Reklamy
Artykuł
Joanna Wiktorowska
Nauka dzieci na rozdrożu
Każdy rodzic przechodzi przez swój chrzest bojowy w momencie, gdy oddaje dzieci pod opiekę do przedszkola, czy edukację do szkoły. Ujawniają się błędy rodzicielskie takie jak te, że niektóre dzieci mówią dorosłym po imieniu w związku z czym, pani w szkole też chcą mówić po imieniu, za co dostają uwagę do dzienniczka. Idąc dalej, nie słuchają pani i jej poleceń, bo w domu nie słuchali babci, a i tak dostawali od niej prezenty.
Dziecko wychowywane przez rodziców w domu, bez doświadczeń z przedszkola, może przeżyć szok w pierwszych tygodniach szkoły, jeżeli inne były reguły w domu i w szkole. W szkole obowiązuje dyscyplina, utrzymanie koncentracji uwagi oraz szybkie tempo uczenia się. W domu dziecko mogło być wyręczane przez dorosłych, co osłabiło jego samodzielność, mogło przeciągać godziny pójścia spać i mogło oglądać wszystkie filmy, które zapragnęło,co osłabiło jego dyscyplinę.
Pytanie jest następujące: Czy to złe wychowanie dzieci? Czy pani w szkole czepia się dziecka, bo się od początku na niego uwzięła? Czy też rozbieżność między wymaganiami szkolnymi i małymi wymaganiami w domu powodują, że dziecko czuje się rozdarte, bo nie wie kogo ma słuchać?
Dorośli mają wypracować te same zasady, które obejmują syna czy córkę w domu jak i ucznia w szkole.Napięcia między dorosłymi i ich rozbieżnymi oczekiwaniami są odmienne w dwóch środowiskach dziecka. Rodzic w domu ma liczyć się z oczekiwaniami szkolnymi, tak jak nauczycielka ma dać dziecku czas na zasymilowanie odmiennych zachowań przeniesionych z domu.
Ciągłe uwagi w dzienniczku u pierwszoklasisty spowodują wzrost pretensji i wrogości u rodzica, tym samym niechęć do spotkań z wychowawcą dziecka. Co zrobić, aby przeciąć ten splątany węzeł i zobaczyć w centrum „dobro dziecka”, jego możliwości niezakłóconej edukacji w szkole i prawo do nieskrępowanej swobody i spontaniczności przeniesionej z domu?
Pierwsze, co mi się nasuwa to, dobre obustronne porozumienie między nauczycielką w szkole a rodzicami w domu.
Drugie, to pomoc dziecku w asymilacji do szkoły, dając mu czas na wdrożenie się do dyscypliny i wymagań w obszarze nauki i zachowania. Pozycja dziecka nie jest łatwa. Wymaga się od niego dużych umiejętności już od I klasy, określa sięjego dojrzałość szkolną, która obejmuje sferę poznawczą, emocjonalną i społeczną. Dzieci są skrupulatnie obserwowane od najmłodszych lat, czas zabawy względnie szybko się kończy, zaczyna się coraz częściej czas wytężonej pracy nad sobą.
Trzecie, to pamiętanie o strachu rodziców przed oceną dziecka i ich oceną w roli rodzicielskiej. Zmniejszenie poziomu strachu przez przyjazne prowadzenie rozmów i zebrań rodzicielskich to zadanie dla nauczyciela.
Rodzice są wystraszeni ogromem zobowiązań, które podjęli. Trzeba dbać o zdrowie dzieci, prowadzić do dentysty, do logopedy, do ortodonty, rozwijać, doprowadzać na lekcje grania, na taniec, na języki obce, usprawniać fizycznie poprzez tenis, basen, chodzić na zebrania do szkoły i słuchać zażaleń na ograniczenia dziecka.
Można być zmęczonym rodzicielstwem, zmęczonym wysłuchiwaniem co jeszcze należy dla dziecka zrobić, aby nie wyróżniało się niedopracowaniem zachowań czy dysharmonią rozwojową.
Rodzice, znajdźmy spokój w sobie, szukajmy dla siebie, spokojnych przyjaciół, dla dzieci spokojnych nauczycieli. Czas na regenerację własnych sił, czas na znalezienie przestrzeni ciszy i spokoju, odnowę biologiczną macierzyństwa i ojcostwa.
Jak to zrobić? Szukać w swojej okolicy czy mieście grupy edukacyjnej dla rodziców, czy dorosłych. Szukać grup rozwojowych, czy wspierających. Coraz więcej psychologów może prowadzić grupy pod warunkiem posiadania odpowiednich kwalifikacji. Można pytać o przygotowanie prowadzących, jak też o miejsce ich prowadzenia, w szkole czy w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Mogą być grupy dla zaangażowanych rodziców, którzy są świadomi własnych ograniczeń i chcą uniknąć błędów swoich rodziców, jedyna droga to zobaczenie tego błędu a potem odbicie się od niego i zostawienie go za sobą.
Czwarty sposób, to uczestnictwo rodziców w grupie edukacyjnej.
Piąty sposób, to znalezienie dla siebie przyjemności, które rekompensują trudy rodzicielskie. Na zajęciach dla rodziców stworzyliśmy listę wybranych przyjemności:
Bezustannie wzrasta tempo życia i wymaga się od nas więcej, szybciej, lepiej, cywilizacja wciąga nas w orbitę przyśpieszeń, „zawrotnych” decyzji, sprzecznych wymagań, niesłabnącej konkurencji. Niech rodzina z całym swoim dobrodziejstwem ma dobre i mocne granice, przed wpuszczeniem nadmiaru huraganów zewnętrznych. Niech chroni ważne sprawy swoje i swoich dzieci. Ojciec jest pierwszym wzorem do naśladowania przez synów, matka dla córek.
Możemy stworzyć stan zdystansowania w sobie, polegający na nie wpadaniu w panikę, wstrzymania się od reakcji impulsywnych, świadomego powstrzymania reakcji odwetu do:uwag pani w szkole, przymusu wyjazdów na zieloną szkołę, braku uczestnictwa dziecka w akademiach szkolnych. Tych i innych umiejętności będziemy mogli się nauczyć na edukacyjnej grupie dla rodziców, o której pisałam wcześniej.
Na wszystko w życiu przychodzi czas, na zachwyt nad zabawą dziecka, na śmiech na trawie i ulubiony film, na lekcje w wygodnym, bezpiecznym miejscu, z cierpliwym rodzicem.
Szósty sposób, to znajomość fazy rozwojowej dziecka i uwzględnienie jej w rozumieniu dzieci. Pozwólmy dzieciom dojrzewać w ich tempie, uczyć się i poznawać krok po kroku. Nie będąc ponaglanymi, trwajmy w tym co kochamy, co cenimy, z czego się cieszymy. Świadomi własnych praw i obowiązków zasługujemy na sensowne odmierzanie czasu życia razem z dziećmi, bo one w przyszłości będą kontynuować naszą drogę do sukcesów tak samo jak my, gorzej lub lepiej od nas. Droga edukacyjna, którą idą dzieci i ich rodzice prowadzi w wielu kierunkach, ale cel jest zawsze ten sam, dobre przystosowanie do otoczenia i do podjęcia samodzielnego życia z szansą na lepsze, mądrzejsze, spokojniejsze przeżycie go.
Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu
Dziecko wychowywane przez rodziców w domu, bez doświadczeń z przedszkola, może przeżyć szok w pierwszych tygodniach szkoły, jeżeli inne były reguły w domu i w szkole. W szkole obowiązuje dyscyplina, utrzymanie koncentracji uwagi oraz szybkie tempo uczenia się. W domu dziecko mogło być wyręczane przez dorosłych, co osłabiło jego samodzielność, mogło przeciągać godziny pójścia spać i mogło oglądać wszystkie filmy, które zapragnęło,co osłabiło jego dyscyplinę.
Pytanie jest następujące: Czy to złe wychowanie dzieci? Czy pani w szkole czepia się dziecka, bo się od początku na niego uwzięła? Czy też rozbieżność między wymaganiami szkolnymi i małymi wymaganiami w domu powodują, że dziecko czuje się rozdarte, bo nie wie kogo ma słuchać?
Dorośli mają wypracować te same zasady, które obejmują syna czy córkę w domu jak i ucznia w szkole.Napięcia między dorosłymi i ich rozbieżnymi oczekiwaniami są odmienne w dwóch środowiskach dziecka. Rodzic w domu ma liczyć się z oczekiwaniami szkolnymi, tak jak nauczycielka ma dać dziecku czas na zasymilowanie odmiennych zachowań przeniesionych z domu.
Ciągłe uwagi w dzienniczku u pierwszoklasisty spowodują wzrost pretensji i wrogości u rodzica, tym samym niechęć do spotkań z wychowawcą dziecka. Co zrobić, aby przeciąć ten splątany węzeł i zobaczyć w centrum „dobro dziecka”, jego możliwości niezakłóconej edukacji w szkole i prawo do nieskrępowanej swobody i spontaniczności przeniesionej z domu?
Jak dorośli mogą pomóc dziecku pokonać trudności w początkach edukacji szkolnej?
Pierwsze, co mi się nasuwa to, dobre obustronne porozumienie między nauczycielką w szkole a rodzicami w domu.
Drugie, to pomoc dziecku w asymilacji do szkoły, dając mu czas na wdrożenie się do dyscypliny i wymagań w obszarze nauki i zachowania. Pozycja dziecka nie jest łatwa. Wymaga się od niego dużych umiejętności już od I klasy, określa sięjego dojrzałość szkolną, która obejmuje sferę poznawczą, emocjonalną i społeczną. Dzieci są skrupulatnie obserwowane od najmłodszych lat, czas zabawy względnie szybko się kończy, zaczyna się coraz częściej czas wytężonej pracy nad sobą.
Trzecie, to pamiętanie o strachu rodziców przed oceną dziecka i ich oceną w roli rodzicielskiej. Zmniejszenie poziomu strachu przez przyjazne prowadzenie rozmów i zebrań rodzicielskich to zadanie dla nauczyciela.
Rodzice są wystraszeni ogromem zobowiązań, które podjęli. Trzeba dbać o zdrowie dzieci, prowadzić do dentysty, do logopedy, do ortodonty, rozwijać, doprowadzać na lekcje grania, na taniec, na języki obce, usprawniać fizycznie poprzez tenis, basen, chodzić na zebrania do szkoły i słuchać zażaleń na ograniczenia dziecka.
Można być zmęczonym rodzicielstwem, zmęczonym wysłuchiwaniem co jeszcze należy dla dziecka zrobić, aby nie wyróżniało się niedopracowaniem zachowań czy dysharmonią rozwojową.
Rodzice, znajdźmy spokój w sobie, szukajmy dla siebie, spokojnych przyjaciół, dla dzieci spokojnych nauczycieli. Czas na regenerację własnych sił, czas na znalezienie przestrzeni ciszy i spokoju, odnowę biologiczną macierzyństwa i ojcostwa.
Jak to zrobić? Szukać w swojej okolicy czy mieście grupy edukacyjnej dla rodziców, czy dorosłych. Szukać grup rozwojowych, czy wspierających. Coraz więcej psychologów może prowadzić grupy pod warunkiem posiadania odpowiednich kwalifikacji. Można pytać o przygotowanie prowadzących, jak też o miejsce ich prowadzenia, w szkole czy w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Mogą być grupy dla zaangażowanych rodziców, którzy są świadomi własnych ograniczeń i chcą uniknąć błędów swoich rodziców, jedyna droga to zobaczenie tego błędu a potem odbicie się od niego i zostawienie go za sobą.
Czwarty sposób, to uczestnictwo rodziców w grupie edukacyjnej.
Piąty sposób, to znalezienie dla siebie przyjemności, które rekompensują trudy rodzicielskie. Na zajęciach dla rodziców stworzyliśmy listę wybranych przyjemności:
- słuchanie muzyki,
- czytanie książek,
- chodzenie na spacer
- myszkowanie po antykwariatach,
- rozmowy z przyjaciółmi, z dziećmi, z mężem,
- aromatyczna kąpiel,
- tulenie się do dzieci,
- słuchanie jak ktoś chwali dzieci,
- robienie prezentów,
- podróże, zwiedzanie nowych miejsc,
- dawanie innym przyjemności,
- wysyłanie i otrzymywanie od znajomym sentencji życiowych, złotych myśli,
- wymyślanie nowych potraw.
Bezustannie wzrasta tempo życia i wymaga się od nas więcej, szybciej, lepiej, cywilizacja wciąga nas w orbitę przyśpieszeń, „zawrotnych” decyzji, sprzecznych wymagań, niesłabnącej konkurencji. Niech rodzina z całym swoim dobrodziejstwem ma dobre i mocne granice, przed wpuszczeniem nadmiaru huraganów zewnętrznych. Niech chroni ważne sprawy swoje i swoich dzieci. Ojciec jest pierwszym wzorem do naśladowania przez synów, matka dla córek.
Możemy stworzyć stan zdystansowania w sobie, polegający na nie wpadaniu w panikę, wstrzymania się od reakcji impulsywnych, świadomego powstrzymania reakcji odwetu do:uwag pani w szkole, przymusu wyjazdów na zieloną szkołę, braku uczestnictwa dziecka w akademiach szkolnych. Tych i innych umiejętności będziemy mogli się nauczyć na edukacyjnej grupie dla rodziców, o której pisałam wcześniej.
Na wszystko w życiu przychodzi czas, na zachwyt nad zabawą dziecka, na śmiech na trawie i ulubiony film, na lekcje w wygodnym, bezpiecznym miejscu, z cierpliwym rodzicem.
Szósty sposób, to znajomość fazy rozwojowej dziecka i uwzględnienie jej w rozumieniu dzieci. Pozwólmy dzieciom dojrzewać w ich tempie, uczyć się i poznawać krok po kroku. Nie będąc ponaglanymi, trwajmy w tym co kochamy, co cenimy, z czego się cieszymy. Świadomi własnych praw i obowiązków zasługujemy na sensowne odmierzanie czasu życia razem z dziećmi, bo one w przyszłości będą kontynuować naszą drogę do sukcesów tak samo jak my, gorzej lub lepiej od nas. Droga edukacyjna, którą idą dzieci i ich rodzice prowadzi w wielu kierunkach, ale cel jest zawsze ten sam, dobre przystosowanie do otoczenia i do podjęcia samodzielnego życia z szansą na lepsze, mądrzejsze, spokojniejsze przeżycie go.
- Autorka jest psychologiem, psychoterapeutą analitycznym. Szkoliła się m.in. w Instytucie Psychoanalizy i Psychoterapii w Warszawie, w Polskim Instytucie Eriksonowskim i u Wolfa Buntiga i Wiktorii Schnabel - z ustawień hellingerowskich. Prowadzi psychoterapię indywidualną i grupową z dorosłymi.
Opublikowano: 2009-05-17
Zobacz komentarze do tego artykułu
- Autor: marysiak Data: 2009-07-06, 10:02:46 Odpowiedz
Ja chodzę do szkoły i wcale nauczycielki nie sa takie jak ta pani pisze , ta pani to by chciała poustawiać wszystkich na swoich miejscach i żeby wszyscy zachowywali się pod jej dyktando, ta pani chyba dawno nie była w szkole .A teraz w szkole do której ja chodzę nauczycielki boją się cokolwiek powie... Czytaj dalej
- RE: Nauka dzieci na rozdrożu - szafirka, 2009-08-03, 19:25:01
- RE: Nauka dzieci na rozdrożu - iskra, 2009-08-04, 13:29:22