Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: re

Autor: stokrotkaa   Data: 2013-04-29, 15:58:55               

Nigdy na terapie nie chodzilam wiec i skad moge wiedziec, ze na terapii to ja "rzadze"! :) Nikt mi na poczatku nie zakomunikowal jak to ma naprawde wygladac, stad moze moj dyskomfort, bo wydaje sie cos nie do konca normalnym co jest pewnie akurat norma ale tego dowiaduje sie od Was a nie od samego teraputy. Z drugiej jednak strony czuje, ze potrzebuje wiekszego zaangazowania terapeuty i od razu zaznaczam: nie chodzi mi o to, ze ma za mnie problemy rozwiazac albo cos podac na tacy - jestem typem, ze potrzebuje wiekszej empatii, ciepla ze strony terapeuty i jesli ja to poczuje - mozemy wtedy nawet przemilczec cala godzine, nie bede miala z tym problemu... Jak narazie mam wrazenie, ze zaczynam sie meczyc, ze niewiele mi to daje... i moze to wina niczyja jest, bo z pacjentem i terapeuta jest podobnie jak z pacjentem i lekarzem - albo "aury" graja w przenosni i doslownie, kontakt jest super (a musi taki byc, bo to zbyt intymny kontakt, zeby byl nijaki), energia plynie szybciej wolniej ale PLYNIE, albo nie ma co sie ludzic i szukac innego terapuety. Do takich wnioskow doszlam, byc moze mylnych, ale na ten moment tak wlasnie czuje.

Mozesz przyblizyc na czym polega poradnictwo psychologiczne? Bede wdzieczna :) Byc moze tu jest faktycznie pies pogrzebany?

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku