Porady psychologiczne

Mój pies umarł na stole operacyjnym. Nie mogę się z tym pogodzić...

Witam,
mam problem, dzisiaj rano umarł mój pies na stole operacyjnym, To ja go tam zaniosłam. Tak się bardzo bala iść. Podał jej narkozę. A ja na to patrzyłam. Widziałam jak zasypia, nie może się poruszać. Już wtedy czułam ze to jest koniec, że żegnam się ze swoja Megusią. Z drugiej strony wiem, że jeżeli nie poddałabym jej operacji umarłaby jutro lub pojutrze. Dwie noce nie przespałam, ostatnią leżała ze mną w łóżku z otwartymi oczami. Nie mogła chyba spać. Wiem, że cierpiała. Ale to ja zaprowadziłam ją do weterynarza.

Nie mogę sobie tego przebaczyć. Czuje się jak morderca. Tata pojechał po jej ciało. Ja nie mogłam. Ale odchodziła na moich rękach... Nie wiem, co mam robić, nie wyobrażam sobie życia bez niej. Po 16 latach razem. Była dla nas czyś więcej niz. psem. To ona jednoczyła nasza rodzinę. Najgorsze jest to, że nikt mi nie współczuje. Tylko na forum. Ale to jest takie powierzchowne. Tylko rodzina do mnie zadzwoniła. Nie mam żadnych przyjaciół. Nie wiem, co robić. Ona umarła. Nie mogę, po prostu czuje się jak morderca.

Proszę polecić mi jakieś leki antydepresyjne, czy jakieś takie. Usypiające nie działają nawet w nadmiarze. Jak mam teraz żyć? To życie nie ma sensu. Nie mogę tez zaopiekować się nowym zwierzakiem. Tak się źle czuje. Proszę o pomoc.

odpowiada Ela Kalinowska, psycholog Ela Kalinowska, psycholog

Witam,

to, co Pani przeżywa jest naturalną reakcją na stratę - smutek, poczucie winy, poczucie, że życie straciło sens, ze pojawiła się w życiu "czarna dziura", której już nic nie zapełni... Człowiek jest już tak "skonstruowany", że przeżywa boleśnie rozstanie z czymś/kimś, kto był ważny, z kim wcześniej nawiązał bliską więź emocjonalną.

Jest rzeczą uznaną społecznie, że nosimy żałobę po osobach, które odeszły. Żałoba jest wyrazem właśnie przeżyć związanych ze stratą - smutku, rozpaczy. Jest też przyjęte, ze ten stan po stracie bliskiej osoby trwa dość długo (ok. roku). To też pokazuje, ze straty nie da się przeżyć szybko, że potrzeba czasu na zaakceptowanie i pogodzenie się nią. Gdy umiera zwierzę, nie nosimy żałoby, nie jest to uznane w społecznym zwyczaju, ale uczucia związane ze stratą mogą być podobne.

To zupełnie naturalne, że między Panią a Pani psem wywiązała się więź emocjonalna. Często tak się dzieje, ze zwierzę staje się jeszcze jednym domownikiem, kimś, kto należy do rodziny. Zresztą takie przywiązanie człowieka do psa i psa do człowieka bardzo służy obu stronom. To jest dobra i ważna więź. Ale jak w przypadku każdej więzi boli, gdy trzeba się rozstać. A rozstać się trzeba, zwierzęta domowe żyją zazwyczaj krócej niż ludzie. Dla psa 16 lat to dużo. Można powiedzieć, ze ten pies dożył późnej starości i pewnie był na swój psi sposób szczęśliwy, bo miał czułą i troskliwą opiekę do końca.

Pisze Pani, że stan psa był taki, ze śmierci należało się spodziewać w ciągu najbliższych dni, choć próbowała mu Pani pomóc i w tej sytuacji. Poszliście do weterynarza "na operację", a nie na uśpienie.

Wygląda to tak, że na tamten moment, kiedy Pani się na to decydowała, był cień nadziei, ze ta operacja coś może zmienić na lepsze. Nie mogła mieć Pani pewności, że pies umrze, mogła Pani podejrzewać, że tak się stanie, ale żeby mieć pewność, trzeba by znać przyszłość.

Czucie się jak "morderca" jest częścią przeżywania straty, jest takim "niepogodzeniem" się ze stratą, a nie reakcją na to, co rzeczywiście Pani zrobiła. W rzeczywistości Pani ratowała swojego psa, ale ratowała go Pani w sytuacji, gdy ratować go już się nie dało.

To, że ukochany pies umierał na Pani rękach może być dodatkowo obciążające. Czasem łatwiej poradzić sobie z zalewającymi uczuciami, jak się nie jest świadkiem śmierci. Jak się jest o tego umierania jakoś zdystansowanym

Była Pani przy tym, więc może łatwo uruchamiać się myślenie typu "mogłam coś zrobić"; "mogłam jakoś zapobiec", ale tak naprawdę nie mogła Pani, bo jeśli byłaby taka możliwość, pewnie by Pani z niej skorzystała.

Gdy dokonujemy wyborów, wybieramy w danej sytuacji możliwość dla nas najlepszą, przy czym do oceny tego, co jest najlepsze używamy dostępnej nam wiedzy. Czasem po fakcie okazuje się, że może coś innego byłoby lepsze, ale wtedy jesteśmy już w innej sytuacji i dysponujemy zupełnie inną wiedzą np. poszerzoną o informacje o skutkach takiego a nie innego, naszego działania.

Ludzie często zarzucają sobie, ze zrobili coś źle, uznają coś za błędy opierając się o tę dodatkową wiedzę wynikającą z doświadczenia i łatwo zapominają, że w momencie decyzji tego doświadczenia jeszcze nie było.

Pies odszedł i jest to strata, którą trzeba przeżyć, przeboleć, przepłakać na to potrzeba czasu. Z czasem emocje te uspokoją się i będzie Pani mogła spokojnie spać. Teraz jednak jest czas na przepłakanie starty i raczej nie trzeba od siebie wymagać "pełnej sprawności" ani radości.

Jeśli uważa Pani, że emocje, jakie Pani przeżywa są tak wielkie, ze uniemożliwiają Pani normalne życie, np. nie pozwalają pracować czy uczyć się, nie może Pani ani spać, ani jeść, ani zadbać o siebie, wskazana byłaby konsultacja z lekarzem psychiatrą, aby ocenił czy i jakie leki mogłaby Pani zacząć brać, aby móc lepiej sobie radzić z tym, co Pani przeżywa.

Warto przy tym pamiętać, że funkcją tych leków nie jest zupełne zagłuszenie emocji, jakie są w Pani, bo zagłuszanie przeżywania prowadzi tylko do utrwalenia tego stanu. Dlatego zupełnie niewskazane byłoby radzenie sobie za pomocą alkoholu lub dużych dawek leków branych bez konsultacji z lekarzem - tak może Pani sobie bardziej zaszkodzić, niż pomóc.

Jeśli Pani się wybierze do lekarza, dobrze żeby to był specjalista psychiatra, a nie lekarz rodzinny, ponieważ dobranie właściwego rodzaju i dawki leków jest rzeczą trudną i specjalista jest do tego lepiej przygotowany.

Jeśli rozmowa na forum internetowym była dla Pani pomocna, to warto dalej korzystać z tej formy pomagania sobie. Pewnie najlepiej byłoby, gdyby to było forum związane z jakimś portalem dla osób kochających psy czy hodujących zwierzęta domowe. Na pewno w takim gronie znajdzie Pani osoby, które przeżyły śmierć swojego czworonożnego przyjaciela i będą rozumiały Pani emocje.

Pozdrawiam serdecznie -

Elżbieta Kalinowska

Zobacz także: Jak uzyskać profesjonalną pomoc psychologiczną on-line?

Inne porady