Reklamy
Artykuł
Bogusław Włodawiec
Mit neutralności światopoglądowej psychoterapeuty
Czy psychologia może być neutralna światopoglądowo? Już Marks zauważył, że istnieją nauki niepodatne na wpływ światopoglądów uprawiających je naukowców, takie jak np. matematyka czy chemia, oraz nauki które łatwo ulegają wpływom światopoglądu, jak np. ekonomia, historia, psychologia czy pedagogika. Wyraźnie było to widoczne przed 1989 rokiem, gdy na uniwersyteckich wydziałach psychologii wykładano filozofię marksizmu-leninizmu, a jej wpływy można było znaleźć w podręcznikach psychologii (nb. na mojej półce nadal stoi zakupiony jeszcze na studiach "Słownik psychologii", którego autor deklarował we wstępie uprawianie psychologii marksistowskiej). Dziś wpływ światopoglądu na psychologię wcale nie wydaje się mniejszy.
Jeszcze bardziej widoczny jest wpływ światopoglądu na psychoterapię, rozumianą jako metodę leczenia zaburzeń emocjonalnych. W tym wypadku oddzielenie światopoglądu od psychoterapii wydaje się wręcz niemożliwe.
Zanim przejdziemy do uzasadnienia głównej tezy tego artykułu, należałoby najpierw ustalić, czym jest światopogląd. Zamiast tworzyć własną definicję na użytek tego artykułu, posłużę się gotową definicją, sformułowaną przez prof. J.M. Bocheńskiego, znakomitego logika i filozofa. Definicją bardzo dobrą, bo nie tylko sformułowaną z logiczną precyzją, ale też nawiązującą do tego, jak to pojęcie na ogół funkcjonuje w języku potocznym. Bocheński omawia także szczególne przypadki światopoglądu (ideologię i religię) oraz to, co światopoglądem nie jest (nauka).
Niektórzy ludzie wierzą, że istnieje jakiś udowodniony, naukowy światopogląd, obiektywny, bezdyskusyjny i przyjęty przez wszystkich, wykształconych ludzi. Owszem, istnieje nauka, zawierająca wiedzę pewną, ale zakres tej wiedzy jest ograniczony. Nauka nie odpowiada na pytania egzystencjalne (o sens życia i śmierci), nie mówi, jak należy żyć, ani jakimi wartościami należy się w życiu kierować. Nie da się także naukowo uzasadnić zasad moralnych.
W mediach często możemy spotkać się z postulatem "państwa neutralnego światopoglądowo". O tym, że także jest to mit, łatwo przekonujemy się, gdy uprzytomnimy sobie, że cały kodeks karny nie jest bynajmniej wytworem nauk przyrodniczych, lecz wyrazem określonego światopoglądu. Kodeks karny jest katalogiem czynów zabronionych. Za jego pomocą państwo mówi obywatelom, jak nie należy postępować i jakie grożą za to kary. I tak, np. za kradzież grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Surowiej traktowana jest kradzież z włamaniem, za którą grozi kara od 1 roku do 10 lat. W ten sposób państwo narzuca obywatelom określony światopogląd, w ramach którego funkcjonują pewne wartości, (jak np. uczciwość) oraz normy moralne, mówiące, jak nie należy postępować ("nie kradnij"). Oskarżony o kradzież nie może skutecznie bronić się przed sądem, wyjaśniając, że w jego światopoglądzie takie normy moralne nie istnieją ("Wysoki sądzie, w moim systemie wartości uczciwość to frajerstwo, a okradanie frajerów jest zachowaniem zalecanym i powszechnie akceptowanym na całej mojej ulicy"). Sąd nie będzie tolerancyjny i nie uszanuje takiego światopoglądu, jako "tak samo dobrego - ani lepszego, ani gorszego - jak każdy inny".
Podobne przykłady można mnożyć w nieskończoność. W założeniach każdej ustawy, przyjętej przez Sejm, jest ukryty jakiś światopogląd. Po prostu nie może być inaczej. I tak, za ustawą o powszechnym obowiązku szkolnym kryje się światopoglądowe założenie, że kształcenie dzieci jest czymś dobrym i pożądanym, a analfabetyzm - czymś złym i niepożądanym. Za ustawą o ubezpieczeniach zdrowotnych kryje się światopoglądowe założenie, że zdrowie społeczeństwa jest wartością. Za ustawą o ubezpieczeniach emerytalnych kryje się światopoglądowe założenie, że ludziom starym należy się zabezpieczenie na starość. Ktoś mógłby naukowo (tj. opierając się na ekonomii i statystyce) wyliczyć, że tańsza i bardziej opłacalna byłaby powszechna eutanazja po 67 roku życia. Nawet, gdyby takie wyliczenia były prawdziwe, i tak budziłyby nasz sprzeciw - właśnie ze względów światopoglądowych. Nauka mówi bowiem tylko o tym, jak jest, formułując zdania orzekające (np. "utrzymywanie emerytów przy życiu jest kosztowne dla budżetu państwa"), ale nie mówi, jak być powinno, jak należy postępować. Zdania mówiące, co należy robić, to tzw. dyrektywy, które zawsze wynikają z określonego światopoglądu (np. dyrektywa "ludziom starym należy się opieka do naturalnej śmierci" wynika z chrześcijańskiego światopoglądu i można ją wywieść z przykazania "Czcij ojca swego i matkę swoją").
Neutralne światopoglądowo państwo jest więc mitem. Także państwa, w których usiłowano wyrugować wpływ religii na prawodawstwo, nie stały się światopoglądowo neutralne. Ani państwo hitlerowskie, ani państwa komunistyczne nigdy neutralne światopoglądowo nie były - przeciwnie, u podłoża praw w nich obowiązujących zawsze tkwił określony światopogląd (a ściślej - określona ideologia).
Trzeba też dla porządku powiedzieć, że hasło "neutralności światopoglądowej państwa" bywa bardzo często używanie w celach propagandowych, wbrew swojemu dosłownemu znaczeniu. Oznacza ono wówczas wolność państwa od wpływów pewnego typu światopoglądu, a mianowicie, od wpływów religii. Zamiast niej wpływ zdobywa inny typ światopoglądu - ideologia poprawności politycznej.
Postulat światopoglądowej neutralności terapeuty jest obecny w kodeksach etycznych wielu towarzystw psychoterapeutycznych. Uważa się, że terapeuta nie powinien narzucać swojego światopoglądu pacjentowi. Niekiedy ujmuje się to tak, że terapeuta wprawdzie ma swój światopogląd, ale, na czas terapii go "zawiesza", tak, że nie wpływa on zupełnie na przebieg sesji terapeutycznej z pacjentem.
Mam wątpliwości, czy w ogóle jest możliwe zmusić innego, dorosłego człowieka, by myślał w określony sposób. Oczywiste wydaje się, że można zmusić ludzi do określonych zachowań - groźbą lub przemocą. Jak jednak zmusić kogoś do określonego sposobu myślenia? Do uznania pewnych wartości, norm moralnych, czy przyjęcia określonego poglądu na świat?
Gdy próbuję sięgnąć do osobistych doświadczeń, uświadamiam sobie, że w ciągu 20 lat pracy w psychoterapii nie udało mi się nigdy zmusić pacjenta do zmiany sposobu myślenia. Stosowałem perswazję, prowokacje, stwarzałem okazje do uzyskiwania korekcyjnych doświadczeń (a tym samym - do refleksji i zmiany sposobu myślenia), psychodramę i odgrywanie ról. Niekiedy prowadziło to do oczekiwanych skutków, innym razem jednak pacjent dalej myślał po swojemu. Za każdym razem zmiana wymagała osobistej decyzji pacjenta. Co więcej, sama decyzja pacjenta o zmianie sposobu myślenia nie zawsze wystarczała, by rzeczywiście go zmienić, lecz nieraz musiała być poparta gotowością do wysiłku w pokonywaniu dotychczasowych nawyków myślowych.
Nawet metody "prania mózgu", stosowane przez chińskich komunistów wobec amerykańskich jeńców wojennych, choć były niekiedy skuteczne, opierały się na manipulacji, a nie na przemocy. Nie można powiedzieć, że komunistyczne przekonania zostały tym Amerykanom narzucone siłą.
Także psychoterapeuci nie używają przemocy, szantażu emocjonalnego, ani gróźb karalnych, by przekonać pacjentów do określonego światopoglądu. Możemy zatem sądzić, że tam, gdzie autorzy kodeksów etycznych piszą o "narzucaniu światopoglądu" przez psychoterapeutów, mają na myśli nie tyle przemoc czy groźby (gdyż tych na ogół nie spotyka się w gabinetach psychoterapeutycznych), lecz wszelkie metody prowadzące do zmiany światopoglądu pacjentów.
Być może autorzy kodeksów chcą przez to powiedzieć, że terapeuta nie powinien przekonywać, sugerować, namawiać, wywierać nacisków, ani skłaniać pacjenta do przyjęcia określonego światopoglądu.
Jednakże, jak zauważono w badaniach, nawet niedyrektywni psychoterapeuci humanistyczni, ograniczający się do zadawania pytań i powtarzania wspierającego "uhm", mają niezamierzony wpływ na światopogląd swoich pacjentów. Ci bowiem są wrażliwi na komunikaty niewerbalne swoich terapeutów - takie jak ton głosu, postawę ciała, czy mimikę. Zauważono także, że częstotliwość wspierających komunikatów "uhm" ze strony terapeuty zwiększa się, gdy pacjent spełnia jego oczekiwania. W ten mimowolny sposób terapeuta niedyrektywny może wpływać na zmianę światopoglądu pacjenta, nawet, gdy jest przekonany, że nic takiego nie robi. Może przy tym żywić fałszywe przekonanie, że wszelkie zmiany, jakie pacjent wprowadza w swoim życiu, czyni on z własnej inicjatywy.
Postulat unikania przez terapeutę wszelkiego wpływu na światopogląd pacjenta wydaje się zatem niemożliwy do spełnienia. W dalszej części artykułu chcę wykazać, że zrealizowanie tego postulatu jest nie tylko niemożliwe, ale także niepożądane. Gdyby bowiem było to możliwe, mogłoby prowadzić do szkodliwych skutków.
Wyobraźmy sobie następujący dialog między pacjentem, a neutralnym światopoglądowo terapeutą:
Nauka nie wypowiada się o wartości ludzkiego życia. Przekonanie, że samobójstwo jest czymś złym, wynika z naszego światopoglądu. Zatem neutralny światopoglądowo terapeuta nie będzie zakładać automatycznie, że myśli samobójcze pacjenta są objawem jakiejś patologii, z którą należy się uporać. Dlatego pyta, czego pacjent od niego oczekuje w tej sprawie. Odpowiedź pacjenta ("Zastanawiam się często, jak się zabić...") traktuje analogicznie do tego, jakby usłyszał, że pacjent rozważa np. zmianę pracy. Oferuje zatem pomoc w rozważaniu wad i zalet każdej opcji. Nie przekonuje pacjenta do tego, że jego życie jest wartością. Jeśli pacjent uznaje swoje życie za bezwartościowe, neutralny światopoglądowo terapeuta po prostu akceptuje ten fakt.
Zapewne powyższy dialog wydaje się Czytelnikom makabryczny i absurdalny zarazem. Na szczęście w Polsce jest na razie możliwy tylko teoretycznie. Nie znam psychoterapeuty, który zgodziłby się pomagać pacjentowi w samobójstwie (np. wyleczyć jego fobię przed wodą i lęk wysokości, aby ten mógł skoczyć z mostu). Według mojej wiedzy, w środowisku terapeutów panuje powszechna zgoda co do tego, że życie pacjenta jest wartością, którą należy chronić, nawet, jeśli on sam swojego życia nie ceni. Jeśli o mnie chodzi, wolałbym, by tak zostało - by w takich sytuacjach psychoterapeuci nigdy nie byli światopoglądowo neutralni.
Część kodeksów etycznych przewiduje sytuacje, w których terapeuta nie będzie w stanie zachować neutralności światopoglądowej ze względu na istotne różnice między jego światopoglądem, a światopoglądem pacjenta. W takim wypadku zaleca się skierowanie pacjenta do innego terapeuty. W opisanej wyżej sytuacji terapeuta miałby więc możliwość zakończyć spotkanie w sposób pokazany na rysunku obok.
Z kolei inne kodeksy niestety nie przewidują w ogóle takiej możliwości. Przyjmuje się w nich milczące założenie, że terapeuta powinien respektować cel terapii, wskazany przez pacjenta, wynikający z jego systemu wartości i jego światopoglądu. Wówczas terapeuta byłby zobowiązany zachować neutralność światopoglądową, nawet wbrew swojemu sumieniu, a co za tym idzie, przebieg takiej sesji wyglądaby tak, jak to opisano wcześniej.
Medycyna jest nauką w tej części, w której stanowi opis chorób. Tam jednak, gdzie formułuje się zalecenia (dyrektywy, jak należy postępować), nauka ta ulega wpływowi określonego światopoglądu, wg którego zdrowie jest wartością, którą należy chronić. Już pierwsza zasada medycyny, sformułowana przez Hipokratesa Primum non nocere (łac. "przede wszystkim nie szkodzić") jest wyrazem światopoglądu, a nie nauki. Ktoś mógłby bowiem zapytać, a właściwie dlaczego nie można szkodzić pacjentowi, jeśli przyniosłoby to jakieś korzyści medycynie jako nauce, lekarzowi lub placówce ochrony zdrowia? Hitlerowscy lekarze robiący eksperymenty na ludziach w obozach koncentracyjnych są dostatecznym przykładem, że można rozwijać medycynę, odrzucając tą zasadę. Dziś jednak w Polsce zasada Hipokratesa jest powszechnie przyjmowana przez lekarzy, a przynajmniej nikt oficjalnie jej nie kwestionuje. Oddzielenie medycyny jako nauki o chorobach od światopoglądu, którego wyrazem jest zasada Hipokratesa, byłoby bardzo niebezpieczne i mogłoby prowadzić do szkodliwych skutków.
Podobnie, psychoterapeuci powszechnie przyjmują światopoglądowe założenie, że zdrowie psychiczne i życie pacjenta jest wartością, którą należy chronić. O ile bowiem jest możliwa neutralna światopoglądowo psychologia jako nauka opisująca ludzkie zachowanie, o tyle psychoterapia - rozumiana jako zespół zaleceń (dyrektyw), mówiących o tym, jak należy postępować z pacjentem, by pomóc mu zachować życie i zdrowie psychiczne - zupełnie oderwana od światopoglądu, w którym życie i zdrowie psychiczne uznaje się za wartość, wydaje się niemożliwa, absurdalna lub niebezpieczna.
Psychologia i socjologia zajmują się m.in. tym, co różni ludzie uznają za wartość. Nie mówią jednak o tym, co obiektywnie jest wartością. Stwierdzenie, jakie wartości ludzie powinni wyznawać, wykracza poza zakres tych nauk i należy do dziedziny światopoglądu. Każdy psychoterapeuta, który uznaje ludzkie życie za wartość i w związku z tym np. nie chce pomagać pacjentowi w samobójstwie, przestaje być światopoglądowo neutralny. Wybór, jakiego dokonuje, nie wynika bynajmniej z jego psychologicznej wiedzy, lecz z jego światopoglądu. Jeśli Czytelnika przeraził powyższy dialog, to chciałbym, by zrozumiał, że "neutralna światopoglądowo psychoterapia" nie jest żadnym ideałem, do którego należy dążyć, lecz w niektórych sytuacjach może stać się - z punktu widzenia osób ceniących wartość ludzkiego życia - makabrycznym absurdem.
Przykłady ilustrujące wpływ światopoglądu psychoterapeuty na przebieg sesji terapeutycznej można mnożyć. Wyobraźmy sobie np. sesję terapeutyczną na temat wychowania dzieci:
Zakaz klapsa nie ma żadnego uzasadnienia w ustaleniach naukowych. Nie ma żadnych badań psychologicznych, które dowodziłyby, że klaps prowadzi do szkodliwych następstw w psychice dzieci. Przeciwnie, analiza szwedzkich statystyk wykazała, że po wprowadzeniu w Szwecji zakazu klapsa nie zmalało bynajmniej zjawisko katowania dzieci w patologicznych rodzinach (co było głównym celem zwolenników zakazu), wzrosła natomiast przemoc rówieśnicza w szwedzkich szkołach (bicie dzieci przez dzieci). Jak zauważa prof. Larzelere, nie istnieją obiektywne dowody na poprawę sytuacji dzieci w krajach, które wprowadziły zakaz klapsów (Larzelere 2010). Także w praktyce terapeutycznej wprawdzie nieraz spotyka się osoby, które cierpią z powodu różnego rodzaju krzywd doznanych w dzieciństwie (katowania, odrzucenia, zaniedbywania, poniżającego krytykowania, wyśmiewania), ale nie zdarzają się osoby cierpiące z powodu otrzymanego klapsa w dzieciństwie. Powody, dla których wielu psychologów jest przeciwnych klapsom i daje temu wyraz, także podczas psychoterapii, są światopoglądowe, a nie naukowe.
Czas zmierzać do końca z naszą hipotetyczną terapią... Wyobraźmy sobie zatem zakończenie sesji terapeutycznej z neutralnym światopoglądowo terapeutą:
Psychologia jako nauka nie wypowiada się na temat obowiązku zapłaty za usługę. Pogląd, że za wykonaną usługę należy się zapłata, nie jest ustaleniem naukowym, lecz wyrazem określonego światopoglądu, w którym uznaje się takie wartości jak uczciwość i wywiązywanie się z przyjętych zobowiązań. Jednak, jak wiemy, nie wszyscy ludzie wyznają taki system wartości. Czy terapeuci postulujący zachowanie neutralności światopoglądowej w trakcie terapii, byliby w stanie uszanować system wartości tych pacjentów, którzy odmówią zapłaty za usługę, powołując się przy tym na swój światopogląd?
W wielu wypadkach nie jest możliwa skuteczna pomoc terapeutyczna bez ingerencji w światopogląd pacjenta. Wyraźnie widać to w terapii odwykowej, w której powszechnie skłania się alkoholików do uznania trzeźwości za największą wartość w ich życiu. Uważa się, nie bez podstaw, że alkoholik, który nie będzie stawiał swojej trzeźwości na pierwszym miejscu wśród innych wartości, jakie ceni, straci wraz z trzeźwością wszystko, co jest dla niego ważne: rodzinę, pracę, pieniądze, zdrowie i życie. Jako jeden z warunków udziału alkoholików w treningu asertywnych zachowań abstynenckich (TAZA) wymienia się uznanie swojej trzeźwości za najważniejszą wartość w swoim życiu.
Wielu osób uzależnionych ma hedonistyczną wizję szczęścia, wg której szczęście polega na maksymalizowaniu przyjemności. Dla tych osób doraźna ulga (lub doraźna przyjemność) jest największą wartością, pomimo długoterminowych strat, jakie trzeba przy tym ponieść. Jeśli z czasem (wskutek konsekwencji picia) pojawia się u nich poczucie straty, je także łagodzą za pomocą alkoholu. Terapeuci odwykowi w Polsce powszechnie podważają słuszność takiego podejścia do życia. Uczą, że należy cierpliwie znosić frustrację (stan niezaspokojenia potrzeb) i związane z tym stanem przykre emocje. W ten sposób także wpływają na system wartości swoich pacjentów.
Ponadto, w terapii odwykowej uważa się, że trzeźwienie to nie tylko abstynencja od alkoholu, ale także zmiana sposobu myślenia i zmiana zachowań. Wymaga się od pacjentów nieużywania wulgaryzmów, rezygnacji z pijackich dowcipów, gestów i zachowań, utrzymywania czystości, higieny i porządku, kulturalnego odnoszenia się do innych. Od niektórych pacjentów żąda się także rezygnacji z przestępczego stylu życia. Stanowi to głęboką ingerencję w światopogląd tych pacjentów, dla których wcześniej takie wartości jak uczciwość, porządek, czystość, higiena, kultura osobista, samodyscyplina - nie istniały albo straciły na znaczeniu w miarę picia.
Ewidentnie zatem terapeuci odwykowi w całej Polsce zachęcają pacjentów do zmiany ich systemu wartości - a tym samym, ingerują w ich światopogląd. Co więcej, badania nad efektywnością terapii odwykowej sugerują, że zmiana systemu wartości przez alkoholików koreluje z utrzymywaniem przez nich abstynencji.
Zajmowaliśmy się do tej pory sytuacjami, gdy terapeuta ingerował w określoną część światopoglądu pacjenta, a mianowicie w jego system wartości. Niemniej, jak to już wyjaśniał cytowany wyżej Bocheński, światopogląd obejmuje także syntetyczną wizję świata danego człowieka, porządkującą jego życiowe doświadczenia: "(...) każdy światopogląd jest zespołem zasad porządkujących całość myśli człowieka. Porządkuje to, co człowiek wie, co przeżył, w co wierzy." W tę część światopoglądu ingeruje terapia poznawcza nerwic, depresji i zaburzeń odżywiania. W przypadku tych zaburzeń z reguły mamy do czynienia z tzw. destrukcyjnymi skryptami (przekonaniami pacjenta, które przyczyniają się do jego cierpienia). Pacjent, na podstawie tego, co słyszał od swoich rodziców lub wskutek własnej (fałszywej) interpretacji swoich życiowych doświadczeń może głęboko wierzyć w prawdziwość takich zdań jak np.:
Istnieje powszechna zgoda wśród psychoterapeutów, że terapia poznawcza może i powinna prowadzić do zmiany takich destrukcyjnych skryptów na bardziej realistyczne i zdrowe poglądy na świat i siebie samego. Rzecz w tym, że to także stanowi ingerencję w światopogląd pacjenta, czego autorzy kodeksów etycznych zdają się nie dostrzegać.
Podobnie, terapeuci odwykowi ingerują w światopogląd nie tylko osób uzależnionych, ale także - współuzależnionych (zazwyczaj - żon alkoholików). Współuzależnienie charakteryzuje się koncentracją na piciu alkoholika, nadodpowiedzialnością i nadkontrolą (nieudanymi próbami uzyskania kontroli nad piciem alkoholika), chronieniem alkoholika przed konsekwencjami picia oraz przejęciem mechanizmu iluzji i zaprzeczania alkoholika (okłamywaniem samej siebie w sprawie jego picia). Przeciętna żona alkoholika trafia do poradni odwykowej z pytaniem, co ona ma zrobić, żeby on przestał pić. Zarazem, jeśli wszystkie jej wysiłki w tej sprawie okazują się nieskuteczne, gotowa jest nadal znosić patologiczną sytuację, w której żyje, w myśl poglądu: "należy nieść swój krzyż i nie użalać się nad sobą". Niepostrzeżenie dla niej samej, a często bez pytania jej o zdanie, jej problem zostaje przeformułowany na: "co mam zrobić, by ratować siebie i dzieci, skoro jemu nie mogę pomóc", a jej pogląd na życie na: "mam prawo przede wszystkim chronić siebie i dzieci przed konsekwencjami jego picia". Także w tych przypadkach terapeuci ingerują w światopogląd pacjentek.
Psychologia jako nauka o ludzkim zachowaniu zapewne może być uprawiana w oderwaniu od światopoglądu naukowca - choć niestety niekiedy naukowcy nie oddzielają swojego światopoglądu od nauki, którą się zajmują.
Psychoterapia natomiast, jako metoda pomagania drugiemu człowiekowi, nie może być uprawiana w oderwaniu od światopoglądu. Psychoterapeuta nie może być zatem neutralny światopoglądowo. Nie jest też wcale pożądane, by zawsze starał się taki być - przeciwnie, niekiedy mogłoby to być niebezpieczne lub niewłaściwe.
Nie wydaje się też prawdą, że wszystkie światopoglądy są tyle samo warte (że nie ma lepszych i gorszych światopoglądów). Na ogół prawie wszyscy intuicyjnie zgadzamy się co do tego, że pewne światopoglądy są lepsze niż inne (np. że wegetarianizm jest lepszy niż kanibalizm), ale nie potrafimy tego udowodnić naukowo.
Być może, jak pisał Witkowski (2011), rozwiązaniem byłoby ujawnianie przez psychoterapeutów swoich światopoglądów wobec klientów, tak, by klient świadomie decydował się na psychoterapię u terapeuty o określonym światopoglądzie?
Myślę także, że terapeuta powinien szczerze i wprost odpowiadać na pytania pacjenta, dotyczące światopoglądu terapeuty, tak, by pacjent mógł świadomie i otwarcie się z nim zgodzić, albo przeciw niemu zaprotestować, jeśli będzie miał taką ochotę lub z jakiś przyczyn uzna to za słuszne i uzasadnione.
Można sądzić, że zdecydowana większość pacjentów oczekuje od psychoterapeutów pomocy w odzyskaniu lub zachowaniu zdrowia psychicznego. A zatem, jak się wydaje, należałoby konsekwentnie uznać prawo terapeuty do ingerowania w światopogląd pacjenta w tych jego częściach, które przyczyniają się do powstawania i utrzymywania się jego zaburzeń emocjonalnych. Z tego punktu widzenia niewłaściwe natomiast byłoby sugerowanie pacjentowi zmiany jakiegoś elementu jego światopoglądu tam, gdzie nie miałoby to żadnego związku z jego zdrowiem psychicznym. Trzeba by jednak liczyć się z tym, że w niektórych sytuacjach ustalenie, jaki element światopoglądu pacjenta wiąże się z jego zaburzeniem, a jaki nie - może być dyskusyjne, a precyzyjne oddzielenie jednego od drugiego może być w niektórych przypadkach bardzo trudne.
Wydaje się, że stosunkowo dobrym rozwiązaniem jest też wyważone stanowisko w tej sprawie, wyrażone w kodeksie etyki zawodowej psychoterapeuty Polskiej Federacji Psychoterapii. Postuluje ona szacunek wobec prawa do posiadania przez pacjentów odmiennych światopoglądów - co nie oznacza, że nie wolno tych światopoglądów kwestionować, skłaniać do ich zmiany, bądź nie zgadzać się na niektóre zachowania pacjentów, z tych światopoglądów wynikające.
Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu
Jeszcze bardziej widoczny jest wpływ światopoglądu na psychoterapię, rozumianą jako metodę leczenia zaburzeń emocjonalnych. W tym wypadku oddzielenie światopoglądu od psychoterapii wydaje się wręcz niemożliwe.
Czym jest światopogląd?
Zanim przejdziemy do uzasadnienia głównej tezy tego artykułu, należałoby najpierw ustalić, czym jest światopogląd. Zamiast tworzyć własną definicję na użytek tego artykułu, posłużę się gotową definicją, sformułowaną przez prof. J.M. Bocheńskiego, znakomitego logika i filozofa. Definicją bardzo dobrą, bo nie tylko sformułowaną z logiczną precyzją, ale też nawiązującą do tego, jak to pojęcie na ogół funkcjonuje w języku potocznym. Bocheński omawia także szczególne przypadki światopoglądu (ideologię i religię) oraz to, co światopoglądem nie jest (nauka).
"Światopogląd jest zespołem poglądów na podstawowe zagadnienia świata i życia ludzkiego wraz z uczuciową postawą zajętą w stosunku do nich przez człowieka.
Tak pojęty światopogląd ma cały szereg cech, spośród których wymienię trzy, które odnoszą się do treści światopoglądu. Po pierwsze, każdy światopogląd jest zespołem zasad porządkujących całość myśli człowieka. Porządkuje to, co człowiek wie, co przeżył, w co wierzy. (...) Po drugie, każdy światopogląd zawiera normy moralne, przykazania, nakazy w formie: będziesz to czynił, a nie będziesz czynił czegoś innego; np. jeżeli ktoś jest chrześcijaninem, to ma kochać bliźniego, natomiast, gdy ktoś jest komunistą, to ma walczyć o zwycięstwo Związku Radzieckiego. Po trzecie, każdy światopogląd zawiera odpowiedzi na tzw. zagadnienia egzystencjalne. Są to zagadnienia graniczne w systemie Jaspersa, czyli zagadnienia związane z sensem życia, ze śmiercią, cierpieniem, miłością. Pod względem formy jedna rzecz jest oczywista - każdy światopogląd jest sprawą wiary, nie nauki, bowiem jest niedowodliwy. Znaczy to, że człowiek w pewnym momencie decyduje się na przyjęcie takiego czy innego światopoglądu. Druga cecha formalna to pewność: wątpiącego światopoglądu nigdy nie było. Jeśli ktoś mówi, że jego światopogląd jest sceptyczny, to znaczy, że on nie ma światopoglądu. Światopogląd jest bowiem zawsze bezwzględny. Ten charakter związany jest z pewną cechą logiczną. Światopogląd jest mianowicie stanowiskiem, z którego wszystkie inne sprawy się ocenia, a człowiek nie może wyskoczyć poza swoje założenia. (...) Istnieją poglądy, które są specyfikacjami światopoglądu. Dodają coś własnego, co nie przysługuje wszystkim światopoglądom. Są co najmniej dwa typy takich poglądów: religia i ideologia. Proszę zauważyć, że każda religia jest światopoglądem i każda ideologia jest światopoglądem. Nie każdy jednak światopogląd jest religią i nie każdy światopogląd jest ideologią. Pojęcie światopoglądu jest szersze. Dlaczego tak jest? Ponieważ każda religia zawiera coś zupełnie specyficznego, mianowicie, odnoszenie się do świętości, czyli ma charakter sakralny. Ten element nie należy do światopoglądu, jako takiego. (...) Podobnie też sprawa ma się z ideologią, która zawiera zawsze pewien światopogląd, ale poza tym pewne wytłumaczenie historii, np. u komunistów, jak się ludzkość rozwijała, jak doszło do obecnego stanu itd. Ponadto każda ideologia zawiera plan, jak poprawić świat, co jest obce światopoglądowi, jako takiemu. Religia nie zawiera tych dwu cech ideologii. (...) Istnieją też pewne dziedziny, które nie są światopoglądami. Do nich należy nauka. W nauce przyjmuje się tylko twierdzenia sprawdzalne. Patronem naukowców jest św. Tomasz Apostoł, który powiedział, że jeśli nie zobaczy, to nie uwierzy. Twierdzenia sprawdzalne są to takie twierdzenia, które potrafi i ktoś inny zrozumieć. Są to tzw. twierdzenia intersubiektywne. Światopogląd jest niedowodliwy. Stąd naukowy światopogląd nie istnieje, to jest sprzeczność, jak 'żelazne drzewo' lub 'kwadratowe koło'" (Bocheński 1993). Zobacz także: Słownik "100 zabobonów" J.M. Bocheńskiego, a w nim hasła: światopogląd, ideologia, religia, nauka. |
Czy jest możliwy "światopogląd naukowy"?
Niektórzy ludzie wierzą, że istnieje jakiś udowodniony, naukowy światopogląd, obiektywny, bezdyskusyjny i przyjęty przez wszystkich, wykształconych ludzi. Owszem, istnieje nauka, zawierająca wiedzę pewną, ale zakres tej wiedzy jest ograniczony. Nauka nie odpowiada na pytania egzystencjalne (o sens życia i śmierci), nie mówi, jak należy żyć, ani jakimi wartościami należy się w życiu kierować. Nie da się także naukowo uzasadnić zasad moralnych.
"Wszyscy jesteśmy pod urokiem Oświecenia. Oświecenie to był okres, w którym ludzie doszli do przekonania, że nauka może rozwiązać wszystkie zagadnienia. Z ich punktu widzenia światopogląd Oświecenia jest światopoglądem naukowym, jest światopoglądem udowodnionym. Pogląd ten był poglądem pokolenia mego ojca. Ta wiara rozpowszechniona jeszcze w masach, także inteligenckich, jest zupełnie nieznana na poziomie uniwersyteckim. Nikt na wyższym poziomie uniwersyteckim w takie rzeczy nie wierzy. Wszyscy wiedzą, że światopogląd naukowy to żelazne drzewo.
Światopoglądu udowodnić się nie da, dlatego, że norm moralnych nie można udowodnić. Nie można udowodnić, że mam kochać bliźniego. Można powiedzieć, że to służy społeczeństwu, ale ktoś może zapytać, dlaczego on ma służyć społeczeństwu? Nie można dowodliwie także odpowiedzieć na problemy egzystencjalne. Choćby z tych dwu względów, światopogląd naukowy nie jest możliwy. Wreszcie jest cały szereg rzeczy, które mogłyby być udowodnione, lecz które w rzeczy samej nie są. Takimi są np. syntezy ogólne. Trzeba być niepoczytalnym, by chcieć zrobić ogólną syntezę dzisiejszej wiedzy. W świecie istnieje dzisiaj ponad 100 tysięcy czasopism naukowych. Synteza naukowa nie jest dziś naukowo możliwa. Poglądów Oświecenia nie da się dzisiaj obronić. Niedługo będę miał odczyt na temat "Wpływu marksizmu-leninizmu w dzikich krajach". To co w nim pociąga ludzi na niższych poziomach cywilizacji to oświeceniowa, dzisiaj przestarzała, wizja świata. Są to prymitywy z XIX wieku. Dzisiaj wiemy, że światopogląd jest niedowodliwy" (Bocheński 1993). |
Czy państwo może być "neutralne światopoglądowo"?
W mediach często możemy spotkać się z postulatem "państwa neutralnego światopoglądowo". O tym, że także jest to mit, łatwo przekonujemy się, gdy uprzytomnimy sobie, że cały kodeks karny nie jest bynajmniej wytworem nauk przyrodniczych, lecz wyrazem określonego światopoglądu. Kodeks karny jest katalogiem czynów zabronionych. Za jego pomocą państwo mówi obywatelom, jak nie należy postępować i jakie grożą za to kary. I tak, np. za kradzież grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Surowiej traktowana jest kradzież z włamaniem, za którą grozi kara od 1 roku do 10 lat. W ten sposób państwo narzuca obywatelom określony światopogląd, w ramach którego funkcjonują pewne wartości, (jak np. uczciwość) oraz normy moralne, mówiące, jak nie należy postępować ("nie kradnij"). Oskarżony o kradzież nie może skutecznie bronić się przed sądem, wyjaśniając, że w jego światopoglądzie takie normy moralne nie istnieją ("Wysoki sądzie, w moim systemie wartości uczciwość to frajerstwo, a okradanie frajerów jest zachowaniem zalecanym i powszechnie akceptowanym na całej mojej ulicy"). Sąd nie będzie tolerancyjny i nie uszanuje takiego światopoglądu, jako "tak samo dobrego - ani lepszego, ani gorszego - jak każdy inny".
Podobne przykłady można mnożyć w nieskończoność. W założeniach każdej ustawy, przyjętej przez Sejm, jest ukryty jakiś światopogląd. Po prostu nie może być inaczej. I tak, za ustawą o powszechnym obowiązku szkolnym kryje się światopoglądowe założenie, że kształcenie dzieci jest czymś dobrym i pożądanym, a analfabetyzm - czymś złym i niepożądanym. Za ustawą o ubezpieczeniach zdrowotnych kryje się światopoglądowe założenie, że zdrowie społeczeństwa jest wartością. Za ustawą o ubezpieczeniach emerytalnych kryje się światopoglądowe założenie, że ludziom starym należy się zabezpieczenie na starość. Ktoś mógłby naukowo (tj. opierając się na ekonomii i statystyce) wyliczyć, że tańsza i bardziej opłacalna byłaby powszechna eutanazja po 67 roku życia. Nawet, gdyby takie wyliczenia były prawdziwe, i tak budziłyby nasz sprzeciw - właśnie ze względów światopoglądowych. Nauka mówi bowiem tylko o tym, jak jest, formułując zdania orzekające (np. "utrzymywanie emerytów przy życiu jest kosztowne dla budżetu państwa"), ale nie mówi, jak być powinno, jak należy postępować. Zdania mówiące, co należy robić, to tzw. dyrektywy, które zawsze wynikają z określonego światopoglądu (np. dyrektywa "ludziom starym należy się opieka do naturalnej śmierci" wynika z chrześcijańskiego światopoglądu i można ją wywieść z przykazania "Czcij ojca swego i matkę swoją").
Neutralne światopoglądowo państwo jest więc mitem. Także państwa, w których usiłowano wyrugować wpływ religii na prawodawstwo, nie stały się światopoglądowo neutralne. Ani państwo hitlerowskie, ani państwa komunistyczne nigdy neutralne światopoglądowo nie były - przeciwnie, u podłoża praw w nich obowiązujących zawsze tkwił określony światopogląd (a ściślej - określona ideologia).
Trzeba też dla porządku powiedzieć, że hasło "neutralności światopoglądowej państwa" bywa bardzo często używanie w celach propagandowych, wbrew swojemu dosłownemu znaczeniu. Oznacza ono wówczas wolność państwa od wpływów pewnego typu światopoglądu, a mianowicie, od wpływów religii. Zamiast niej wpływ zdobywa inny typ światopoglądu - ideologia poprawności politycznej.
Wymóg neutralności światopoglądowej psychoterapeuty w kodeksach etycznych
Postulat światopoglądowej neutralności terapeuty jest obecny w kodeksach etycznych wielu towarzystw psychoterapeutycznych. Uważa się, że terapeuta nie powinien narzucać swojego światopoglądu pacjentowi. Niekiedy ujmuje się to tak, że terapeuta wprawdzie ma swój światopogląd, ale, na czas terapii go "zawiesza", tak, że nie wpływa on zupełnie na przebieg sesji terapeutycznej z pacjentem.
Terapeuta nie może osobom uczestniczącym w terapii narzucać wprost ani pośrednio własnego systemu wartości. W wypadku uniemożliwiających pracę znaczących różnic między systemem wartości osoby pozostającej w terapii i terapeuty, terapeuta ma prawo rozwiązać kontrakt i skierować osobę pozostającą w terapii do innego terapeuty.
Kodeks Etyczny Psychoterapeuty Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego Terapeuta uzależnień w procesie terapii nie narzuca pacjentowi swoich ocen moralnych, osobistych poglądów i postaw, uwzględnia jego system wartości i prawo do podejmowania własnych decyzji. Kodeks Etyki Terapeuty Uzależnień (opracowany przez Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii) Psycholog uznaje prawo każdego człowieka do kierowania się własnym systemem wartości, dokonywania własnych wyborów, (...). Kodeks etyczno-zawodowy psychologa (przyjety przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne) |
Czy jest możliwe narzucenie komuś światopoglądu?
Mam wątpliwości, czy w ogóle jest możliwe zmusić innego, dorosłego człowieka, by myślał w określony sposób. Oczywiste wydaje się, że można zmusić ludzi do określonych zachowań - groźbą lub przemocą. Jak jednak zmusić kogoś do określonego sposobu myślenia? Do uznania pewnych wartości, norm moralnych, czy przyjęcia określonego poglądu na świat?
Gdy próbuję sięgnąć do osobistych doświadczeń, uświadamiam sobie, że w ciągu 20 lat pracy w psychoterapii nie udało mi się nigdy zmusić pacjenta do zmiany sposobu myślenia. Stosowałem perswazję, prowokacje, stwarzałem okazje do uzyskiwania korekcyjnych doświadczeń (a tym samym - do refleksji i zmiany sposobu myślenia), psychodramę i odgrywanie ról. Niekiedy prowadziło to do oczekiwanych skutków, innym razem jednak pacjent dalej myślał po swojemu. Za każdym razem zmiana wymagała osobistej decyzji pacjenta. Co więcej, sama decyzja pacjenta o zmianie sposobu myślenia nie zawsze wystarczała, by rzeczywiście go zmienić, lecz nieraz musiała być poparta gotowością do wysiłku w pokonywaniu dotychczasowych nawyków myślowych.
Nawet metody "prania mózgu", stosowane przez chińskich komunistów wobec amerykańskich jeńców wojennych, choć były niekiedy skuteczne, opierały się na manipulacji, a nie na przemocy. Nie można powiedzieć, że komunistyczne przekonania zostały tym Amerykanom narzucone siłą.
Także psychoterapeuci nie używają przemocy, szantażu emocjonalnego, ani gróźb karalnych, by przekonać pacjentów do określonego światopoglądu. Możemy zatem sądzić, że tam, gdzie autorzy kodeksów etycznych piszą o "narzucaniu światopoglądu" przez psychoterapeutów, mają na myśli nie tyle przemoc czy groźby (gdyż tych na ogół nie spotyka się w gabinetach psychoterapeutycznych), lecz wszelkie metody prowadzące do zmiany światopoglądu pacjentów.
Być może autorzy kodeksów chcą przez to powiedzieć, że terapeuta nie powinien przekonywać, sugerować, namawiać, wywierać nacisków, ani skłaniać pacjenta do przyjęcia określonego światopoglądu.
Jednakże, jak zauważono w badaniach, nawet niedyrektywni psychoterapeuci humanistyczni, ograniczający się do zadawania pytań i powtarzania wspierającego "uhm", mają niezamierzony wpływ na światopogląd swoich pacjentów. Ci bowiem są wrażliwi na komunikaty niewerbalne swoich terapeutów - takie jak ton głosu, postawę ciała, czy mimikę. Zauważono także, że częstotliwość wspierających komunikatów "uhm" ze strony terapeuty zwiększa się, gdy pacjent spełnia jego oczekiwania. W ten mimowolny sposób terapeuta niedyrektywny może wpływać na zmianę światopoglądu pacjenta, nawet, gdy jest przekonany, że nic takiego nie robi. Może przy tym żywić fałszywe przekonanie, że wszelkie zmiany, jakie pacjent wprowadza w swoim życiu, czyni on z własnej inicjatywy.
Postulat unikania przez terapeutę wszelkiego wpływu na światopogląd pacjenta wydaje się zatem niemożliwy do spełnienia. W dalszej części artykułu chcę wykazać, że zrealizowanie tego postulatu jest nie tylko niemożliwe, ale także niepożądane. Gdyby bowiem było to możliwe, mogłoby prowadzić do szkodliwych skutków.
Jak pracowałby terapeuta neutralny światopoglądowo?
Wyobraźmy sobie następujący dialog między pacjentem, a neutralnym światopoglądowo terapeutą:
- Pacjent- Mam myśli samobójcze.
Terapeuta - Rozumiem. Czy czegoś Pan ode mnie oczekuje w tej sprawie? (pytanie o cel terapii)
P.- Właściwie to nie wiem. Zastanawiam się często, jak się zabić...
T. - O ile dobrze pana zrozumiałem, bierze pan pod uwagę różne sposoby popełnienia samobójstwa? (parafraza)
P. - Tak... A czy mógłby mi pan coś podpowiedzieć?
T. - Nie chciałbym panu nic sugerować, ale, jeśli pan sobie życzy, możemy wspólnie rozważyć wady i zalety każdej opcji. (unikanie dawania rad, oferta eksplorowania możliwości)
P. - Przyznam, że rozważałem skok z mostu...
T. - Czy chciałby pan opowiedzieć mi o tym coś więcej? (podążanie za pacjentem)
P. - Zaplanowałem wszystko tak, by nikt nie znalazł ciała. Problem w tym, że mam fobię przed wodą i lęk wysokości. Może mógłby mi pan w tym pomóc?
T. - Jeśli chodzi o fobię przed wodą i lęk wysokości, metody behawioralno-poznawcze są tu bardzo skuteczne. Czy właśnie nad tym chce pan pracować ze mną? (ustalanie celu terapii)
P. - Tak, to by rozwiązywało mój problem.
T. - OK. Zatem popracujemy nad tym. (zawarcie kontraktu)
P. - Jak to będzie wyglądało?
T. - Będziemy, najpierw w wyobraźni, oswajali się w wodą i wysokością. Omówimy wszystkie pana negatywne skojarzenia z tym związane. Potem, małymi krokami, będzie się pan oswajał z wodą i wysokością w realu. Następnie będziemy ćwiczyć skoki do wody, na początek z niewielkiej wysokości, aż zupełnie przestanie się pan tego bać. (wyjaśnienie metod terapii)
Nauka nie wypowiada się o wartości ludzkiego życia. Przekonanie, że samobójstwo jest czymś złym, wynika z naszego światopoglądu. Zatem neutralny światopoglądowo terapeuta nie będzie zakładać automatycznie, że myśli samobójcze pacjenta są objawem jakiejś patologii, z którą należy się uporać. Dlatego pyta, czego pacjent od niego oczekuje w tej sprawie. Odpowiedź pacjenta ("Zastanawiam się często, jak się zabić...") traktuje analogicznie do tego, jakby usłyszał, że pacjent rozważa np. zmianę pracy. Oferuje zatem pomoc w rozważaniu wad i zalet każdej opcji. Nie przekonuje pacjenta do tego, że jego życie jest wartością. Jeśli pacjent uznaje swoje życie za bezwartościowe, neutralny światopoglądowo terapeuta po prostu akceptuje ten fakt.
Zapewne powyższy dialog wydaje się Czytelnikom makabryczny i absurdalny zarazem. Na szczęście w Polsce jest na razie możliwy tylko teoretycznie. Nie znam psychoterapeuty, który zgodziłby się pomagać pacjentowi w samobójstwie (np. wyleczyć jego fobię przed wodą i lęk wysokości, aby ten mógł skoczyć z mostu). Według mojej wiedzy, w środowisku terapeutów panuje powszechna zgoda co do tego, że życie pacjenta jest wartością, którą należy chronić, nawet, jeśli on sam swojego życia nie ceni. Jeśli o mnie chodzi, wolałbym, by tak zostało - by w takich sytuacjach psychoterapeuci nigdy nie byli światopoglądowo neutralni.
Część kodeksów etycznych przewiduje sytuacje, w których terapeuta nie będzie w stanie zachować neutralności światopoglądowej ze względu na istotne różnice między jego światopoglądem, a światopoglądem pacjenta. W takim wypadku zaleca się skierowanie pacjenta do innego terapeuty. W opisanej wyżej sytuacji terapeuta miałby więc możliwość zakończyć spotkanie w sposób pokazany na rysunku obok.
Z kolei inne kodeksy niestety nie przewidują w ogóle takiej możliwości. Przyjmuje się w nich milczące założenie, że terapeuta powinien respektować cel terapii, wskazany przez pacjenta, wynikający z jego systemu wartości i jego światopoglądu. Wówczas terapeuta byłby zobowiązany zachować neutralność światopoglądową, nawet wbrew swojemu sumieniu, a co za tym idzie, przebieg takiej sesji wyglądaby tak, jak to opisano wcześniej.
Medycyna jest nauką w tej części, w której stanowi opis chorób. Tam jednak, gdzie formułuje się zalecenia (dyrektywy, jak należy postępować), nauka ta ulega wpływowi określonego światopoglądu, wg którego zdrowie jest wartością, którą należy chronić. Już pierwsza zasada medycyny, sformułowana przez Hipokratesa Primum non nocere (łac. "przede wszystkim nie szkodzić") jest wyrazem światopoglądu, a nie nauki. Ktoś mógłby bowiem zapytać, a właściwie dlaczego nie można szkodzić pacjentowi, jeśli przyniosłoby to jakieś korzyści medycynie jako nauce, lekarzowi lub placówce ochrony zdrowia? Hitlerowscy lekarze robiący eksperymenty na ludziach w obozach koncentracyjnych są dostatecznym przykładem, że można rozwijać medycynę, odrzucając tą zasadę. Dziś jednak w Polsce zasada Hipokratesa jest powszechnie przyjmowana przez lekarzy, a przynajmniej nikt oficjalnie jej nie kwestionuje. Oddzielenie medycyny jako nauki o chorobach od światopoglądu, którego wyrazem jest zasada Hipokratesa, byłoby bardzo niebezpieczne i mogłoby prowadzić do szkodliwych skutków.
Podobnie, psychoterapeuci powszechnie przyjmują światopoglądowe założenie, że zdrowie psychiczne i życie pacjenta jest wartością, którą należy chronić. O ile bowiem jest możliwa neutralna światopoglądowo psychologia jako nauka opisująca ludzkie zachowanie, o tyle psychoterapia - rozumiana jako zespół zaleceń (dyrektyw), mówiących o tym, jak należy postępować z pacjentem, by pomóc mu zachować życie i zdrowie psychiczne - zupełnie oderwana od światopoglądu, w którym życie i zdrowie psychiczne uznaje się za wartość, wydaje się niemożliwa, absurdalna lub niebezpieczna.
Psychologia i socjologia zajmują się m.in. tym, co różni ludzie uznają za wartość. Nie mówią jednak o tym, co obiektywnie jest wartością. Stwierdzenie, jakie wartości ludzie powinni wyznawać, wykracza poza zakres tych nauk i należy do dziedziny światopoglądu. Każdy psychoterapeuta, który uznaje ludzkie życie za wartość i w związku z tym np. nie chce pomagać pacjentowi w samobójstwie, przestaje być światopoglądowo neutralny. Wybór, jakiego dokonuje, nie wynika bynajmniej z jego psychologicznej wiedzy, lecz z jego światopoglądu. Jeśli Czytelnika przeraził powyższy dialog, to chciałbym, by zrozumiał, że "neutralna światopoglądowo psychoterapia" nie jest żadnym ideałem, do którego należy dążyć, lecz w niektórych sytuacjach może stać się - z punktu widzenia osób ceniących wartość ludzkiego życia - makabrycznym absurdem.
Przykłady ilustrujące wpływ światopoglądu psychoterapeuty na przebieg sesji terapeutycznej można mnożyć. Wyobraźmy sobie np. sesję terapeutyczną na temat wychowania dzieci:
P. - No więc, dopiero jak dałem dzieciakowi klapsa, to się uspokoił...
T. - Bicie dzieci to jest przemoc!
P. - Ja uważam to za normalną metodę wychowawczą.
T. - Klaps jest okropny, zły, nie wolno panu tego robić!
P. - Mój światopogląd dopuszcza, a w niektórych wypadkach wręcz zaleca stosowanie kar fizycznych.
T. - Czy chciałby pan, by w relacjach między dorosłymi też bicie było dozwolone? By pana ktoś mógł bezkarnie uderzyć?
P. - To przecież jest już możliwe. Policjant może mnie uderzyć pałką w sytuacjach przewidzianych prawem. Za pomocą sankcji państwo może sprawować władzę. Ja mam władzę rodzicielską, jak mówi kodeks rodzinny i opiekuńczy, i także potrzebuję jakiejś sankcji w skrajnych sytuacjach.
T. - Ale klaps jest niezgodny z prawem!
P. - Moja rodzina przechowywała Żydów w czasie okupacji. To też było niezgodne z ówczesnym prawem. Potem, za komuny, rodzice brali udział w nielegalnych strajkach i manifestacjach - także wbrew ówczesnemu prawu. Uważa pan, że to było coś złego i że obowiązujące wówczas prawo powinno stać wyżej nad moralnością?
T. - Wtedy nie, ale teraz mamy demokrację. Prawo uchwalają nasi reprezentanci.
P. - Nie mam przesadnego respektu dla prawa tylko z tego powodu, że zostało demokratycznie uchwalone. Słyszał pan o bublach prawnych?
T. - Ale zakaz klapsa jest słuszny.
P. - Mam inne zdanie na ten temat. Ale... czy pan nie usiłuje mi teraz narzucić swojego światopoglądu? Co mówi o tym kodeks etyczny towarzystwa, do którego pan należy?
Zakaz klapsa nie ma żadnego uzasadnienia w ustaleniach naukowych. Nie ma żadnych badań psychologicznych, które dowodziłyby, że klaps prowadzi do szkodliwych następstw w psychice dzieci. Przeciwnie, analiza szwedzkich statystyk wykazała, że po wprowadzeniu w Szwecji zakazu klapsa nie zmalało bynajmniej zjawisko katowania dzieci w patologicznych rodzinach (co było głównym celem zwolenników zakazu), wzrosła natomiast przemoc rówieśnicza w szwedzkich szkołach (bicie dzieci przez dzieci). Jak zauważa prof. Larzelere, nie istnieją obiektywne dowody na poprawę sytuacji dzieci w krajach, które wprowadziły zakaz klapsów (Larzelere 2010). Także w praktyce terapeutycznej wprawdzie nieraz spotyka się osoby, które cierpią z powodu różnego rodzaju krzywd doznanych w dzieciństwie (katowania, odrzucenia, zaniedbywania, poniżającego krytykowania, wyśmiewania), ale nie zdarzają się osoby cierpiące z powodu otrzymanego klapsa w dzieciństwie. Powody, dla których wielu psychologów jest przeciwnych klapsom i daje temu wyraz, także podczas psychoterapii, są światopoglądowe, a nie naukowe.
Czas zmierzać do końca z naszą hipotetyczną terapią... Wyobraźmy sobie zatem zakończenie sesji terapeutycznej z neutralnym światopoglądowo terapeutą:
- T. - Czas już kończyć nasze spotkanie. Należy się 100 złotych.
P. - Przykro mi, ale nie zapłacę panu.
T. - Jak to? Przecież się umówiliśmy...
P. - Tak, wiem, ale w moim systemie wartości wywiązywanie się z przyjętych zobowiązań, kiedy da się tego uniknąć, nazywa się "frajerstwo".
T. - W takim razie będę zmuszony wezwać policję!
P. - Chyba nie chce mi pan groźbą narzucać swojego światopoglądu?
T. - No trudno. Niech będzie... Żegnam pana.
P. - Chwileczkę! Nie umówiliśmy się jeszcze na następną sesję.
T. - Więc ma być następna sesja?! I znów pan mi za nią nie zapłaci?
P. - Ależ proszę pana, następnym razem, na koniec sesji zapłacę panu podwójnie.
T. - Ale czy na pewno? Można polegać na pana słowach?
P. - Oczywiście. Obiecuję! Może polegać pan na mnie jak na Zawiszy. ;-)
Psychologia jako nauka nie wypowiada się na temat obowiązku zapłaty za usługę. Pogląd, że za wykonaną usługę należy się zapłata, nie jest ustaleniem naukowym, lecz wyrazem określonego światopoglądu, w którym uznaje się takie wartości jak uczciwość i wywiązywanie się z przyjętych zobowiązań. Jednak, jak wiemy, nie wszyscy ludzie wyznają taki system wartości. Czy terapeuci postulujący zachowanie neutralności światopoglądowej w trakcie terapii, byliby w stanie uszanować system wartości tych pacjentów, którzy odmówią zapłaty za usługę, powołując się przy tym na swój światopogląd?
Zmiana światopoglądu pacjenta jako element leczenia
W wielu wypadkach nie jest możliwa skuteczna pomoc terapeutyczna bez ingerencji w światopogląd pacjenta. Wyraźnie widać to w terapii odwykowej, w której powszechnie skłania się alkoholików do uznania trzeźwości za największą wartość w ich życiu. Uważa się, nie bez podstaw, że alkoholik, który nie będzie stawiał swojej trzeźwości na pierwszym miejscu wśród innych wartości, jakie ceni, straci wraz z trzeźwością wszystko, co jest dla niego ważne: rodzinę, pracę, pieniądze, zdrowie i życie. Jako jeden z warunków udziału alkoholików w treningu asertywnych zachowań abstynenckich (TAZA) wymienia się uznanie swojej trzeźwości za najważniejszą wartość w swoim życiu.
Wielu osób uzależnionych ma hedonistyczną wizję szczęścia, wg której szczęście polega na maksymalizowaniu przyjemności. Dla tych osób doraźna ulga (lub doraźna przyjemność) jest największą wartością, pomimo długoterminowych strat, jakie trzeba przy tym ponieść. Jeśli z czasem (wskutek konsekwencji picia) pojawia się u nich poczucie straty, je także łagodzą za pomocą alkoholu. Terapeuci odwykowi w Polsce powszechnie podważają słuszność takiego podejścia do życia. Uczą, że należy cierpliwie znosić frustrację (stan niezaspokojenia potrzeb) i związane z tym stanem przykre emocje. W ten sposób także wpływają na system wartości swoich pacjentów.
Ponadto, w terapii odwykowej uważa się, że trzeźwienie to nie tylko abstynencja od alkoholu, ale także zmiana sposobu myślenia i zmiana zachowań. Wymaga się od pacjentów nieużywania wulgaryzmów, rezygnacji z pijackich dowcipów, gestów i zachowań, utrzymywania czystości, higieny i porządku, kulturalnego odnoszenia się do innych. Od niektórych pacjentów żąda się także rezygnacji z przestępczego stylu życia. Stanowi to głęboką ingerencję w światopogląd tych pacjentów, dla których wcześniej takie wartości jak uczciwość, porządek, czystość, higiena, kultura osobista, samodyscyplina - nie istniały albo straciły na znaczeniu w miarę picia.
Ewidentnie zatem terapeuci odwykowi w całej Polsce zachęcają pacjentów do zmiany ich systemu wartości - a tym samym, ingerują w ich światopogląd. Co więcej, badania nad efektywnością terapii odwykowej sugerują, że zmiana systemu wartości przez alkoholików koreluje z utrzymywaniem przez nich abstynencji.
Zajmowaliśmy się do tej pory sytuacjami, gdy terapeuta ingerował w określoną część światopoglądu pacjenta, a mianowicie w jego system wartości. Niemniej, jak to już wyjaśniał cytowany wyżej Bocheński, światopogląd obejmuje także syntetyczną wizję świata danego człowieka, porządkującą jego życiowe doświadczenia: "(...) każdy światopogląd jest zespołem zasad porządkujących całość myśli człowieka. Porządkuje to, co człowiek wie, co przeżył, w co wierzy." W tę część światopoglądu ingeruje terapia poznawcza nerwic, depresji i zaburzeń odżywiania. W przypadku tych zaburzeń z reguły mamy do czynienia z tzw. destrukcyjnymi skryptami (przekonaniami pacjenta, które przyczyniają się do jego cierpienia). Pacjent, na podstawie tego, co słyszał od swoich rodziców lub wskutek własnej (fałszywej) interpretacji swoich życiowych doświadczeń może głęboko wierzyć w prawdziwość takich zdań jak np.:
- Jeśli coś mi się nie udaje, to znaczy, że jestem do niczego.
- Widocznie nie zasługiwałam na miłość, skoro matka mnie nie kochała.
- Jeśli nie wszyscy mnie lubią, to znaczy, że ze mną jest coś nie tak.
- Jeśli nie jestem doskonały, to znaczy, że jestem bezwartościowy.
- Jestem złym dzieckiem, bo nie spełniłem oczekiwań rodziców.
- Nie zasługuję na to, by siebie polubić, zanim nie schudnę jeszcze pół kilo i będę miała idealną figurę.
- Moje błędy są niewybaczalne.
- Nie mogę do nikogo się zbliżać, bo każdy stara się mnie wykorzystać.
Istnieje powszechna zgoda wśród psychoterapeutów, że terapia poznawcza może i powinna prowadzić do zmiany takich destrukcyjnych skryptów na bardziej realistyczne i zdrowe poglądy na świat i siebie samego. Rzecz w tym, że to także stanowi ingerencję w światopogląd pacjenta, czego autorzy kodeksów etycznych zdają się nie dostrzegać.
Podobnie, terapeuci odwykowi ingerują w światopogląd nie tylko osób uzależnionych, ale także - współuzależnionych (zazwyczaj - żon alkoholików). Współuzależnienie charakteryzuje się koncentracją na piciu alkoholika, nadodpowiedzialnością i nadkontrolą (nieudanymi próbami uzyskania kontroli nad piciem alkoholika), chronieniem alkoholika przed konsekwencjami picia oraz przejęciem mechanizmu iluzji i zaprzeczania alkoholika (okłamywaniem samej siebie w sprawie jego picia). Przeciętna żona alkoholika trafia do poradni odwykowej z pytaniem, co ona ma zrobić, żeby on przestał pić. Zarazem, jeśli wszystkie jej wysiłki w tej sprawie okazują się nieskuteczne, gotowa jest nadal znosić patologiczną sytuację, w której żyje, w myśl poglądu: "należy nieść swój krzyż i nie użalać się nad sobą". Niepostrzeżenie dla niej samej, a często bez pytania jej o zdanie, jej problem zostaje przeformułowany na: "co mam zrobić, by ratować siebie i dzieci, skoro jemu nie mogę pomóc", a jej pogląd na życie na: "mam prawo przede wszystkim chronić siebie i dzieci przed konsekwencjami jego picia". Także w tych przypadkach terapeuci ingerują w światopogląd pacjentek.
Podsumowanie
Psychologia jako nauka o ludzkim zachowaniu zapewne może być uprawiana w oderwaniu od światopoglądu naukowca - choć niestety niekiedy naukowcy nie oddzielają swojego światopoglądu od nauki, którą się zajmują.
Psychoterapia natomiast, jako metoda pomagania drugiemu człowiekowi, nie może być uprawiana w oderwaniu od światopoglądu. Psychoterapeuta nie może być zatem neutralny światopoglądowo. Nie jest też wcale pożądane, by zawsze starał się taki być - przeciwnie, niekiedy mogłoby to być niebezpieczne lub niewłaściwe.
Nie wydaje się też prawdą, że wszystkie światopoglądy są tyle samo warte (że nie ma lepszych i gorszych światopoglądów). Na ogół prawie wszyscy intuicyjnie zgadzamy się co do tego, że pewne światopoglądy są lepsze niż inne (np. że wegetarianizm jest lepszy niż kanibalizm), ale nie potrafimy tego udowodnić naukowo.
Być może, jak pisał Witkowski (2011), rozwiązaniem byłoby ujawnianie przez psychoterapeutów swoich światopoglądów wobec klientów, tak, by klient świadomie decydował się na psychoterapię u terapeuty o określonym światopoglądzie?
Myślę także, że terapeuta powinien szczerze i wprost odpowiadać na pytania pacjenta, dotyczące światopoglądu terapeuty, tak, by pacjent mógł świadomie i otwarcie się z nim zgodzić, albo przeciw niemu zaprotestować, jeśli będzie miał taką ochotę lub z jakiś przyczyn uzna to za słuszne i uzasadnione.
Można sądzić, że zdecydowana większość pacjentów oczekuje od psychoterapeutów pomocy w odzyskaniu lub zachowaniu zdrowia psychicznego. A zatem, jak się wydaje, należałoby konsekwentnie uznać prawo terapeuty do ingerowania w światopogląd pacjenta w tych jego częściach, które przyczyniają się do powstawania i utrzymywania się jego zaburzeń emocjonalnych. Z tego punktu widzenia niewłaściwe natomiast byłoby sugerowanie pacjentowi zmiany jakiegoś elementu jego światopoglądu tam, gdzie nie miałoby to żadnego związku z jego zdrowiem psychicznym. Trzeba by jednak liczyć się z tym, że w niektórych sytuacjach ustalenie, jaki element światopoglądu pacjenta wiąże się z jego zaburzeniem, a jaki nie - może być dyskusyjne, a precyzyjne oddzielenie jednego od drugiego może być w niektórych przypadkach bardzo trudne.
Wydaje się, że stosunkowo dobrym rozwiązaniem jest też wyważone stanowisko w tej sprawie, wyrażone w kodeksie etyki zawodowej psychoterapeuty Polskiej Federacji Psychoterapii. Postuluje ona szacunek wobec prawa do posiadania przez pacjentów odmiennych światopoglądów - co nie oznacza, że nie wolno tych światopoglądów kwestionować, skłaniać do ich zmiany, bądź nie zgadzać się na niektóre zachowania pacjentów, z tych światopoglądów wynikające.
W swojej aktywności zawodowej psychoterapeuta szanuje prawo innych osób do posiadania wartości, poglądów i postaw odmiennych od jego własnych.
Kodeks etyki zawodowej psychoterapeuty Polskiej Federacji Psychoterapii |
- Autor jest psychologiem, psychoterapeutą. Zajmuje się psychoterapią nerwic, depresji, zaburzeń odżywiania, uzależnień, współuzależnienia i DDA. Prowadzi praktykę prywatną.
Bibliografia
- Bocheński J.M., 100 zabobonów. http://100-zabobonow.blogspot.com
- Bocheński J.M., O światopoglądzie [w:] Bocheński J.M., Sens życia i inne eseje. Oficyna Wydawnicza Dajwór. Kraków 1993.
- Horodelska M., Czy psycholog może zachować neutralność światopoglądową? Psychologia.net.pl 2010. http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=499
- Kodeks etyki zawodowej psychoterapeuty Polskiej Federacji Psychoterapii
http://www.psychoterapia-polska.org/kodeks-etyczny-pfp - Kodeks Etyczny Psychoterapeuty Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego
http://www.synapsis.pl/Kodeks-Etyczny-Psychoterapeuty-Polskiego-Towarzystwa-Psychiatrycznego.htm - Kodeks Etyki Terapeuty Uzależnień (opracowany przez Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii)
http://www.kodeksetyki.pl/kodeks-etyki-terapeuty-uzaleznien - Kodeks etyczno-zawodowy psychologa (przyjety przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne)
http://www.ptp.org.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=29 - Larzelere R.E., Szwedzki zakaz klapsów: więcej krzywdy niż dobra. Psychologia.net.pl 2010. http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=475
- Witkowski T., Poradnik pacjenta terapii eksperymentalnych. 2011. http://www.tomaszwitkowski.pl/index.php?post=150
Opublikowano: 2013-08-13
Zobacz komentarze do tego artykułu
Mit neutralności światopoglądowej psychoterapeuty
Autor: dajelapke Data: 2013-08-22, 11:24:42 OdpowiedzJeżeli by sformułowanie "neutralność światopoglądowa" rozumieć DOSŁOWNIE, czyli jako brak poglądów, bądź światopoglądową obojętność, to zjawisko takie rzeczywiście nie występuje. Nie ma człowieka bez światopoglądu. Nie ma oddziaływania terapeutycznego bez wpływania na drugiego człowieka. T... Czytaj dalej
- RE: Mit neutralności światopoglądowej psychoterapeuty - Magdallenabann, 2013-08-22, 12:31:31
- RE: Mit neutralności światopoglądowej psychoterapeuty - Magdallenabann, 2013-08-22, 13:14:45