Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Szczęście w związku?

Autor: dajelapke   Data: 2012-09-20, 13:48:34               

Do Krakersa,
która bez rad moich i tak sobie poradzi :) Wiem, ale nie mogę się powstrzymać.
Milknę, kiedy na forum pojawiają się tematy ciężkiego kalibru trudności w małżeństwie, bo co ja tu mogę wymądrzać się z doświadczeniem zerowym w tym zakresie. Mam jednak doświadczenie z nauki wyrażania uczuć. Dzięki psychoterapii tę naukę udało mi się zacząć i nadal ją jakoś sama kontynuuję. Zdaje mi się, że dobrze to posłużyło mojemu związkowi.
Powiedzmy sobie szczerze, w rozumieniu, wyrażaniu, a już mówieniu o własnych uczuciach byłam blisko analfabetyzmu. W konsekwencji łykałam wszystkie niedobre żaby-uczucia pojawiające się w małżeństwie; albo tłumiłam, albo odwracałam uwagę dodatkowymi zajęciami, albo zagadywałam argumentami rozumu w stylu on coś powiedział, bo przepracowany, bo niemądrze się zachowałam, bo faceci tak mają... Zamiast po prostu dopuścić do siebie, że zezłościłam się, że poczułam żal, zawód, zazdrość, strach... Zamiast wyrzucić z siebie te uczucia jakoś, jakimś dopuszczalnym przez otoczenie i mnie samą sposobem. Niektóre rzeczy mężowi mogę powiedzieć. Nawet i podniesionym głosem, a ja tak niepotrzebnie bałam się tego. Czasem mówiąc o swoich uczuciach wychodzę na głupka, ale, co mi tam. Mogę być i głupkiem, byle z lekkim sercem!

Dlatego namawiałabym na terapię, bo daje naukę radzenia sobie z uczuciami. Pozwala też wyrzucić bieżące. Dla mnie to było jak wojskowy poligon, gdzie bez szkód dla innych osób detonuję ukryte własne miny. Forum też jest dobre, ale to nie to samo. Tak naprawdę, to można poradzić sobie i samej, przykładów tutaj mnóstwo. Ale, wydaje mi się, że szybciej i gruntowniej wszystko idzie w gabinecie. Poza tym nauka procentuje nie tylko w małżeństwie, ale w każdym kontakcie z innymi ludźmi.
Ot, sie nawymądrzałam!

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku