Reklamy
Porady psychologiczne
Czy można wyleczyć się z zaborczości?
Moja córka (33 lata) nie może stworzyć stałego związku z partnerem. Zawsze zakochuje się "na zabój", mówi, że to ten jedyny, poświęca mu niemalże każdą chwilę. Ale nawet gdy widzę, że mężczyzna ją bardzo kocha, to z czasem rozstają się. Nie wiedziałam dlaczego. Ostatnio przeprowadziłam poważną rozmowę z córką, która podzieliła się ze mną swoimi obawami. Ona jest zdania, że za bardzo kocha i jest za bardzo zaborcza wobec swojego partnera. Gdy zaczęłam o tym czytać w internecie doszłam do wniosku, że ma rację. Stany euforii, gdy była z mężczyzną i "depresyjne" doły, gdy wyjeżdżał choćby na kilka dni, to nie było normalne. Za bardzo była oddana każdemu związkowi. Musi zmienić swoje postępowanie, jeśli chce stworzyć zdrowy związek oparty na partnerstwie, wzajemnym zaufaniu, ale nie na zaborczej miłości. Czy może zmianę swojego zachowania wypracować z terapeutą?
odpowiada dr n. med. Sławomir Adam Wolniak, lekarz psychiatra
Gdy miłość do partnera przesłania cale życie, nie wzbogaca naszego życia, tylko staje się celem samym w sobie, to nie ma miejsca na zdrową relację. Pani córka, bez względu na to, jak wielką miłością darzy mężczyznę, nie powinna zatracać odrębności i niezależności. A skąd bierze się zaborczość wobec partnera? Zazwyczaj z lęku przed utratą ukochanego, przed tym, że straci zainteresowanie nami. Podświadomie dążymy do tego, by w każdej chwili mieć go "na wyciągnięcie ręki". Często przytulamy, głaszczemy, wciąż zapewniamy o swojej miłości, wysyłamy sms-y, dzwonimy, robimy wszystko, by spędzać z nim każdą wolną chwilę. A jego chęć spędzenia np. wieczoru z kolegami, odbieramy jako chęć odcięcia się od nas.
Wydaje nam się, że robimy wszystko, co jeszcze bardziej wzmocni nasze relacje z partnerem, ale to niestety przynosi odwrotny skutek. Osoby takie stają się zaborcze, zazdrosne, nie chcą, by ukochany miał jakikolwiek kontakt z innymi. Trzeba jednak pamiętać, że budowane w taki sposób relacje nie mają większych szans na przetrwanie. W takiej miłości brakuje zaufania, wzajemnego szacunku, a nawet partnerstwa. Osoba chora z miłości potrafi śledzić swojego partnera, zadręczać telefonami, prześladować, co ma swoje źródło w niespełnionych potrzebach. Takie obsesyjne uzależnienie się od drugiej osoby, przywiązanie się do niej, osaczenie jej sobą nie pozwala na prowadzenie normalnego życia, w którym jest miejsce na miłość, pracę, przyjaźń, czy chociażby hobby. To nic innego jak odcięcie siebie i próba odizolowania partnera od świata zewnętrznego. A takie zachowanie powoduje jedynie nieszczęście i poczucie ogromnego dyskomfortu.
Zaborcza miłość czasem występuje u osób, które w domu rodzinnym były świadkami niezdrowych relacji między rodzicami oraz rodzicami a dziećmi. Często jest tak, że osoby tworzące toksyczny związek pochodzą z rodzin dysfunkcyjnych. Na przykład jedno z rodziców lub oboje są uzależnieni, w rodzinie występuje choroba psychiczna, jedno z rodziców stosowało przemoc psychiczna bądź fizyczną wobec dzieci lub małżonka. Osoba wychowująca się w takich warunkach dorasta w poczuciu braku własnej wartości, jest zaburzona emocjonalnie. Dopiero w dorosłym życiu, kiedy wyprowadza się z rodzinnego domu i ma poczucie, że wreszcie może decydować o swoim życiu i budować je na własnych zasadach, zaczyna od chorobliwego poszukiwania akceptacji. Chce, by partner potwierdził jej wartość jako człowieka, bo tego nigdy nie zaznała w rodzinnym domu. Brak miłości próbuje sobie zrekompensować.
Jak temu zaradzić? Samemu trudno doprowadzić do skutecznej zmiany swojego zachowania nawet mając świadomość tego, że tworzy się toksyczny związek i na przykład z dnia na dzień stać się mniej zaborczym. Można to natomiast wypracować podczas cyklu sesji terapeutycznych.
- Sławomir Wolniak jest ordynatorem Kliniki Psychiatrycznej i Terapii Uzależnień "Wolmed", w Dubiu k. Bełchatowa.