nie są właściwie monitorowane z uwagi na wysoki status społeczny, jakim cieszą się nauczyciele akademiccy oraz etos akademicki, który dezawuuje negatywne zjawiska. W okresie transformacji patologie środowiska akademickiego mogą narastać. Choć nie przyjmują one dramatycznego obrazu powszechnych patologii społecznych, warto się im przyjrzeć, ponieważ ich skutki przekładają się nie tylko na poziom kształcenia lecz również na gospodarkę państwa oraz dobrostan nas wszystkich - podatników utrzymujących uczelnie państwowe.
Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu
Nie ulega wątpliwości, że decyzja o podjęciu studiów jest działaniem ukierunkowanym na realizację ogólnospołecznych wartości. Jest to twierdzenie bardzo uproszczone. Droga do dyplomu nie jest drogą prostą, istnieje na niej wiele przeszkód, które powodują, że trzymany w ręku dyplom, może mieć wartość zaledwie symboliczną, co oznacza porażkę wartości, którą reprezentuje. Współcześnie jesteśmy świadkami wielkiego kryzysu wartości we wszystkim nieomal aspektach życia człowieka. Kryzys wartości to kryzys człowieczeństwa, którego cechami podstawowymi jest wzrost relatywizmu, spadek autorytetów, wzrost możliwości samorealizacji przy jednoczesnym braku pewności, że podejmowane działania zapewniają sukces zawodowy.
Rzeczywista wartość dyplomu
Wartość dyplomu jest pochodną jakości kształcenia na uczelni, która go wydała. Zewnętrzna ocena uczelni jest złożona i składają się na nią: akredytacja państwowa, akredytacje środowiskowe oraz różnorodne rankingi uczelni. Akredytacja państwowa (w Polsce funkcję tą pełni Państwowa Komisja Akredytacyjna, PKA) zabezpiecza standard kształcenia na poziomie formalno-prawnym i programowym, a jej uchwały mają moc prawną. PKA może wnioskować do ministra edukacji o zawieszenie lub likwidację kierunków, które nie spełniają wymagań jakościowych [2] . 23 stycznia 2009 r. Państwowa Komisja Akredytacyjna uzyskała status pełnego członka w European Association for Quality Assurance in Higher Education (ENQA) na okres 5 lat [3], co wzmacnia jej pozycję organu kontrolnego, a jednocześnie narzuca jej konieczność dostosowania się do międzynarodowych reguł ocen. Oceny akredytacji środowiskowej są zamawiane na życzenie wnioskodawcy i dokonywane przez komisje działające w ramach porozumień międzyuczelnianych, które ograniczają się do oceny wybranych kierunków studiów.
Najwięcej emocji wzbudza ocena uczelni dokonana przy pomocy rankingów, czyli przyznawania poszczególnym uczelniom punktów, które wskazują poziom, na jakim uczelnia spełnia przyjęte w założeniu kryteria. Ta sama uczelnia w zależności od typu rankingu może uzyskać różną punktację. Zestawy przyjętych kryteriów mogą się od siebie różnić. Rankingi uczelni porządkują informacje o rynku edukacyjnym. Uczelnia zapewniająca wysoką jakość kształcenia uzyskuje wysokie miejsce w rankingu. Polskie środowisko akademickie śledzi rankingi uczelni światowych z wielkim niepokojem, ponieważ uczelnie polskie plasują się w tych rankingach bardzo niekorzystnie. Ranking 500 najlepszych uniwersytetów w 2008 roku (Academic Ranking of World Universities 2008) wskazał, że najlepsze polskie uczelnie, Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski, które od wielu lat zajmują zamiennie 1 i 2 miejsce w rankingach krajowych, w rankingach światowych mieszczą się w pomiędzy 300 -400 miejscem [4]. Kolejne miejsca w rankingu World Universities? ranking on the Web 2008 zajmują: Uniwersytet Gdański (974 miejsce), Uniwersytet Mikołaja Kopernika (994 miejsce), Wydział Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW (1125 miejsce), Uniwersytet Łódzki (1135 miejsce), Szkoła Główna Handlowa w Warszawie (1145 miejsce) i Politechnika Poznańska (1256 miejsce) [5]. Porównania te wskazują, że rzeczywista wartość dyplomu jest relatywna.
Kolejnym niepokojącym zjawiskiem społecznym jest dewaluacja wykształcenia uniwersyteckiego, która wynika z umasowienia edukacji. W latach 1995 -2008 mury polskich uczelni wyższych opuściło 4 mln absolwentów. Wskaźnikiem bezpośrednim spadającej wartości dyplomu jest wzrost bezrobocia wśród absolwentów. 17% z 500 000 absolwentów, którzy uzyskali dyplom w roku 2008 zasiliło szeregi bezrobotnych [6]. Oznacza to, że podejmowanie wartościowych wyborów życiowych nie zawsze przekłada się na życiowy sukces.
Poziom realizacji motywów podejmowania studiów
Podjęcie studiów jest działaniem nastawionym na realizacje wartości, lecz bezpośrednie czynniki motywacyjne takiego wyboru bywają różne. Nauki społeczne wymieniają podstawowe trzy grupy tych czynników: zdobycie zawodu, awans finansowy oraz awans społeczny. Motywy te dążą do zaspokojenia podstawowych potrzeb: sytości, bezpieczeństwa i uznania [7], lecz im wyższe w hierarchii potrzeb one są, tym bardziej nabierają indywidualnego charakteru i przybierają postać działań samorealizacyjnych bądź transgresyjnych [8].
Istnieje wiele przesłanek, które pozwalają sądzić, że współcześnie dyplom traci swoją tradycyjną rolę przepustki zawodowej. Europejski Obszar Szkolnictwa Wyższego stworzony dzięki Systemowi bolońskiemu w 1999 roku, zbliżył systemy szkolnictwa wyższego w krajach UE tworząc system kształcenia trzystopniowy: studia pierwszego stopnia zakończone tytułem inżyniera/licencjata, studia drugiego stopnia zakończone tytułem magistra oraz studia doktoranckie (trzeciego stopnia) [9]. Ten spójny, przejrzysty i konkurencyjny wobec innych systemów kształcenia system doprowadził jednak do obniżenia jakości dyplomów oraz znacznego wzrostu zmienności karier zawodowych. Student kończący poziom licencjatu, zamiast zgłębiania głównego przedmiotu studiów, koncentruje się na poszukiwaniu nowych kierunków studiów jakie mógłby podjąć na studiach drugiego stopnia. Sprawia to, że wykładowca przestaje być nie tylko wzorcem zawodowym dla studenta, który co dwa - trzy lata ma szansę odmiany swojej drogi życiowej, ale przy okazji traci autorytet jako przekaziciel wiedzy tajemnej, której student nie poszukuje, bo jego zainteresowania koncentrują się ma innym przedmiocie.
Awans płacowy osób wykształconych w Polsce dokonał się faktycznie. Pracownik z dyplomem wyższej uczelni zarabia średnio w Polsce ponad 5,1 tys. zł brutto miesięcznie. Pensje pracowników po maturze są niższe o 2,2 tys. zł , a pracowników z wykształceniem podstawowym są niższe o 2,8 tys. zł. Analizy wynagrodzeń wskazują, że w chwili obecnej nie ma w Polsce branży, w której zarobki pracownika z wyższym wykształceniem byłyby niższe od średniej krajowej (ok. 3215 zł), choć istnieją ogromne różnice płac w zależności od branży [10].
Studiowanie jest równoznaczne z awansem społecznym, i przynosi wiele pozanaukowych korzyści: korzyści poznawczych i społecznych. Poznanie ma charakter społeczny. Wiedzę o świecie czerpiemy z wykładów, książek oraz naukowych opracowań, lecz utrwalamy na podstawie naszych doświadczeń i obserwacji, a także poprzez specyficzne relacje z innymi ludźmi, z którymi kontaktujemy się na co dzień, mamy wspólne przeżycia i wymieniamy poglądy. Sama obecność w środowisku uczelnianym jest więc kolejnym etapem wtórnej socjalizacji wynikającej ze socjalizacji antycypującej (socjalizacja wyprzedzająca), który można zdefiniować jako proces aspirowania do pewnej grupy społecznej, do której jednostka chciałaby należeć [11]. Naśladując, lub przejmując wzory zachowania od kadry uczelni oraz innych studentów w zakresie norm i reguł, cech zewnętrznych, sposobów zachowania oraz sposobu i stylu życia kształtują się nowe wartości, postawy oraz światopogląd.
Potrzeba samorealizacji, czyli potrzeba nieustannego przekraczania swojego aktualnego stanu rozwojowego towarzyszy dziecku o normalnym poziomie rozwoju od najmłodszych lat. Na istnienie takiej potrzeby, będącej motywatorem naszych działań, na konieczność umiejętnego wdrażania dziecka do samodzielności i odpowiedzialności wskazywało wielu znakomitych psychologów, jak na przykład Maslow, Jung, Adler, Fromm, czy Rogers, reprezentujących bardzo różne nurty psychologii. Samorealizacja, czyli inaczej samourzeczywistnianie, samoaktualizacja bądź samospełnienie to nadrzędny motyw sterujący ludzką aktywnością. Człowiek samorealizujący się jest zorientowany na spełnienie własnych możliwości, przeznaczenia lub powołania, urzeczywistnienie swojego potencjału, rozwoju własnych talentów, a proces "stawania się" skutkuje osiągnięciem wewnętrznej spójności oraz jedności z samym sobą. Potencjalnie, człowiek podejmując studia, które przełamują jego dotychczasowe granice osiągnięć i wymagają tworzenia, bądź asymilacji nowych wartości, ma szansę stać się człowiekiem transgresyjnym, wielowymiarowym, posiadającym zdolność przekraczania granic materialnych, społecznych i symbolicznych [12]. Działania transgresyjne są szczególnie wyraźnie dostrzegalne u studentów studiów zaocznych, którzy odpowiedzialnie łączą studia z pracą zawodową oraz życiem rodzinnym, kosztem wielu wyrzeczeń. Transgresję można dostrzec u studentów pochodzących ze środowisk o niskim poziomie wykształcenia i kultury, a niejednokrotnie ze środowisk patologii społecznej.
Studia, w samym swoim założeniu dają studentowi możliwość zarówno samorealizacji, jak i transgresji, o ile na tej drodze nie zaistnieją przeszkody systemowe, uczelniane, dydaktyczne, bądź przeszkody ze strony samego studenta.
Przeszkody na drodze samorealizacji ze strony studenta
Bogaty asortyment stypendialny, możliwości podejmowania studiów w różnym trybie stacjonarnym (dziennym) i niestacjonarnym (zaocznym, czy wieczorowym) na uczelni państwowej bądź prywatnej pozwala obecnie na studia każdemu, kto tylko chce studiować. Jeśli występują przeszkody, a nie wynikają one z ograniczeń poznawczych studenta, to mogą wynikać jego z niewłaściwej, minimalistycznej postawy ukierunkowanej na zdobycie dyplomu symbolicznego. Tego rodzaju studenci przejawiają nikłe zainteresowanie przedmiotem, a ich znaną dewizą jest: "3 x Z" , co oznacza: "zakuć, zdać i zapomnieć". Niestety, postawy tego rodzaju są zaraźliwe i w grupie studenckiej są łatwo przyjmowane i powielane.
U innych studentów problemy z samorealizacją mogą być wynikiem zaburzeń osobowości, nieadekwatnej oceny własnych specyficznych zdolności (pamięciowych, werbalnych, matematycznych, przestrzennych itp), zaburzonej samooceny (zawyżona lub zaniżona), niewłaściwie pojmowanej własnej roli na uczelni (czy studiowanie tego przedmiotu jest celem studenta, czy to raczej rodzice studenta tego pragną), przyjmowania postaw roszczeniowych lub braku rozumienia znaczenia wzmocnień stosowanych przez pedagogów. Przy masowości kształcenia istnieje bardzo mała szansa na zorientowanie się w problemach studenta i przeorganizowanie jego motywacji oraz działań. Student jest osobą dorosłą, a ingerencja w życie rozumiane jako zachowania, czy postawy dorosłego człowieka jest bardzo ograniczona. Relacja mistrz-uczeń nieczęsto zdarza się nawet studiach doktoranckich (trzeciego stopnia) i można ją spotkać raczej na uczelniach o profilu artystycznym.
Przeszkody na drodze samorealizacji studenta ze strony systemu
Głównymi przeszkodami systemowymi są masowość kształcenia oraz aktualny kryzys ekonomiczny. Masowość kształcenia na poziomie wyższym pociąga za sobą konieczność dostosowania poziomu nauczania do wszystkich słuchaczy, którzy są coraz gorzej przygotowani przez szkoły do studiów. Studenci są bardzo zróżnicowani pod względem zasobu wiedzy, poziomu zwerbalizowania, pracowitości, poziomu inteligencji, zdolności, talentów, czy wyobraźni. Efektywne nauczanie na takim samym poziomie wszystkich nie jest możliwe. Wymagań adresowanych do najzdolniejszych, nie można adresować do wszystkich studentów. Jeśli przedmiot jest prowadzony na poziomie zrozumiałym dla wszystkich, ambitni, zdolni studenci są pozostawieni samym sobie.
Aktualny kryzys ekonomiczny stawia pod znakiem zapytania istotność nauk humanistycznych w złożonym oraz technologicznie zaawansowanym świecie, który stawia nowe wyzwania. Szczególnie zagrożeni są przedstawiciele nauk humanistycznych, którzy zaczynają odczuwać, że dziedziny nauk, które reprezentują, nie odpowiadają potrzebom współczesności [13]. Wiele elitarnych mniejszych lub większych uczelni amerykańskich miało różne poglądy na cele tradycyjnej edukacji humanistycznej, która nie przygotowuje do zawodu, lecz uczy krytycznego myślenia, wiedzy obywatelskiej i historycznej, etyki, rozumowania, bądź stanowi niezbędne ogniwo rozwoju osobistego, konieczne do uczestniczenia w systemie demokratycznym. Poprzednie kryzysy ekonomiczne nieodmiennie uszczuplały kadrę nauk humanistycznych w USA, lecz aktualnie zaistniała konieczność rewaluacji tradycyjnej, nieomal uświęconej misji nauk humanistycznych, która dotąd sprowadzała się do poszukiwań: Co oznacza być istotą ludzką?
W drugiej połowie XX w. w USA odnotowano wyraźną tendencję spadkową studiowania na kierunkach humanistycznych. Association of American Colleges and Universities wydało niedawno raport przekonujący o konieczności opuszczenia ścieżki edukacji liberalnej na korzyść wiedzy o znaczeniu praktycznym i ekonomicznym. Studia humanistyczne dla wielu Amerykanów wydają się być obecnie nieco anachronicznym luksusem, na który niewielu może sobie pozwolić.
W krajach wchodzących w skład elitarnej organizacji Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), w dziedzinach humanistycznych kształci się około 37% ogółu studentów. W Polsce kształci się dwukrotnie więcej studentów na kierunkach humanistycznych, choć humaniści zarabiają o ponad 2200 zł mniej niż inżynierowie [14]. W roku akademickim 2007/2008 spośród wszystkich studentów, aż 1,274 mln studiowało kierunki humanistyczne, natomiast 648 tys. wybrało kierunki oparte na przedmiotach ścisłych. Wyniki rekrutacji na studia w roku akademickim 2007/2008 w uczelniach publicznych i niepublicznych nadzorowanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego egzemplifikują smutną prawdę, że wśród najpopularniejszych kierunków studiów w roku 2007/2008 na studia stacjonarne pierwszego stopnia i jednolite studia magisterskie znalazły się kolejno: pedagogika, prawo, zarządzanie, ekonomia, administracja, stosunki międzynarodowe, informatyka, filologia (specjalność: filologia angielska), turystyka i rekreacja, socjologia [15].
Procesowi samorealizacji towarzyszy podejmowanie wysiłku. Porównanie proporcji studentów podejmujących studia na kierunkach humanistycznych w Polsce, krajach OECD oraz USA pozwala na wyciągnięcie wniosku, że w Polsce istnieją systemowe przeszkody demotywujące do ambitnej samorealizacji na studiach wymagających większego intelektualnego wysiłku. Zainteresowania określoną dziedziną nauki wykształcają się już w szkole podstawowej, są pogłębiane w gimnazjum i liceum. Na niższych poziomach prawidłowo prowadzonej edukacji uczniowie tworzą samoocenę własnych możliwości. Nie istnieją żadne przesłanki, aby sądzić, że rozkład zdolności do przedmiotów ścisłych i przyrodniczych w różnych krajach i na różnych kontynentach nie jest rozkładem normalnym, czyli zgodnym z krzywą Gaussa. Najprawdopodobniej, w Polsce jest równie dużo potencjalnie zdolnych uczniów, którzy mogliby zrealizować się na studiach, których podstawę tworzą przedmioty ścisłe lub przyrodnicze. Wprowadzony w 2008 przez minister resortu Nauki i Szkolnictwa Wyższego Barbarę Kudrycką projekt systemowy zamawiania kształcenia na kierunkach technicznych, matematycznych i przyrodniczych [16], prawdopodobnie niewiele zmieni w tej materii, jeśli poważnym zmianom nie ulegną równolegle, programy kształcenia w zakresie przedmiotów ścisłych i przyrodniczych na wszystkich poziomach edukacji szkolnej.
Przeszkody na drodze samorealizacji studenta ze strony uczelni
W porównaniu do systemu anglosaskiego, polski system uczelni publicznych jak i niepublicznych wydaje się być systemem bardzo nieudolnym pod względem zarówno standardów programowych, dostosowania programów nauczania do potrzeb studentów, interdyscyplinarności oraz poziomu merytorycznego i dydaktycznego kadry. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak otwartych i rzetelnie prowadzonych konkursów na stanowiska naukowo-dydaktyczne, które stanowią podstawę zatrudniania w systemie anglosaskim.
Wadliwość systemu szkolnictwa wyższego w Polsce prowadzi do kształcenia według przestarzałych i nieodpowiednich standardów programowych, nieadekwatności nauczania do potrzeb studentów w zakresie rozwijania umiejętności abstrakcyjnego myślenia, korzystania z pokrewnych dziedzin wiedzy, budowania wysokiej kultury intelektualnej. Błędy kształcenia ze strony uczelni z pewnością nie pomagają studentowi w samorealizacji, a nierzadko przyczyniają się do wzmocnienia postaw minimalistycznych i roszczeniowych.
Niespotykane tempo rozwoju wiedzy w różnych dyscyplinach powoduje konieczność wdrażania nowych kompetencji do programów nauczania. Amerykańskie organizacje, Partnerstwo na rzecz Umiejętności XXI Wieku i Narodowa Rada ds. Studiów Społecznych w wyniku wielomiesięcznych badań, w których uczestniczyli przedstawiciele świata nauki, biznesu, organizacji pozarządowych przygotowały mapę kompetencji społecznych, które zostały uznane za niezbędne do pełnego funkcjonowania w społeczeństwach XXI wieku, które objęły:
- kreatywność i innowacyjność,
- krytyczne myślenie i rozwiązywanie problemów,
- komunikowanie,
- kolaboracja - współpraca w ramach grupy/społeczności,
- alfabetyzm informacyjny (umiejętność wyszukiwania, analizowania i zarządzania informacją),
- alfabetyzm medialny (umiejętność korzystania z cyfrowych mediów),
- sprawność posługiwania się narzędziami technologii informacyjno-komunikacyjnej (czyli ICT),
- elastyczność i adaptacyjność (umiejętność dostosowywania się do zmieniających się warunków),
- inicjatywa i samodecydowanie o swoim życiu,
- umiejętność funkcjonowania w zróżnicowanym i wielokulturowym środowisku,
- produktywność,
- umiejętności liderskie i odpowiedzialność.
Powyższe umiejętności powinny być kształtowane już na poziomie szkolnym, aby umożliwić skuteczne studiowanie [17]. W okresie przejściowym powinny wdrażać je uczelnie.
Przeszkody na drodze samorealizacji studenta ze strony dydaktyka
Spotkanie nauczyciela na własnej drodze poszukiwań jest wielkim dobrodziejstwem. Zmieniają się systemy edukacyjne, zmieniają się ekipy zarządzające uczelniami. Student posiada z nimi kontakt incydentalny. Dobry dydaktyk pozostanie dobrym dydaktykiem nawet w złym systemie edukacyjnym, nawet na źle zarządzanej uczelni i najprawdopodobniej odegra jakąś pozytywną rolę w życiu najbardziej minimalistycznie nastawionego studenta.
Zawód dydaktyka to zawód przede wszystkim misyjny, ale wymagający podstawowego psychopedagogicznego przygotowania, które obejmuje umiejętność motywowania do pogłębiania wiedzy, stymulowanie samodzielności i samorozwoju studenta, umiejętność inspiracji wykładanym przedmiotem oraz jasne reguły oceny pracy studenta. Prawdopodobnie istnieje wiele dróg, które prowadzą do osiągania powyższych celów, ponieważ można je osiągać poprzez fascynowanie studentów technologią, cytowaniem autentycznych wydarzeń lub całkiem przeciwnie: anegdot, wciąganiem w paraeksperymenty, uaktywnienie własnych zdolności aktorskich itp. Kreatywność dydaktyków misyjnych bywa nieograniczona, co oznacza, że nie istnieje jakaś jedna recepta, której wdrożenie uczyni z przeciętnego, bardzo nawet rzetelnego nauczyciela akademickiego - dydaktykiem z pasją.
Wykładowcy nieprzygotowani od strony psychodydaktycznej popełniają wiele błędów. Przede wszystkim, profesjonalistów w określonym temacie interesuje bardziej sam przedmiot, profesjonalność wykładu, a nie słuchacze. Stawianie zbyt wysokiego lub zaniżonego poziomu wymagań, pobłażliwe lub zbyt surowe ocenianie, brak konsekwencji w ocenianiu dużej grupy lub kilku grup studentów, to tylko niektóre z wielu możliwych błędów jakie może popełnić dydaktyk.
Dydaktyk na uczelni powinien posiadać znajomość procesów rozwojowych człowieka, a w tym podstawową wiedzę na temat reakcji na sukces i porażkę u osób dorosłych. Student to najczęściej osoba dorosła, o ukształtowanym już poczuciu własnej wartości. Według Eriksona poczucie kompetencji i sukcesu, wiara we własną zdolność realizacji celów oraz osiągania różnych rzeczy kształtuje się w okresie 6-11 roku życia [18]. Człowiek dorosły podejmujący studia przewiduje, że ma wystarczające możliwości do ich ukończenia oraz ukształtowane poczucie własnej zaradności, która według Antonovsky'ego stanowi jeden z czynników składających się na poczucie koherencji niezbędne do niezaburzonego funkcjonowania [19]. Studia nie są jednak jednym pasmem sukcesów: student odnosi sukcesy ale też i niepowodzenia. Ludzkich charakterów nie kształtują sukcesy, tylko porażki. Jeśli przyjmiemy za Kozieleckim, że sukces oznacza zgodność pomiędzy celem, czyli projektowanym stanem rzeczy, a osiągniętym ostatecznie wynikiem działania (planem a efektem czynu, obietnicą a urzeczywistnieniem), niepowodzenie będzie oznaczać znaczną rozbieżność pomiędzy celem, a otrzymaną wartością [20]. Niepowodzenie na studiach posiada różne oblicza. Niewątpliwym niepowodzeniem jest brak zaliczenia, lecz bywają studenci, którzy ocenę dostateczną przeżywają jako wielką porażkę.
U osób dorosłych incydentalne porażki nie prowadzą do dramatycznych konsekwencji. Chociaż poczucie sprawstwa wzmacnia poczucie wartości, to niepowodzenie człowieka o zdrowej i dojrzałej osobowości utrzymuje jego poczucie wartości na poprzednim poziomie. Porażki włączają mechanizmy obronne ego, które interpretują niepowodzenie jako efekt zależny od czynników zewnętrznych (np. niesprawiedliwości, nieżyczliwości dydaktyka, trudności materiału, braku szczęścia w losowym doborze pytań egzaminacyjnych, itp). W przypadku sukcesu interpretacja zdarzenia przebiega całkowicie odmiennie. Ludzie sukcesu podnoszą swoje poczucie wartości, a odniesienie sukcesu przypisują przede wszystkim swoim zaletom umysłu i charakteru [21].
Podsumowanie
Ogólnoświatowy proces transformacji społeczeństw tradycyjnych w społeczeństwa informacyjne prowadzi do kryzysu wielu wartości uznawanych dotąd za rudymentarne, a w tym do kryzysu szkolnictwa wyższego. Okres kryzysu oznacza okres przejściowy, w którym nowe wartości i dążenia do ich osiągnięcia nie funkcjonują jako powszechnie uznana norma zachowania. Z tego też powodu, okres transformacji przynosi również wiele patologii [22]. Patologie pojawiające się na obszarze szkolnictwa wyższego są groźne, ponieważ nie są właściwie monitorowane z uwagi na wysoki status społeczny, jakim cieszą się nauczyciele akademiccy oraz etos akademicki, który dezawuuje negatywne zjawiska. W okresie transformacji patologie środowiska akademickiego mogą narastać. Choć nie przyjmują one dramatycznego obrazu powszechnych patologii społecznych, warto się im przyjrzeć, ponieważ ich skutki przekładają się nie tylko na poziom kształcenia lecz również na gospodarkę państwa oraz dobrostan nas wszystkich - podatników utrzymujących uczelnie państwowe.
- Autorka jest naukowcem, doktorem PAN, wykładowcą akademickim i psychologiem-praktykiem. Jest także Autorką wielu publikacji specjalistycznych oraz popularyzatorskich z dziedziny neurofizjologicznych mechanizmów zachowania, eksperymentalnej psychologii emocji, motywacji oraz bólu. Jest członkiem International Association for the Study of Pain (IASP).
Artykuł ukazał się w książce - "Współczesne wyzwania i zagrożenia dla młodego pokolenia. Studium teoretyczno-praktyczne". (red. A. Hłobił, A. Szczepaniak). Szczecińska Szkoła Wyższa. Collegium Balticum. Strony: 42-57.
Zobacz także: www.maluchy.pl/specjalisci/ewa_kostarczyk/.
Opublikowano: 2012-01-12
Zobacz komentarze do tego artykułu
Przeszkody w procesie samorealizacji studenta w dobie kryzysu wartości
Autor: iholec Data: 2012-01-15, 22:55:52 OdpowiedzPrzymierzam się do przeczytania, ale już pierwsze zdanie "Człowiek żyje w świecie wartości." zbiło mnie z tropu. Chodzi o dwie rzeczy: a) człowiek wartościuje różne rzeczy-prawda, b)wartości istnieją bez człowieka-chyba nie sposób tego dowieść. Zatem cytowane zdanie domyślnie rozumiem wedł... Czytaj dalej
- RE: Przeszkody w procesie samorealizacji studenta w dobie kryzysu wartości - korcelli, 2012-01-22, 15:56:54