Reklamy
Porady psychologiczne
Mam znajomego, który nadużywa alkoholu. Jak mogę mu pomóc?
Dzień dobry
Od jakiegoś czasu szukam informacji na temat uzależnień alkoholowych, takim sposobem trafiłam na ksiązke pt. "Terapia któtkoterminowa skoncentrowana na rozwiązaniu - pomaganie osobom z problemem alkoholowym" i tak drążac ten temat znalazłam http://www.psychologia.net.pl, a następnie trafiłam do Pani. Nie wiem czy Pani odpisze ani tez czy przeczyta ten mail ale musiałam spróbować. Nie wiem jak zacząć by Pani przybliżyć moj problem. Może w ten sposób...
Mam znajomego, który nadużywa alkoholu, nie odwróciłam się od niego, jednak głośno wypowiadam za każdym razem swoje zdanie. Mówię mu, że takim sposobem niczego nie rozwiąże, a wręcz przeciwnie, tylko straci. Jednak ja mówię, a on robi swoje i na tym się kończy.
On ma bardzo małe poczucie wartości, a do tego jest wpływowy. W 2005r skończył studia i podjął jakąś, po 3 miesiącach, pracę. Nie wiem, co tak naprawdę było powodem jego picia, on sam mówił, że to wina braku hobby no i że nudzi mu się, a alkohol poprawia mu samopoczucie, no i lubi ten stan otępienia. To nie jest zły chłopak, tylko moim zdaniem zagubiony, każdy się od niego odwraca, a ja nieportafię, bo boję się, że mógłby coś sobie zrobić.
Nie mogę powiedzieć rodzicom, ponieważ jego mama umiera (ma raka), nie potrafię jej tego powiedzieć, ojciec z kolei nie wierzy mi. Jest jeszcze siostra, ale nie mam żadnej pomocy z jej strony. Nawet jego przyjaciel nie reaguje, tylko nawet postawi mu alkohol. Tylko ja głośno mówię nie!!
Starałam się nakłonić go do wizyty u psychologa i udało mi się nawet, ale tylko raz. Lekarz podbudował go na jakis czas i znów zrezygnował. Nie wiem, co mam robić, bo on czasem woła ode mnie pomocy, a ja przecież nie wiem, co mam robić.
Bo jak mu pomóc, jeśli dziś oczekuje tej pomocy, a po jakimś czasie wszystko odwraca, że to niby ja mam w tym jakiś interes. Chciałabym dowiedzieć się, jak postępować, aby Jemu i jednocześnie sobie nie wyrządzić krzywdy. Bardzo wiele czytam na ten temat, jednak nie potrafię mu pomóc, bo niby jak??
Wiem tylko, że jeśli jest jakiś sposób, abym mu pomogła, to to zrobię, jeśli nawet miałabym zniknąć z jego życia.
Proszę mi poradzić, co z takim człowiekiem robić, jak się zachowywać, czego wymagać?
Z poważaniem -
odpowiada Ela Kalinowska, psycholog
Witam,
wygląda na to, że to Pani bardziej zależy na tym żeby on nie pił niż jemu:
" Mówię mu, że takim sposobem niczego nie rozwiąże, a wręcz przeciwnie, tylko straci. Jednak ja mówię, a on robi swoje i na tym się kończy"
Pytanie czy on chce coś rozwiązać, czy nie chce tracić. Czy straty są bolesne dla niego, co jest ważniejsze dla niego: to co uzyskuje pijąc, czy to czego mu przez picie barkuje i czy w ogóle mu barkuje czegoś z powodu picia. Pani ma swoje wyobrażenie o tym, co jest dla niego dobre, on ma swoje. I to są dwa różne pomysły. On może realizować swój lub Pani pomysł. Z tego co Pani pisze, woli swój:
"Alkohol poprawia mu samopoczucie no i lubi ten stan otępienia" - To jest kawałek jego wizji i pomysłu na życie.
"To nie jest zły chłopak tylko moim zdaniem zagubiony" - A jakie jest jego zdanie? Czy on czuje się zagubiony?
"Kazdy się od niego odwraca" - Czyto jest problem dla niego? Co Panią przekonuje, że to jest problem dla niego?
"Nie mogę powiedzieć rodzicom, ponieważ jego mama umiera (ma raka)" - Tym bardziej może on nie chcieć trzeźwo spojrzeć na życie.
"Czasem woła ode mnie pomocy" - Tu jest wielki temat do porozmawiania z Panią i przyjrzenia się temu, co to znaczy. Jak woła, o co woła, jakiej pomocy on chce, jakiej pomocy Pani chce mu udzielić, co Panią powoduje, że Pani się nie odwraca, jak jego zmiana wpłynęła by na Panią, co by się stało, gdyby Pani nie słuchała i nie odpowiadała na te wołania, co się dzieje, gdy Pani odpowiada, czemu to służy itd. Tu jest temat do rozmowy z Panią o Pani sprawach, potrzebach, motywach, celach.... Bo to, co Pani pisze w tym mailu, to jest skolei Pani wołanie o pomoc. Pani mówi "nie wiem, co robić, boje się (że on może sobie coś zrobić)", Pani ma trudność i zmartwienie, to Pani wertuje książki i internet w poszukiwaniu pomocy.
Hasłem wywoławczym jest pomoc dla niego - ale to Pani szuka pomocy...
Pozdrawiam serdecznie -
Ela Kalinowska
Witam
Postaram się odpowiedzieć na te pytania.
"To nie jest zły chłopak tylko moim zdaniem zagubiony" - a jakie jest jego zdanie? czy on czuje się zagubiony?
Często mówi że nie powinien się urodzic w tej epoce, że nie wie co jest prawdą bo jego zdaniem ludzie cały czas grają. On bardzo lubi książki Pilcha nie wiem czy zna Pani jakieś książki tego autora. Bardzo często porównuje się że światem ukazanym w tych ksiązkach no i z samym autorem.
"Każdy się od niego odwraca" - to jest problem dla niego? Co pania
przekonuje, że tojest problem dla niego?
Co dwa dni pisze, że nie ma nikogo, z kim mógłby tak naprawdę porozmawiać, że tylko ja mu zostałam, więc będzie mi o wszystkim mówił, nawet jeśli bedzie to dla mnie niezbyt przyjemne. Wspomniał też ostatnio, że nie potrafi się nawet dogadać w ostatnim czasie z kolegami, te rozmowy stają się dla niego takie bezsensowne, nie ma w nich głębi, której on szuka.
Czasem wydaje mi się, że zyje nie swoim zyciem tzn stara się kogoś naśładować najczęsciej Pilcha. Do tego stopnia, że cytuje wypowiedzi np. "zycie to dziwka" - nie mam pojęcia, gdzie też on to przeczytał.
Jak woła, o co woła, jakiej pomocy on chce, jakiej pomocy Pani chce mu udzielić?
Najczęściej dzwoni, albo pisze smsy, że chce, abym mu pomogła iść do AA, że chce, abym go tam zaprowadziła, a potem została jakiś czas, by nie był sam. Pierwszy raz, jak poprosił mnie o to, zaraz na drugi dzień umówiłam go z psychologiem i pojechałam do niego, jednak jedyne, co mi się udało osiągnąć, to to, iż poszedł prywatnie do lekarza (była to tylko jedna wizyta). Lekarz podbudował go na jakiś tydzień, potem znów zajrzał do kieliszka.
Co Pania powoduje, że Pani się nie odwraca, jak jego zmiana wpłynęłaby na Panią, co by się stało gdyby Pani nie słuchała i nie odpowiadała na te wołania, co się dzieje gdy Pani odpowiada, czemu to służy?
Taka głupia jestem, że nie potrafię przejść obojętnie, tym bardziej, że to mój przyjaciel, on zawsze starał się mnie wspierać i pomagać. Jeślibym nie słuchała i nie odpowiadała, wiem, że zostałby SAM, a może przynajmniej w ten sposób mu pomogę, że się wyżali do mnie, nie wiem sama.
Chciałabym po prostu, aby odzyskał tą radość z życia, którą kiedyś w sobie tak cenił.
On naprawde nie jest chyba przystosowany, dla niego każdy mały kłopot np. zakupy w sklepie - jest wielkim problemem. Zawsze szuka u mnie jakiegoś wsparcia, rady. Zawsze dzieli się ze mną swymi "osiągnięciami", czyli to, co zrobi sam bez pomocy.
Z poważaniem -
Witam serdecznie,
to jest jednak temat na dluższą rozmowę, nie jedną poradę. Napiszę poniżej, jak widzę tę sytuację, ale to może nie wystarczyć, aby Pani potrafiła lepiej się w tej sytuacji znaleźć. Jeśli chciałaby Pani się bardziej na poważnie zabrać za te sprawy, to wartoby zgłosić się do psychoterapeuty zajmującego się problemem uzależnień.
Pani znajomy ma wizję świata, w którym ludzie nieustannie grają, "życie to dziwka" itp. Współgrają te przekonania z uczuciem pustki i bezsensu. Te uczucia sprawiają, że znajomy ucieka w odurzenie. To daje chwilowo wytchnienie. Alkohol pozwala widzieć świat trochę innym, niż się wydaje na trzeźwo. Ale na krótko -potem przychodzi kac, a świat wydaje się jeszcze bardziej ponury niż wcześniej, nastrój obniża się, wizja świata staje sięjeszcze czarniejsza niż poprzednio, a alkohol to znowu na chwilę zmienia. Zaczyna się błędne koło. "Piję, bo świat jest bez sensu. Świat jest coraz bardziej bez sensu, bo pijąc nie mogę mu tego sensu nadać. Więc jeszcze bardziej piję i jeszcze bardziej tracę sens" itd... Tak właśnie człowiek stacza się, ku zdumieniu wszystkich bliskich. To nie ma nic wspólnego z tym, czy człowiek ten jest dobry czy zły, mądry czy głupi, wykształcony czy nie....
Szansa na zmianę pojawia się wtedy, gdy człowiek doświadcza takiego bólu z powodu picia, że jest on silniejszy od lęku przed zmianą. Jeżeli boli, ale jeszcze jest do wytrzymania, to lęk jest silniejszy i nic się nie zmieni.
Pani znajomy przestając pić, dużo ryzykuje - musiałby stanąć bez swojej tarczy ochronnej wobec świata, który wydaje mu się nieprzyjazny i straszny. Do tego jeszcze starciłby pewien sposób, w jakim istnieje w tym świecie: "Ja, który cierpię". To jego tożsamość, filozofia życiowa. Co by się stało, kim by był, gdyby nie cierpiał?
Pani jest "dobrym odbiorcą" dla tej jego filozofii. Dzięki Pani takie istnienie w świecie jest możliwe. Gdyby Pani nie słuchała, zostałby SAM - Pani się bardzo boi tego, że mógłby zostać sam. Ale często właśnie to opuszczenie przez wszystkich daje impuls do zmiany. Zwłaszcza, gdy to opuszczenie jest "wybiórcze": Jestem z Tobą, chcę Ci pomóc, ale Ty musisz po tę pomoc sięgnąć. Czyli np. "możesz do mnie dzwonić, gdy jesteś trzeźwy".
On mówi: "będę Ci opowiadał o tym, nawet jak nie bedzie to przyjemne dla Ciebie" i Pani słucha mając nadzieję, że dzięki temu on znajdzie radość życia. To raczej nie zadziała. Raczej pogłębi jego zanurzenie w niezadowoleniu. Bo jak można być radośniejszym, opowiadając o tym, jak beznadziejny jest świat i ludzie?
Jak go może Pani wspierać? Uważając na to, żeby Pani nie wkładała więcej wysiłku w zmianę, niż on. W tej chwili to on mówi, a Pani robi. Warto zmienić to, odwrócić, żeby on raczej robił, a Pani może go wspierać swoimi słowami i obecnością.
Można też trochę wziąć pod uwagę siebie i kierować się w swoich decyzjach swoimi odczuciami. Gdy on chce wylewać swój ból, to czy Pani chce tego słuchać? Czy to ma dla Pani sens, czy to prowadzi do odzyskiwania radości życia? Zacząć mu odmawiać w takich sytuacjach, gdy w Pani ocenie to jest bez sensu. Gdy Pani jest tą trzeźwą osobą w danej sytuacji, to Pani osąd, co ma sens, a co nie, może być trafniejszy. Nie musi Pani ślepo odpowiadać na każdą potrzebę, jaką on zgłasza w danym momencie.
Fajnie, że też są momenty, gdy on opowiada o tym, co mu się udało, dzieli się osiągnięciami. Warto to potraktować serio. W jego sytuacji małe, rzeczy mogą być naprawdę dużymi osiągnięciami. Jeden dzień na trzeźwo, załatwienie sprawy urzędowej, zadbanie o siebie (o swój wygląd, porządek, jedzenie) to są bardzo ważne sprawy. Warto to doceniać.
Pozdrawiam serdecznie -
Ela Kalinowska
Zobacz także: Jak uzyskać profesjonalną pomoc psychologiczną on-line?